Bo Polska jest ważna, ale najważniejsze są głosy nieważne...

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Urzekł mnie poseł John Godson, który przystąpił do klubu parlamentarnego chłopów z ulicy Wiejskiej w Warszawie.

Szczególnie osobliwe – żeby już nie powiedzieć egzotyczne – są przesłanki jego decyzji. Odkrył bowiem w sobie atawistyczne zamiłowanie do uprawy roli. Uzasadniając swój nowy początek były poseł PO ujawnił, że jego ojciec jest z wykształcenia rolnikiem, a on sam posiada sad owocowy. Niezwykle oryginalna motywacja.

Ciekawe w takim razie, czym Godson tłumaczy swoje niegdysiejsze wstąpienie do Platformy Obywatelskiej? Dziadek służył w Afrika Korps? To już lepsze wyjaśnienie znaleźli posłowie od Palikota, którzy swój akces do PSL tłumaczyli, że

ujęła nas troska o polskich małych przedsiębiorców, którzy są w programie PSL bardzo ważni.

Najwidoczniej Palikot olewał małych przedsiębiorców, więc szukali współczujących liberałów, aż w końcu znaleźli takich wśród oraczy z ulicy Wiejskiej. Teraz w klubie PSL mamy pobożnego chrześcijanina Godsona obok dzikich antyklerykałów od Palikota. Czy to nie najlepszy dowód, że PSL upodabnia się do PO i tylko patrzeć, jak zostanie zmarginalizowany lub zostanie wchłonięty? Po co bowiem wyborca ma konsumować przystawkę, skoro ta nie różni się niczym od dania głównego?

Trudno generalnie znaleźć coś bardziej żałosnego, niż tłumaczenia polityków, dlaczego zmieniają barwy partyjne lub poglądy. W skrajnych przypadkach popadają w groteskę. Jak choćby premier Ewa Kopacz, która wedle własnych wyjaśnień znalazła się w ZSL bez swojej wiedzy i zgody. Pełną świadomość politycznej tożsamości uzyskała, gdy wstępowała  do Unii Wolności. Ale jak ryba w wodzie poczuła się dopiero wśród liberałów-aferałów Donalda Tuska.

Tak to jest z politykami, których porywa i tarmosi wicher dziejów. Aleksander Kwaśniewski dopiero podczas drugiej kadencji prezydenckiej przypomniał sobie, że wychował się na paryskiej „Kulturze”. Wcześniej pamiętał tylko „Krótki kurs historii WKP(b)” i statut PZPR.

Wielce symptomatyczny jest także przypadek Romana Giertycha. Przeszedł on długą drogę – od dyżurnego neofaszysty postępowych mediów aż do mecenasa największych nadziei tych samych mediów. Nawet typowano go na ministra z ramienia Platformy Obywatelskiej, co dla byłego narodowca było niewątpliwie czymś na miarę zamiany wody w wino. Musi on jednakowoż cały czas zachowywać najwyższą czujność ideową. Wystarczyła bowiem jedna jedyna podsłuchana rozmowa Giertycha i jego obraz w ciągle tych samych postępowych mediach zredukował się do postaci „ideowego narodowca” oraz „wicepremiera w rządzie PiS”. Nawet chamy nie napisali, że byłego wicepremiera w byłym rządzie. Giertych musiał się bardzo nagimnastykować, żeby odrobić punkty stracone nieopatrzną pogwarką i znowu znaleźć się w głównym nurcie postępu.

Dlatego politycy muszą niezwykle uważnie dokonywać transferów międzypartyjnych, żeby nie popaść w niełaskę wyborców lub w śmieszność samą w sobie. Taki Kazimierz Marcinkiewicz, kiedyś ulubieniec Cezara i bożyszcze kobiet, pogrążył się w śmieszności z powodów romantycznych i będzie bardzo trudno go przywrócić do grona ludzi traktowanych serio. Nawet postępowe media są w jego przypadku bezradne, pomimo iż delikwent wypełnia wszystkie przykazania antypisowskie i pluje pokazowo na Jarosława Kaczyńskiego.

Z kolei Michał Kamiński, człowiek tak obrotowy, że PSL się do niego w obrotowości nie umywa, ma kłopot z odzyskaniem elektoratu po odejściu z PiS. Nie pomogła mu nawet książka napisana na znak pokuty za sprośne pisowskie błędy i wypaczenia. Teraz się biedak musi potajemnie przemykać do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, żeby pomagać w zamianie Ewy Kopacz w Margaret Thatcher. A przecież wystarczyłoby za przykładem Godsona zgłosić akces do Ochotniczej Straży Pożarnej i trafiłby pod strzechy. Bo co to za różnica PO czy PSL, gdy chodzi o pozyskanie głosów nieważnych, które w obecnych czasach są przecież najważniejsze?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.