Irytuje mnie to wieczne narzekanie na Niemców. Zamiast jęczeć, bierzmy z nich przykład!

fot. PAP/EPA/Radek Pietruszka
fot. PAP/EPA/Radek Pietruszka

Między Odrą a Renem gruchnęła wiadomość: zgodnie z najnowszymi danymi Federalnego Urząd Pracy, bezrobocie spadło w RFN do 6,5 proc.! I to w zimie, gdy zazwyczaj odnotowuje się spadek zatrudnienia. Na dodatek w czasie, gdy cała strefa euro nie wygramoliła się jeszcze z dołka. Takiego rezultatu nie notowano od ponad dwudziestu lat. I jeszcze im, psia kość, źle! Jeszcze tacy np. związkowcy z Carl Zeiss Microscopy, Bremer Airport Service, czy IG-Metall wychodzą na ulice, jeszcze im się strajków zachciewa, jeszcze żądają 5,5 proc. podwyżki płac, zamiast cieszyć 2,2 proc. ofertą pracodawców…!

Rzecz jasna, na naszej krzywdzie tak się pasą, no, bo na kim robią interesy? Całą Europę już skolonizowali i wciąż im mało! Teraz wymyślili, żeby Polska i pozostałe kraje płaciły kierowcom i wszystkim (sic!) zatrudnionym nas terenie RFN tyle, ile wynosi niemiecka, minimalna stawka. No, powariowali! Nasz minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz usiłuje przemówić swojej odpowiedniczce zza Odry Andrei Nahles do rozsądku, ale ta już zapowiedziała, że obowiązujące od początku roku regulacje nie będą, mimo krytyki z zagranicy, zmienione. I basta!

Przyznam, że irytuje mnie to wieczne narzekanie na Niemców. Po diabła, pytam, w ogóle nasi politycy kursują po prośbie do Berlina? Czy Niemcy wcześniej konsultowali z nami swoje plany? Odpowiedź na te uchwalone przez Bundestag akty prawne jest prosta: Polska powinna natychmiast opracować i wcielić w życie ustawę zobowiązującą niemieckie firmy działające na naszym rynku do respektowania… niemieckich przepisów, a więc do wypłacania ich pracownikom w naszym kraju takich wynagrodzeń, jakie mają Niemcy w RFN. Swoją drogą dziwię się, że do tej pory polscy pracownicy np. Lidla, który bije na głowę konkurentów z francuskiego Carrefour, brytyjskiego Tesco, portugalskiej Biedronki i inne sieci, nie wzięli flag, gwizdków i pochodni, jak niemieccy związkowcy, i nie wyszli na ulice. To samo zatrudnieni np. w polskich filiach Rossmanna i wszystkich innych koncernów, włącznie z dealerami niemieckich samochodów produkowanych w naszym kraju.

Nie dość na tym. Oprócz płacowych stawek należałoby także w trybie pilnym doprowadzić do porządku nasze prawo pracy i ustawowo uniemożliwić zawieranie umów śmieciowych, na czas ograniczony itp., nie zapewniających żadnych świadczeń socjalnych, gwarantujących natomiast starczą biedę. Spokojna głowa, żaden Lidl czy Rossmann z Polski się nie wyniesie! Jeśli u siebie opłaca im się zatrudniać pracowników z wynagrodzeniem, o jakim ich polskim kolegom nawet się nie śni, i to - co należy podkreślić - na stałych umowach o pracę z wszelkimi gwarancjami socjalnymi, będzie im się opłacało również u nas. Interes jest interesem, a jeśli im się nie spodoba, to - krzyż na drogę, znajdzie się mnóstwo takich, którzy chętnie zajmą ich miejsce.

Jeśli ktoś sam siebie nie szanuje, nie szanują go także inni. Zamiast jęczeć, bierzmy przykład z Niemców! Obawiam się tylko jednego, że z tą czołobitna ekipą na rządowych posadach, która przedkłada poklepywanie po ramionach nad interes własnego narodu, tego nie dokonamy. Ekipa PO-PSL ma inne miary sukcesu, szczyci się tym, że bezrobocie w naszym kraju „spadło” do 11,5 proc. Nawet według tych oficjalnych danych GUS jest ono bez mała dwukrotnie większe niż Niemczech, a jak wyglądałyby ta statystyka, gdyby wszyscy polscy emigranci za chlebem nagle wrócili do kraju, do czego na wyborczy użytek przed objęciem władzy zachęcał ich premier Donald Tusk…? Ci ludzie nie wymarli, zostali zmuszeni do zarabiania na utrzymanie swych rodzin za granicą, i to jest rzeczywista skala bezrobocia w naszym kraju, kształtująca się na greckim poziomie. Dziś już żaden z koalicjantów PO-PSL o powrót do ojczyzny ich nie wzywa, nie można przecież strzelać samemu sobie w kolana, babrać statystyki, ani rozsadzać budżetu, z którego trzeba by było świadczyć na rzecz ponad czteromilionowej armii bezrobotnych. To tak, jakby wszyscy mieszkańcy Litwy i Łotwy razem wzięci, nie wyłączając niemowlaków i starców musieli żyć z zasiłków…

Jak mawiał w ciężkich czasach PRL-u rzecznik Jerzy Urban, „rząd się sam wyżywi”… Nie trudno sobie wyobrazić, co zrobiliby dobrze zorganizowani, niemieccy związkowcy, gdyby rząd federalny doprowadził do takiej sytuacji. W mediach między Odrą a Renem huczałoby od innych wieści niż te, które ogłosił właśnie Federalny Urząd Pracy. Co zaś dotyczy stosunków polsko-niemieckich, cóż, jak nauczał Cyceron: „Dobro państwa - najwyższym prawem”, a „w przyjaźni za święte i nienaruszalne prawo musi być uważane to, aby nie żądać, ani też nie wymagać niczego niemoralnego”. Ale to przecież takie głupie przegwarki filozofa z 43 roku sprzed naszej ery…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.