O Wojciechu Sadurskim, który popełznął daleko w świetlaną przeszłość

Z odmętów głównego nurtu wychynął Wojciech Sadurski, wypełzając w okolicach portalu parówkowego. A skoro już go tam spienione bałwany wyniosły, to wyjaśnił nam, dlaczego nie zaproszono rodziny rotmistrza Pileckiego na obchody rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu śmierci w Auschwitz.

Otóż kwestia jest niebywale prosta: „…przecież to nie oni są byłymi więźniami obozu”.

To można by nawet zrozumieć, gdyby nie rodzina komendanta Auschwitz Rudolfa Hoessa w postaci wnuka, który jednakowoż został zaproszony na obchody. To się wyraźnie kłóci z kryształową niczym noc kryształowa interpretacją Sadurskiego, ale on niestety nie idzie tropem czystej logiki, preferuje wyzwiska. Wyraźnie woli metodę polemiczną opatentowaną przez Stefana Niesiołowskiego. Z tym że Niesiołowski toczy pianę na żywo, a Sadurski w tekście. Można więc powiedzieć, że Niesiołowski jest jednak bardziej otwarty na ludzi.

Sadurski piekli się o frazę redaktora Płużańskiego, który w kontekście niezaproszenia rodziny rotmistrza Pileckiego powiedział, że taka eskalacja dezynwoltury obecnej władzy wobec narodowej pamięci może w końcu doprowadzić  do „sytuacji, w której rząd powie, że nie było II wojny światowej, nikt nas nie zaatakował, a może i gorzej – zakłamanie o polskiej winie i „polskich obozach” przyjmie się w świecie i zostaniemy przedstawieni jako agresor”.

Trudno powiedzieć dlaczego Sadurski tak się wściekł o te słowa. Prawda aż tak boli? Przecież całkiem niedawno ta władza jednała się z Putinem i i na tym kagiebowskim ołtarzu była gotowa złożyć każdą ofiarę. To są słowa Tomasza Nałęcza, doradcy prezydenta Komorowskiego. A dzisiaj mamy informację z organu Michnika: „Austriacka gazeta „Heute” wzywa Polskę, by przyznała się do udziału w Holokauście”. Niech więc Sadurski połączy te dwa fakty i odczepi się od redaktora Płużańskiego, a przyczepi się do cynicznych obwiesi u władzy, którzy idą na każde ustępstwo wobec Rosji i Niemiec, jeśli to przybliży im posady w Brukseli. To jest prawdziwa zgroza dla Polski.

Sadurski pieni się obficie i tryska żółcią wszem i wobec, chociaż niekoniecznie  na temat, bo niezaproszenie rodziny Pileckiego służy mu wyłącznie jako pretekst do erupcji flegmy z żółcią, czyli opluwania naszego portalu. Po co Sadurski zachodzi na portal wPolityce, który według niego jest „ściekiem polskiej głupoty”, wyjaśnia dopiero przy końcu. Otóż po to, żeby nas obserwować i patrzeć na ręce, bo możemy dojść do władzy. Co on z tej obserwacji będzie miał, jak dojdziemy do władzy, to już nie pisze. Przecież samą obserwacją nie powstrzyma „ekstremistów” w pochodzie do władzy. Czyżby liczył, że coś uszczknie, gdy będziemy u władzy? Może władza Platformy mu nie dogodziła, tak jak się spodziewał?

Generalnie więc Sadurski się nami brzydzi, ale do nas zachodzi. Być może ma jakieś nietypowe upodobania, których źródła ani natury nie będę dociekał, bo jestem tolerancyjny. Ciekawsze jest co innego. Mianowicie Sadurski objaśnia fanom parówek, w jaki sposób ekstremiści dochodzą do władzy: „w niesprzyjających dla demokracji okolicznościach margines może wypełznąć na pierwszy plan – podważając społeczne przekonanie o prawowitości demokratycznie wybranej władzy, kontestując wyniki wyborów, wolność prasy, prawa obywatelskie”.

I to jest naprawdę piękna fraza: „podważając społeczne przekonanie o prawowitości demokratycznie wybranej władzy”. Tak mógłby się zaczynać wstępniak Trybuny Ludu wymierzony przeciwko warchołom i rewizjonistom. Zaiste, Sadurski popełznął daleko w świetlaną przeszłość ludzkości.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.