Kto kopiował i zerwał ten drut – elektronik czy kowal?

fot.zdl.army.cz
fot.zdl.army.cz

Śledztwo, psiakrew… jedyny ważny dowód, zabezpieczony w polskich rękach, wypadł z tych rąk i się rozbił…

Rawa Mazowiecka, 25 stycznia 2014 roku,

Pan Andrzej Seremet Prokurator Generalny

Pan Maciej Lasek Przewodniczący Zespołu do Spraw Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej,

Szanowni Panowie,

Ujawnieniu przez prokuraturę nagrań rozmów z wieży w Smoleńsku oraz z samolotu JAK-40 towarzyszy zdumiewająca informacja, zawarta w stwierdzeniu:

„…podział kopiowanych zapisów na dwie części, zapisane w dwóch przedmiotowych plikach, wynika z zerwania się nośnika pokładowego rejestratora samolotu JAK-40, tj. drutu magnetycznego, w czasie czynności kopiowania…”

Nagranie z samolotu JAK-40 było z tego co wiem jedynym nagraniem, nad którym strona rosyjska nie przejęła kontroli 10 kwietnia 2010 roku, bezpośrednio po katastrofie. Oryginał nagrania wrócił w samolocie do Warszawy i powinien pozostawać przez cały czas pod kontrolą polskich organów śledczych. Proszę zatem obu Panów o wyjaśnienie następujących okoliczności:

1. Jak to się stało, że w czasie kopiowania nagrania drut magnetyczny został zerwany?

2.Kto i kiedy zerwał ten drut i czy został za to pociągnięty do odpowiedzialności karnej?

3. Kto się zajmował kopiowaniem nagrania – elektronik, czy kowal?

4. W czyjej dyspozycji znajdowały się nagrania z samolotu JAK-40 od 10 kwietnia 2010 roku?

5. W czyjej dyspozycji znajdują się w chwili obecnej?

6. Czy nagrania z samolotu JAK-40 były kiedykolwiek udostępnione lub przekazane stronie rosyjskiej, a jeśli tak, to w jaki sposób i dlaczego je przekazano?

Z poważaniem

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych