Dorota Łosiewicz w TV Republika: Czy podręczniki dla naszych dzieci muszą przygotowywać ludzie z "Gali" i "Przyjaciółki"?

wPolityce.pl/TV Republika
wPolityce.pl/TV Republika

W miejsce ekspertów zostają zatrudnieni dziennikarze i przyjaciółki z „Gali” i „Przyjaciółki”. (…) Czy uczniowie mają zostać przygotowani, by być czytelnikami „Vivy”?

— zastanawiała się na antenie Telewizji Republika Dorota Łosiewicz.

Publicystka tygodnika „wSieci” przekonywała, że stan przygotowania przez Ministerstwo Edukacji Narodowej e-podręcznika jest w rozsypce.

Chodzi o e-podręcznik, ale bez względu na to, o co chodzi, jeśli łączymy to z MEN, to wychodzi kompromitacja… O co chodzi z e-podręcznikiem? Nikt tego nie wiem, nie wie tego też pani Kluzik-Rostkowska. Przed świętami mieliśmy szereg zwolnień, z ośrodka, który nadzorował pracę zostali zwolnieni ludzie, usłyszeliśmy, że MEN dostało bubel…

— mówiła Łosiewicz.

Dziennikarka wPolityce.pl odniosła się też do opinii minister Kluzik-Rostkowskiej i doniesień „Rzeczpospolitej”, która ujawniła, że podręcznik przygotują… dziennikarki z „Przyjaciółki” i „Gali”.

Dziś pani minister mówi, że ‘brakuje fajerwerków”. (…) Trzy dni temu MEN mówi, że kontent merytoryczny jest gotowy. Dwa dni temu „Rz” ujawnia, że nic nie jest gotowe… (…) Czy uczniowie mają zostać przygotowani, by być czytelnikami Vivy? Być może tak, bo spora część rządu prowadzi politykę na łamach tego typu magazynów i chodzi do wróżek… My w ogóle nie wiemy, co jest w tym podręczniku, pani minister sama nie wie, co tam będzie

— tłumaczyła.

Pytana, czy wraz z takim podejściem do tworzenia podręcznika w polskich szkołach postępuje infantylizacja, Łosiewicz odpowiadała, że chodzi przede wszystkim o treść podręczników.

Infantylizacja nastąpiła dawno już ze zwykłym podręcznikiem. To, co dzieci otrzymały w pierwszej klasie jako podręcznik to jest dramat. Jeśli taka ekipa przygotuje coś na poziomie „naszego elementarza”, to jest to kpina. Ale jest jeszcze inny problem - MEN ma biegunkę pomysłów na reformę edukacji. Mówi się o cyfrowej szkole… Tylko to jest trochę jak Pendolino w polskich warunkach - nie ma torów, ale to kupujemy. Niech MEN skupi się na normalnych szkołach: przeładowanych klasach, w-f na korytarzach, upychane dzieciaki… Niech MEN zajmie się tym, by dzieci w szkołach były przyzwoicie wyedukowane, a dopiero później snuł takie plany…

— podkreślała, dodając, że działania MEN to kolejna „kamieni kupa” z wywodów ministra Sienkiewicza świadcząca o słabości naszego państwa.

Warto przypomnieć, że nie skończył się też bój o sześciolatki - rodzice wciąż mogą mieć wybór, do Sejmu trafił odpowiedni projekt

— przypomniała Łosiewicz.

lw, Telewizja Republika

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.