O co (nadal) idzie gra w sprawie kopalni i górnictwa, czyli pistolet przyłożony do głowy

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Udało się rządowi zapobiec strajkowi generalnemu w górnictwie. Czy to oznacza, że doszło do porozumienia?

Przewodniczący Solidarności, Piotr Duda, mówi, że mieli pistolet przyłożony do głowy. Rozumiem, że działali w sytuacji wyższej konieczności, dlatego szanuję decyzję przedstawicieli Solidarności, którzy negocjowali to porozumienie. Po prostu, szantażowani, wykazali się odpowiedzialnością za państwo. Czas pokaże, jak mogli się mylić, ufając temu rządowi.

Po prostu, nie wierzę w powodzenie restrukturyzacji górnictwa opracowanej przez prezesów i ministrów nieudaczników, a na dodatek pod dyktando polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Pamiętajmy, jak skończyła się restrukturyzacja przemysłu stoczniowego na żądanie Brukseli: niemieckie stocznie kwitną, nasze przestały istnieć. Inwestor z Kataru po którego pojechał Donald Tusk, był wielką, przedwyborczą ściemą.

Nie wierzę rządowi PO-PSL także dlatego, że wszystko co robi, jest grą nie dla Polski. Uważam, że w przypadku ostatnich wydarzeń w górnictwie – według mnie nie można mówić na razie o niczyim sukcesie – rząd doskonale zaplanował i zrealizował przygotowany scenariusz: najpierw było na oślep finansowanie jakiejś konkretnej kopalni, inwestowanie w nową ścianę, łaźnię, maszyny…, potem pojawiło się niewypłacalne zadłużenie, wymieniono dla zmyłki prezesa, następnie rozbudzono emocje górników zapowiedzią upadłości, likwidacji, wygaszenia produkcji czy sprzedażą w prywatne ręce, a na koniec jest tak jak zaplanował rząd, czyli bliżej do sprzedaży lub likwidacji pojedynczej już kopalni. Bo w gruncie rzeczy chodziło od początku o rozbicie zbyt wielkiego podmiotu, jakim jest Kompania Węglowa, aby można było z niej utworzyć nowe podmioty, by łatwiej dogadać kupcom z górnikami (czytaj: inwestorami). A dlaczego inwestorem strategicznym nie może być polski rząd?

Gra się skończyła, porozumienie jest, czas na analizę sytuacji. O tym, że to była gra pod jakiegoś kupca, świadczy wiarygodność uzasadnień dotyczących likwidacji kopalń: podobno bez tej operacji nie dałoby się wypłacić górnikom pensji. Skoro teraz można, to znaczy, że ktoś obiecał pieniądze na wypłaty. Czyli że te żelazne ramy negocjacji były ściemą – tak to należy nazwać. W grę dali się wciągnąć dziennikarze tzw. mainstreamu: atakowali górników za ich wygórowane zarobki, straszono Polaków „dziczą” jadącą na Warszawę, natomiast premier Ewę Kopacz pokazywano jako dzielną reformatorkę, polską Margaret Thatcher. Dziś górnicy są już bohaterami, a panią premier można trochę podszczypywać.

Ale i wśród związkowców po podpisaniu porozumienia pojawiło się wiele wątpliwości. Jedni akcentują sukces, twierdząc, że presja ma sens. Inni uważają, że zawiedli się na swoich przedstawicielach, ponieważ gdyby poszli na całość, była szansa nawet obalić rząd szkodników i nieudaczników. Opinii, jak zawsze, jest tyle, ilu wygłaszających je. Pytanie, co dalej?

Uspokojenie nastrojów, to się rządowi akurat powiodło. Powołanie nowego prezesa – również. Nie wiemy jednak, jakie otrzymał zadania i na ile ma wolną rękę. Poprzedni prezes był podobno wybitnym fachowcem, ale nie miał poparcia dla swoich działań. Czy obecny takowe otrzymał? Wątpię.

Na czym więc będzie polegać tzw. restrukturyzacja, nikt na razie nie wie. Czy na samych zmianach w systemie płac? Urzędnicy to zablokują. Czy da się powstrzymać gigantyczną, wieloletnią niegospodarność? I pytanie najważniejsze: czy mamy właściwych ekspertów, aby więcej węgla wydobywać, a następnie odzyskać rynki za granicą? Europa importuje ponad 200 milionów ton węgla rocznie. Polska w tej liczbie zaledwie kilka milionów. Jak zamknąć ten ekonomiczny rachunek, żeby kopalnie wyszły bodaj na swoje? Czy minione strajki czegoś nauczyły wszystkie strony konfliktu?

Jeśli sprawy pozostaną po staremu, za kilka miesięcy problemy wrócą w trójnasób, bo i w holdingu katowickim i Jastrzębskiej Spółce Węglowej nie dzieje się najlepiej: zaczyna brakować płynności finansowej. Dlatego w sposób demokratyczny opozycja, organizacje społeczne i związki zawodowe, a także media, powinny kontrolować rządzących, wywierać na nich trwałą presję, a nie usłużnie potakiwać i wyprzedzać życzenia.

Czy wykorzystamy obecny moment do zainicjowania autentycznych zmian w górnictwie, czy też znowu ktoś postawi górników pod ścianą z pistoletem przy głowie? Stawiam to pytanie, mając nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.