Na zamkniętych kopalniach zarobią "biznesmeni". Kto korzysta na krzywdzie górników?

fot. PAP/Andrzej Grygiel
fot. PAP/Andrzej Grygiel

Rząd planuje zamknąć polskie kopalnie. Jak donosi „Fakt”, nie będzie to wielki problem dla byłych „menedżerów”, przez lata pracujących przy polskim górnictwie. Byli wiceprezesowie spółek węglowych i minister z czasów rządów SLD nie narzekają na swoją sytuację.

W dzienniku „Fakt” czytamy o tym jak wspomniani panowie radzą sobie w trudnej kapitalistycznej rzeczywistości. Marek Uszko, były wiceprezes Kompanii Węglowej, jest dzisiaj szefem spółki „Kopex-Ex-Coal”, która planuje budowę kopalni w Oświęcimiu. Jego kolega po fachu, były wiceprezes Katowickiego Holdingu Węglowego Waldemar Mróz został prezesem firmy Universal Energy, która ma zamiar kupić trzy upadające polskie kopalnie.

Nie gorzej od Uszki i Mroza radzi sobie były SLD-owski minister Jerzy Markowski. Kiedyś zajmował się sprawami węgla w polskim rządzie, teraz wspiera swoją wiedzą jedną z niemieckich spółek, która chce zbudować kopalnię w Orzeszu.

Żaden z trzech wspomnianych panów nie słucha najwyraźniej ministra gospodarki, Janusza Piechocińskiego.

Górnictwo szczególnie na Śląsku ma niską rentowność, wyczerpywanie płytszych złóż zmusza do sięgania głębiej, co w naturalny sposób podnosi koszty, a ceny światowe są kształtowane przez kopalnie odkrywkowe

— przekonywał wczoraj Piechociński.

Czy Uszko, Mróz i Markowski nie zdają sobie z tego sprawy? Niech ktoś im powie, że nie ma sensu inwestować w wydobycie węgla. Niech jak najprędzej poszukają innej pracy. Przecież na węglu nie da się zarobić.

mly/FAKT

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych