Ewa Kopacz udaje zaskoczoną: "Dlaczego my mówimy o zamknięciu kopalni?" Ano dlatego, że tak mówi ustawa, którą przygotowaliście w rządzie!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Dlaczego my mówimy o zamknięciu kopalni? Chcę powtórzyć - chcę restrukturyzować, a nie likwidować kopalnie. Restrukturyzacja jest szerokim pojęciem…

mówiła premier Ewa Kopacz, tłumacząc rządowy plan „restrukturyzacji” górnictwa. Problem jest tylko taki, że o likwidacji kopalń mówią rządowe ustawy, które wchodzą do Sejmu…

Ale o tym szefowa rządu nie mówiła. Mówiła za to, że bierze na siebie odpowiedzialność.

Wracając do moich 100 dni – nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Byłam zdecydowana, że nie będą się liczyć tylko wygłaszane słowa, ale decyzje. Moja decyzja, że godzę się przejąć funkcję premiera wiązała się z pełną świadomością odpowiedzialności

— tłumaczyła Kopacz.

Premier opowiadała też, jak wyglądały jej spotkania z protestującymi górnikami.

Kiedy ja tam pojechałam i rozmawiałam nie z protestującymi górnikami, ale ze związkowcami – ludzi obdarowanych zaufaniem przez górników – to widziałam, że kiedy jadę do nich, to jadę do partnera, który ma taki cel jak ja. Jechałam z pełnym zaufaniem, że to są partnerzy do rozmowy o miejsca pracy, o stabilność finansowa ich rodzin… Cała ta sytuacja, która teraz ma miejsce, wynikała z tego, że z końcem lutego nagle 50 tys. rodzin byłoby bez wypłaty górniczej

— opowiadała.

I dodawała:

Rozmawialiśmy przez 12 godzin, twardo… Ja przedstawiłam plan naprawy polskiego górnictwa, pochylaliśmy się nad każdym punktem… Może jest czas na to, by dziś usiąść i o każdej z tych kopalni rozmawiać z ludźmi, którzy tam pracują. Dla mnie nie ma cenniejszej rzeczy niż stabilność rzeczy górnika

— tłumaczyła premier.

Ewa Kopacz podkreśliła przy tym, że „nie dziwi się, że górnicy są wściekli”.

Ale chciałabym za to, że gdy ja przychodzę w dobrej intencji, przemawiały fakty. (…) Wsłuchując się w problemy górników, zaczęłam rozwiązywać ten problem już 1 października. Usłyszałam wtedy, że zacznie upadać spółka Kazimierz-Juliusz. Tam był poważniejszy problem, bo zastawiono mieszkania…

— mówiła.

Kopacz podkreślała, że ten sam program przygotowano dla czterech kopalni przeznaczonych do likwidacji. Zapewniła przy tym, że węgiel będzie fundamentem bezpieczeństwa energetycznego Polski na najbliższe 30 lat - jak gdyby w ogóle zapomniała o tym, co „wynegocjowała” na szczycie klimatycznym…

Dodawała, że od siedmiu miesięcy pracuje zespół, który analizuje problemy w górnictwie. Na pytanie o to, co robiono przez siedem lat - nie umiała odpowiedzieć.

Ja jestem od 1 października… (…) Wie pan, kiedy się zaczęły kłopoty tej Kompanii Węglowej? W 2014 roku! Nic nie zrobiono, no tak, ale te kompanie mają swoje zarządy… (…) Ale… będziemy mówić o zarządach i wynagrodzeniu zarządów?

— mówiła zagubiona Kopacz.

Podkreśliła przy tym, że „nie będą uszczęśliwiać na siłę”. Nie chciała bronić argumentacji ministra Kowalczyka (którego sama powołała), nie chciała tłumaczyć szczegółów swojego planu, nie chciała wziąć odpowiedzialności za siedem lat rządów swojej partii…

Ja na pewno jestem na polskiej ziemi i z polskimi górnikami

— zakończyła.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kabaret! Ewa Kopacz przedstawia swój plan polityczny: „Moim głównym celem jest zatrzymanie PiS w drodze do władzy!”

svl, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych