KNP zwija sztandar przez nieprawidłowości w finansach? Wipler chce, by do Korwin-Mikkego dołączyli Bosak i Kowalski

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Czyżby zapowiedzi Janusza Korwin-Mikkego o powołaniu nowej partii były motywowane sprawami finansowymi? Kilka dni temu PKW nie przyjęła sprawozdania Kongresu Nowej Prawicy za 2013 rok. Właśnie to może być powodem „poszerzania środowiska” o którym mówią liderzy KNP.

Jak informuje „Rzeczpospolita”, z dokumentu wyłania się obraz „niefrasobliwej partyjnej księgowości”. Jeśli nieprawidłowości powtarzały się również w kolejnych latach, konserwatywno-liberalne ugrupowanie nie otrzymałoby nawet subwencji budżetowych.

Zastrzeżenia dotyczyły również praktyk niektórych członków władz, m.in. Korwin-Mikkego i Żółtka. Płacili oni z własnych środków za faktury m.in. na stacjach benzynowych, w hipermarketach budowlanych czy sklepach z elektroniką. Za te zakupy na rzecz partii zwracali sobie potem pieniądze z partyjnego funduszu. Łącznie w ten sposób rozliczono ok. 3,2 tys. zł

— informuje dziennik.

To właśnie miało skłonić Janusza Korwin-Mikkego i popierających go działaczy do stworzenia nowej partii. Taka perspektywa nie podoba się wewnętrznej opozycji w KNP.

Nie powinniśmy zmieniać nazwy, nawet jeśli grozi nam utrata subwencji. W końcu nie po nią idziemy do Sejmu

— mówi „Rzeczpospolitej” Artur Dziambor, działacz KNP.

Jak podaje dziennik, poseł Przemysław Wipler objeżdża jednak partyjne struktury i sprawdza, kto w razie ewentualnego rozłamu poparłby Korwin-Mikkego i zasilił struktury jego nowej partii.

Co ciekawe, o nieprawidłowości w finansach potwierdza właśnie Wipler.

Błędy jakie legły u podstaw tej decyzji (Państwowej Komisji Wyborczej - przyp. red.) były trywialne, banalne, niepoważne – takiego rodzaju jak płacenie przez naszych kolegów z własnej kieszeni za paliwo (brali je na fakturę na partię i otrzymywali zwrot kosztów). (…) Błędy te były następnie nagminnie powtarzane w roku 2014

— tłumaczy poseł w wywiadzie dla portalu jagiellonski24.pl.

Przemysław Wipler podkreśla, że przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi Kongres Nowej Prawicy potrzebuje silnego przywództwa.

Naszym zdaniem kandydat jest tylko jeden - Janusz Korwin-Mikke. Niczym dyktator w starożytnym Rzymie, wybierany na rok w momencie zagrożenia miasta, tak dzisiaj w obliczu kampanii prezydencko-parlamentarnej potrzebujemy silnego przywództwa jednej osoby

— twierdzi Wipler.

Kontrowersje nie przeszkadzają jednak politykowi w snuciu odważnych politycznych planów politycznych, a nawet przejmowaniu liderów konkurencyjnej partii - Ruchu Narodowego.

Gdyby Marian Kowalski zrezygnował z kandydowania na stanowisko prezydenta RP na rzecz Korwin - Mikkego i przyłączył się do nas, to od razu (jako były członek UPR-u) staje się naszym liderem na Lubelszczyźnie. Krzysiek Bosak mógłby być spokojnie naszym liderem w swoim województwie, a więc w Lubuskiem

— podkreśla polityk Kongresu Nowej Prawicy.

gah/Rzeczpospolita/jagiellonski24.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych