Coraz goręcej na Śląsku! Rozmowy rządu Kopacz z górnikami zerwane: "My się więcej w ciula robić nie damy!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Andrzej Grygiel
PAP/Andrzej Grygiel

Prowadzone w sobotę w Katowicach rozmowy delegacji rządowej z przedstawicielami górniczych związków zawodowych, poświęcone planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej (KW), zostały zerwane po niespełna dwóch godzinach.

Przedstawiciele związków uznali, że reprezentanci rządu nie mieli pełnomocnictw do podpisania porozumienia w imieniu rządu.

W sobotę do Katowic przyjechała delegacja z udziałem pełnomocnika rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka. Związkowcy nie zgadzają się na likwidację czterech kopalń należących do KW, co zapowiedział w środę rząd. W kopalniach przeznaczonych do likwidacji trwa protest.

Po zerwaniu negocjacji strony ograniczyły się jedynie do krótkich oświadczeń.

Przyjechaliśmy do Katowic, na Śląsk, w dobrej wierze. Jesteśmy otwarci na dialog. Złożyliśmy deklarację, że wszelkie ustalenia, dojście do konsensusu, nowe rozwiązania będą przedstawione na najbliższej Radzie Ministrów” - mówił Kowalczyk dziennikarzom. Ocenił, że „sytuacja jest krytyczna”. „Chcemy rozmawiać i zostajemy na Śląsku

— zaznaczył.

Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz przekonywał, że rozmowy zostały zerwane z winy strony rządowej.

Nie możemy rozmawiać z delegacją rządową, która nie ma pełnomocnictw do podpisywania uzgodnień, które byłyby wdrażane w życie” - oświadczył. „My również jesteśmy gotowi do rozmów o każdej porze dnia i nocy, ale z ludźmi z rządu, którzy jak z nami coś podpiszą, wchodzi to w życie

— dodał związkowiec.

Jeżeli jest taka wola, to nie wiem, niech przyjedzie pani premier Kopacz i niech jednoznacznie oświadczy, że to, co uzgodnimy wchodzi życie () My się więcej w ciula robić nie damy

— zakończył szef śląsko-dąbrowskiej „S”.

Tymczasem Centrum Informacyjne Rządu w komunikacie wydanym po zerwaniu rozmów zapewniło, że strona rządowa „ma wszelkie pełnomocnictwa do prowadzenia rozmów”, a „wszystkie wypracowane rozwiązania będą w trybie pilnym przedstawione Radzie Ministrów”.

W tej sytuacji aktualna pozostaje zapowiedź akcji protestacyjno-strajkowej w regionie, która ma rozpocząć się w poniedziałek. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów. Zapowiadają jedynie eskalację protestu i nie wykluczają przyłączenia się do niego także zakładów z innych branż.

Rząd zapowiedział w środę, że w ramach planu naprawczego KW zamierza zlikwidować kopalnie: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. W zakładach tych protest - pod ziemią i na powierzchni - prowadzi według związkowców ok. 2 tys. pracowników.

W sobotę, jeszcze przed spotkaniem ze związkowcami, na temat planu naprawczego KW delegacja rządowa rozmawiała w Katowicach z parlamentarzystami i samorządowcami z woj. śląskiego i małopolskiego, na terenie których leżą przeznaczone do likwidacji kopalnie.

Prezydenci Gliwic, Bytomia, Rudy Śląskiej i Zabrza, na terenie których działają kopalnie wskazane przez rząd do likwidacji - choć naprawę KW uważają za konieczną - nie zgadzają się ze sposobem, w jaki ten proces chce przeprowadzić rząd.

Po rozmowach z samorządowcami, Ministerstwo Gospodarki przekazało, że to pierwsze z cyklu spotkań, które są „etapem przygotowania planu wspierającego rozwój gospodarczy  i powstanie nowych miejsc pracy na terenach, w których będą wygaszane kopalnie”.

Resort gospodarki podkreśla w komunikacie, że najważniejszym celem programu jest uniknięcie niekontrolowanej upadłości KW oraz ochrona jak największej ilości miejsc pracy. Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji programu redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci aż 49 tys. osób - ostrzega MG.

Według przyjętego w środę przez rząd planu naprawczego dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł.

Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).

Według zapowiedzi rządu, około 6 tys. pracowników dołowych z kopalń, które mają zostać przekazane do SRK, znajdzie zatrudnienie w innych kopalniach przekazanych do spółki celowej. Zgodnie z planem naprawczym ok. 2100 osób, którym do emerytury zostanie mniej niż cztery lata, będzie mogło przejść na urlopy górnicze.

Plan zakłada też, że z pracy w likwidowanych kopalniach odejdzie za odprawami do 400 górników dołowych (odprawy w wysokości 24-miesięcznych pensji), do 1,1 tys. pracowników przeróbki (odprawy w wysokości 10-miesięcznych zarobków) oraz ok. 1,6 tys. pozostałych osób pracujących na powierzchni (odprawy w wysokości 3,6-krotności miesięcznego wynagrodzenia).

Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat. „Bez odcięcia najbardziej nierentownych aktywów dla KW nie ma ratunku i musimy działać szybko i zdecydowanie. Rentowne kopalnie, które mają przed sobą przyszłość, nie mogą dalej finansować utrzymania tych, które przynoszą duże straty” - powiedział prezes KW Krzysztof Sędzikowski.

lw, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych