Środowisko patriotyczne? Głosowanie przeciw rozwiązaniu WSI stawia patriotyzm Komorowskiego pod znakiem zapytania

fot. prezydent.pl/Łukasz Kamiński
fot. prezydent.pl/Łukasz Kamiński

Świat ludzki jest tak zbudowany, że nie tylko oceniamy jedni drugich – przy okazji mówiąc im, co uważamy za dobre, co zaś za złe – ale także nieustannie oceniamy samych siebie.

Wśród kryteriów takiej oceny jest patriotyzm. Uznanie, iż to, co robimy służy nie tylko nam samym, ale także wspólnocie, której jesteśmy częścią.

Patriotyzm wyobrażony?

Specjaliści od etyki – czyli od refleksji nad ludzką moralnością – już dawno zauważyli, iż wielu osobom pozytywną samoocenę zapewnia namysł nad własnymi intencjami. Mam dobre intencje, to znaczy jestem dobrym człowiekiem. Chcę dobrze dla mojej wspólnoty – jestem patriotą. Wyobrażam sobie, iż jestem patriotą i już nim jestem. Ale to tylko czary-mary.

Ludzie dorośli wiedzą, że obok tego, co sobie na temat świata i samych siebie wyobrażamy, ważniejsze bywa to, co robimy lub czego unikamy. Dlatego odróżniamy etykę intencji (myśli) od etyki odpowiedzialności (działań). W przypadku „zwykłych” obywateli etyka intencji często wystarcza. Ale gdy idzie o osoby pełniące funkcje publiczne, kluczowa jest odpowiedzialność za czyny. Politykiem nikt być nie musi. Pamiętając, iż dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane, od polityków wymagamy, by nie zadowalali się opowieściami o swoich dobrych intencjach, by rozpoznawali faktyczne skutki swych działań.

Spór w telewizji

11 grudnia 2014 w TVP Info uczestniczyłem w sporze o rozumienie Polski po wyborach samorządowych. Partnerem sporu był działacz opozycji w czasach PRL, b. poseł na Sejm, obecnie doradca Prezydenta RP Jan Lityński. W pewnym momencie trafnie zauważył: „Mówimy na zupełnie innym poziomie rozumienia rzeczywistości. (…) Mam wrażenie, że opisujemy inną Polskę”. W tym punkcie się z nim zgadzam.

Jedną z moich wypowiedzi Lityński skomentował: „Nie rozumiem (…) co to znaczy środowisko obozu patriotycznego. Ja uważam, że jestem co najmniej takim samym patriotą jak profesor Zybertowicz i w związku z tym nie widzę powodów, żeby nazywać się środowiskiem patriotycznym, bo moje środowisko jest też środowiskiem patriotycznym”. Tu mam wątpliwości.

„Wyborcza” i Kościół

Zacznijmy od bliskiego Janowi Lityńskiemu środowiska ”Gazety Wyborczej”. Kończę czytać książkę Artura Dmochowskiego zatytułowaną: „Kościół ‘Wyborczej’. Największa operacja resortowych dzieci” (Wydawnictwo Słowa i Myśli). Książka przytacza obszerną dokumentację pokazującą, że dla „Wyborczej” Kościół katolicki w Polsce to wróg i stała obsesja. Że jest przez jej środowisko postrzegany przede wszystkim jako główny konkurent w „walce o rząd dusz Polaków”. Konkurent od 25 lat konsekwentnie zwalczany – w tysiącach tekstów – także przy użyciu manipulacji.

Kościół można, oczywiście, krytykować. Tu mamy jednak prowadzoną przez lata wojnę propagandową. Dla każdego, kto rozumie, jak wielka była rola Kościoła w tysiącletnich dziejach Polski, rola, która uprawnia mówienie o Kościele tym jako o kośćcu polskości, takie zwalczanie nie daje się pogodzić z patriotyzmem.

Bronisław Komorowski i postawa propaństwowa

Od 2010 roku Jan Lityński jest doradcą prezydenta Komorowskiego. Jedynego posła Platformy Obywatelskiej, który w 2006 głosował przeciw rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych. Służb, które stanowiły ważny instrument rosyjskiego oddziaływania na sytuację w III RP. Stawia to patriotyzm, a przynajmniej polityczne rozeznanie ówczesnego posła Komorowskiego, pod znakiem zapytania. Nie mniej razi honorowanie Wojciecha Jaruzelskiego – zapraszaniem go na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i prezydenckim przemówieniem na pogrzebie generała. Takie, publicznie przecież widzialne działania, szkodzą naszej świadomości patriotycznej.

Nie wiem też, jak pogodzić z patriotyzmem brak postawy propaństwowej u marszałka Komorowskiego widoczny w jego słowach po ostrzelaniu kolumny z Lechem Kaczyńskim w Gruzji w 2008: „jaka wizyta, taki zamach”. I nie wiem, jak do patriotyzmu pasuje brak godnego zachowania, którego należy oczekiwać od osoby pełniącej obowiązki głowy państwa, ukazany w śmianiu się w towarzystwie premiera Tuska na lotnisku podczas oczekiwania na przylot samolotu z ciałami ofiar tragedii smoleńskiej.

Patriotyzm do objaśnienia?

Cieszy, iż Jan Lityński uważa się za patriotę, że jest gotów się o to spierać. Być może na gruncie jego „rozumienia rzeczywistości” przypomniane powyżej sytuacje z patriotyzmem się nie kłócą. Moim zdaniem jest inaczej. Jeśli Jan Lityński posiada racjonalne objaśnienie dla swojej wizji patriotyzmu, rad bym się z takim objaśnieniem zapoznać.


Artykuł ukazał się w ostatnim wydaniu tygodnika „wSieci”, w sprzedaży także w formie e-wydania.

fot.
fot. „wSieci”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.