TYLKO U NAS. Prognoza prof. Staniszkis na 2015 r. i ocena 100 dni rządu Kopacz: "To lawirowanie między wpadkami". NASZ WYWIAD

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

W sprawie konfliktu w służbie zdrowia widzimy absolutną bierność PiS. Nie można czekać, że wyborcy sami po prostu odrzucą Platformę. Takie podejście jest błędem i - moim zdaniem - doprowadzi do kolejnej przegranej. Świąteczne wycofanie się PiS, jakie obserwowaliśmy, gdy rozgorzał konflikt rządu z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego jest karygodne i nieprzekonujące dla wyborców

— mówi w wywiadzie dla portalu w Polityce.pl prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog.

wPolityce.pl: Ewa Kopacz zamierza w specjalnym wystąpieniu przedstawić efekty 100 dni swoich rządów. Czego można się spodziewać po tym podsumowaniu?

Prof. Jadwiga Staniszkis: Nie wiem czy premier będzie w stanie wymienić coś pozytywnego, bo właściwie nie widać zrealizowanych przez nią zapowiedzi. Być może będzie chciała przedstawić jako efekt swojego działania to, że rozpoczynają się rozmowy Bartosza Arłukowicza z lekarzami. To jest jedyna rzecz, o której może mówić pozytywnie. Wszystkie posunięcia Kopacz, włącznie z powołaniem pań pełnomocnik, wskazują, że popełnia błąd, który robił Donald Tusk - nakłada kolejną warstwę biurokracji, co pociąga koszty. Sama więc jestem ciekawa, co Kopacz zaprezentuje na tej konferencji.

Ewa Kopacz przez długie dni nie pokazywała się publicznie, milczała w sprawie kryzysu w służbie zdrowia. Czy to wynik tego, że przygotowywała się do wystąpienia ws. „100 dni”, żeby to było starannie wyreżyserowane i żeby na konflikcie z lekarzami nie ucierpiał jej wizerunek?

Ewa Kopacz zdaje sobie sprawę jak duży jest jej osobisty, negatywny, wieloletni wpływ na obecną sytuację w służbie zdrowia. Prawdopodobnie myślała o czymś, co by mogło przykryć ten kryzys. To, iż nie zabierała głosu wynikało także z faktu, że zastanawiała się nad scenariuszem zrzucenia wszystkiego na Arłukowicza. Dostrzegła, że umowy, które lekarze mieliby ewentualnie podpisać, zawierają zobowiązania, które są trudne do zrealizowania. Bo przy obecnym stanie przychodni, także prywatnych, wstępne wyselekcjonowanie pacjentów do szybkiej ścieżki onkologicznej nie jest możliwe do przeprowadzenia w sposób odpowiedzialny. Widać jak to się rozkłada na mapie. Wschodnia Polska, gdzie są najgorzej wyposażone przychodnie, jest najbardziej negatywnie nastawiona [do zmian lansowanych przez Arłukowicza]. Plus ten matecznik Porozumienia Zielonogórskiego. Na formułę komercjalizacji służby zdrowia, w której lekarze zainwestowali spore pieniądze w swoje gabinety, nakładany jest tryb nakazowy. W umowach [przedstawianych przez Arłukowicza] jest możliwość dużych sankcji - np. odebranie pewnych uprawnień lekarzom, jeśli w sześciu przypadkach postawią złą diagnozę w sprawie raka.

Sama Kopacz zauważyła mankament tych umów?

Dostrzegła, że pomieszanie komercjalizacji - w sensie prywatnych inwestycji - i takiego straszenia, rygoru prawie wojskowego, tworzy mieszankę niemożliwą, żeby racjonalnie to zadziałało. Prawdopodobnie będziemy więc obserwowali jakiś szczęśliwy kompromis, a Kopacz będzie starała się to zdyskontować.

Jak te mityczne „100 dni rządu” wpłynęły na pozycję premier wewnątrz Platformy. Czy Kopacz umocniła się jako sukcesor Tuska?

Po pierwsze - za jej rządów doszło do przegranej Platformy w wyborach samorządowych. Koalicja [rządząca w sejmikach wojewódzkich] utrzymała się tylko dzięki dobremu wynikowi PSL, który - moim zdaniem - wynika z tego, że PSL był na pierwszej kartce w książeczce do głosowania. Bo już dalsze sondaże pokazują znacznie niższe prognozy wyniku wyborczego PSL, także parlamentarnego. Również to wszystko, co działo się wokół informatyzacji wyborów, w sytuacji, gdy funkcjonuje ministerstwo administracji i cyfryzacji, pozostaje w sferze odpowiedzialności rządu. PKW jest niezależną instytucją, ale jakiś merytoryczny związek [z rządem] tutaj występuje. Ewie Kopacz udało się gładko - dzięki mediom i dzięki zachowaniu Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o fałszerstwach, co przykryło przegraną Platformy - wybrnąć z problemu porażki wyborczej.

Czy Kopacz może się czymś pochwalić w polityce zagranicznej?

Uważa za swój sukces, że nie doszło do weta polskiego w sprawach klimatu, bo jakieś zmiany wynegocjowano przedtem. Trudno to ocenić, bo nie znamy szczegółów. Widać unik w sprawach Ukrainy i ewidentne odsunięcie Polski od tej sprawy, łącznie z nieobecnością w tej kwestii Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Herman Van Rompuy uczestniczył w ważnych rozmowach w sprawie Ukrainy, a Tusk nie jest zapraszany. Polska dyplomacja, i sama Kopacz, też nie ogrywają tutaj żadnej roli. W sprawach energetyki nie widzimy żadnego planu realnej, technologicznej integracji z systemem zachodnim. Więc trudno będzie stworzyć z konferencji na temat 100 dni rządu jakieś spektakularne wydarzenie.

Co teraz jest najważniejsze dla Kopacz?

Mamy sytuację myślenia przede wszystkim w perspektywie wyborów parlamentarnych, do których zostało kilka miesięcy. Sądzę, że Kopacz będzie starała się lawirować między wpadkami. Dlatego konferencja na temat 100 dni rządu będzie zawierała mieszaninę dystansowania się do Arłukowicza z próbą zasugerowania raz jeszcze, że to ona wniosła moment zgody i koncyliacyjnego podejścia itd. Ale to są wszystko PR-owskie zagrania.

2015 rok zaczął się dla rządu od konfliktu z lekarzami. Wraz ze wzrastającym przed wyborami napięciem Kopacz może mieć do czynienia kolejnymi konfliktami i wybuchami społecznymi. Czy to szansa dla opozycji?

W sprawie konfliktu w służbie zdrowia widzimy absolutną bierność PiS. Ponieważ Porozumienie Zielonogórskie zawarło w 2007 r. tzw. porozumienie wyborcze z Platformą, zostało przez PiS uznane za politycznie obce ciało. Słyszałam wypowiedź Mariusza Błaszczaka, z której wynika, że PiS przyjęło retorykę Arłukowicza - że lekarze z PZ to biznesmeni, którzy chcą więcej zarobić, co nie jest prawdą. To są odpowiedzialni lekarze! Z powodów politycznych PiS zachował bierność w tej ważnej sprawie. Przyjmuje strategię, że „wszystko zawali się samo”. Powtarza jak mantrę, że trzeba rozwiązać NFZ, co jest słuszne, ale nie mówi pozytywnie - że należy stworzyć otwarty system wielu ubezpieczycieli. Ten brak pozytywnego przesłania po stronie PiS powoduje, że mimo katastrofy wizerunkowej Platformy, PiS nie zyskuje. A to bardzo źle rokuje dla kampanii wyborczej. Nie można czekać, że wyborcy sami odrzucą Platformę. Takie podejście jest błędem i - moim zdaniem - doprowadzi do kolejnej przegranej. Świąteczne wycofanie się PiS, jakie obserwowaliśmy, gdy rozgorzał konflikt rządu z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego jest karygodne i nieprzekonujące dla wyborców.

Rozmawiał Jerzy Kubrak

———————————————————————————

Promocje wSklepiku.pl! „Pakiet Seawolfa” autorstwa Tomasza Mierzwińskiego.

W kolekcji:”Alfabet Seawolfa”, „Dziennik pokładowy” oraz „Seawolf o polityce”. Polecamy!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.