Waszczykowski: Sikorski szastał pieniędzmi wedle własnego uznania. Koledzy z PO nie mają litości dla marszałka. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Wydawanie 20 tys. złotych za poprawienie jednego przemówienia to suma zaskakująca. To przecież równowartość połowy rocznej pensji nauczyciela w Polsce

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.

wPolityce.pl: Radosław Sikorski, choć prezentuje się jako człowiek obyty, po Oxfordzie, jako szef MSZ potrzebował konsultacji swoich angielskojęzycznych wystąpień. Jak informują media, wydał na to ponad 250 tys. złotych. Konsultacjami miał się zajmować jednocześnie przyjaciel Sikorskiego i córka Jacka Rostowskiego. Jak oceniać takie działanie?

Witold Waszczykowski: Żenujące staje się już tłumaczenie i komentowanie fanaberii Radosława Sikorskiego i jego działań w MSZ. Od lat pojawiają się wiadomości o wydatkach na różne gadżety w resorcie - kupowano horrendalnie drogie meble, meble zabytkowe do gabinetu ministra. Wydawano krocie na catering. Wcześniej mieliśmy sprawę kilometrówek. Obecnie znów w MSZ wypada jakiś trup z szafy. Widać wyraźnie, że koledzy z PO chcą zdaje się utopić marszałka.

Za jego problemami stoją ludzie Platformy?

W ciągu kilku miesięcy mamy już trzecią bardzo głośną aferę wokół Sikorskiego. I one zapewne wypływają z MSZu. Zaczęło się od wywiadu dla portalu Politico. To jest niszowy portal w USA. Nie przypuszczam, by media w Polsce były w stanie zidentyfikować taką rozmowę. Sądzę, że informacja o tym musiała wyjść z resortu. MSZ śledzi aktywność ministra na bieżąco. Zapewne również z kręgów władzy wyszła wiadomość o kilometrówkach. Sądzę, że sprawa płatności panu Charlesowi Crawfordowi, b. ambasadorowi Wielkiej Brytanii w Polsce, za konsultowanie wystąpień również wypłynęła z MSZ. Jak widać koledzy Platformy Obywatelskiej nie mają litości dla Sikorskiego. Wygląda to, jakby zapadła decyzja o pogrążeniu marszałka.

Co sama sprawa płatności dla Crawforda mówi o polityce Sikorskiego w MSZ?

Sikorski pozował na człowieka dobrze wykształconego, obytego w świecie. Szczycił się Oxfordem, szczycił się wieloletnim pobytem w USA czy Wielkiej Brytanii. Wydawało się, że on z występami angielskojęzycznymi nie powinien mieć problemów.

Konsultowanie działalności ministra jest czymś nagannym? Może to nic dziwnego…

Oczywiście można konsultować czy prosić kogoś o opinie, albo próbować gdzieś pozyskać nowe wiadomości, jednak tu chodzi również o podejrzenie dotyczące autorstwa przemówień Sikorskiego. Wydaje się, że część wystąpień szefa polskiej dyplomacji mogła być tworzona przez Crawforda. To stawia natomiast pod znakiem zapytania rzetelność i profesjonalizm ministra. Sikorski udawał, że jest człowiekiem bardzo dobrze przygotowanym merytorycznie do swojej misji. Tymczasem rodzi się pytanie, jaki był rzeczywisty wkład intelektualny Sikorskiego w jego wystąpienia, skoro miał szereg osób, które zajmowały się jego przemówieniami. Przygotowywaniem ich zajmował się właśnie brytyjski dyplomata, panna Rostowska. Wystąpienia Sikorskiego to były jego myśli i tezy, czy też on jedynie przekazywał treści zewnętrznych autorów? Kolejnym tematem jest wysokość tych wydatków.

Pieniędzy dużo, ale w końcu mowa o brytyjskim ekspercie…

Wydawanie 20 tys. złotych za poprawienie jednego przemówienia to suma zaskakująca. To przecież równowartość połowy rocznej pensji nauczyciela w Polsce. Rozumiem, że chodzi o brytyjskie zlecenie, ale my nie jesteśmy na poziomie Wielkiej Brytanii. Jakaś gratyfikacja jest potrzebna, ale na pewno nie taka. Tu jest mowa ponoć jedynie o konsultacji rzemieślniczej. Z punktu widzenia polskiej sytuacji, kwoty, o jakie tu chodzi, są skandaliczne.

Sikorskiemu z tanim państwem nigdy nie było po drodze.

Rzeczywiście widać, że Sikorski sabotował Tuskowy projekt taniego państwa. Sikorski mówił ostatnio, że państwo nie może być tanie, bo musi być solidne. U Sikorskiego widać kolejny raz pańskie zachowanie. Były szef MSZ szastał pieniędzmi wedle własnego uznania.

Jeśli sądzi Pan, że za ujawnieniem problemów Sikorskiego kryją się politycy PO, to znaczy, że spodziewa się Pan jej odwołania?

Historia poprzednich afer związanych z ludźmi PO wskazuje, że nie należy się spodziewać takiego scenariusza. Wszelkie afery są zamiatane pod dywan. Po aferze taśmowej niby kilka osób zostało odwołanych, ale to nie były działania radykalne i spontaniczne. A ludzie zamieszani w aferę taśmową próbują jakoś przetrwać przy rządzie. Obecnie najwięcej zależy od tego, czy w PO wydano już wyrok na Sikorskiego, czy wśród ludzi Platformy jest zmowa, by go wyeliminować. On miał pewną popularność w poprzednich latach, a dziś widać wyraźnie, że nie pasuje do obecnego rozdania. Sikorski zdaje się przeszkadza politykom PO. Wydaje się, że podjęto decyzje o jego marginalizacji. Być może jednak zostanie on pozostawiony na stanowisku.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.