Michnik o panice Putina: "Na Kremlu jest dziki strach przed rodzajem kijowskiego Majdanu na Placu Czerwonym"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Na razie odbudowywanie imperium idzie Putinowi kiepsko – mówił z rozżaleniem Adam Michnik. W TVP Info dzielił się swoimi refleksjami po wizycie w Rosji.

Michnik wskazał, że pytaniem otwartym jest obecnie, jak Putin będzie odbudowywał imperium rosyjskie. Dodał, że na razie nie działa choćby wspólny obszar handlowy, ponieważ zablokowano wymianę bezcłową między Rosją i Białorusią.

Jak na początek tego imperium idzie mu nieszczególnie. (…) Na podstawie tego, co słyszałem od moich rosyjskich rozmówców, nie ma żadnej diagnozy tego, co się dzieje dzisiaj, ani prognozy

— tłumaczył.

W reakcji na pytanie prowadzącej rozmowę dziennikarki, czy „Rosjanie wstali z kolan po tych ponad 20 latach upokorzenia”, Michnik z empatią tłumaczy:

Jeśli dla Polaków, Czechów, Węgrów czy Litwinów koniec Związku Sowieckiego był odzyskaniem wolności i suwerenności, to dla Rosjan jest on koniec imperium. Niech sobie pani wyobrazi taki obszar od Łaby od Władywostoku, gdzie wszyscy mają obowiązek mówienia po polsku, że w każdym mieście „numer 2” to zawsze Polak i nagle, bez jednej przegranej bitwy to się wszystko rozlatuje. To musi rodzić frustrację. Czy oni wstali z kolan? To mówi im Putin. Oni lubią to po nim powtarzać.

Jak widać Michnik jest w stanie ćwiczyć wyobraźnie dość intensywnie, by wytłumaczyć nastroje pchające Rosję na drogę neoimperialną.

Michnik zaznacza, że „Putin doprowadził do masowej izolacji Rosji w świecie, do dramatycznego upadku prestiżu Rosji”.

W jego ocenie normalni ludzie również to widzą.

To nie jest tak, że oni tego nie wiedzą. Przecież wiedzą, jak Putin został potraktowany w Australii, że na Rosję nałożono sankcje. Już nie mówiąc o takich kontekstach, jak fakt, że rubel leci na łeb na szyję

— tłumaczy.

Pytany, jak długo kryzys i politykę Putina wytrzymają „zwykli Rosjanie”, Michnik wskazuje, że „Rosja jest krajem spokojnym, zamożnym, ale jednocześnie podskórnego wrzenia”. Jednak, jak wskazuje Michnik, nie oznacza to, że Rosjanie liczą na zmiany władz.

Na pewno na Kremlu jest dziki strach przed takim rodzajem kijowskiego Majdanu na Placu Czerwonym. Wielki strach. Ale uczciwie mówiąc, jest on także w elitach liberalnych i demokratycznych

— tłumaczy.

Dlaczego ten strach występuje nawet w opozycji? Zdaniem Michnika chodzi o możliwe skutki i przebieg zmian.

To się bowiem wpisuje w scenariusz strasznej, ruskiej zbrodni. Rosjanie mówią często cytatem z Puszkina: „Straszny ruski bunt, bezmyślny i okrutny”

— tłumaczył, zaznaczając, że nie widać w Rosji wzmożenia rewolucyjnego.

Jest strach przed dzikim buntem. I on jest po wszystkich stronach

— podkreśla.

Czyli wszystko jasne, nie ma co liczyć na zmiany w Rosji, ponieważ Rosjanie, i przy władzy i krytyczni wobec Putina, nie chcą zmian. To, co może przyjść po Putinie będzie bowiem gorsze… Takich tez żaden adwokat Putina by się nie powstydził…

Michnik dodaje, że „Putin, który z jednej strony jest u szczytu potęgi, z drugiej strony wpadł w pułapkę, którą sam na siebie zastawił”.

Rok temu Putin był popularny w świecie, był szanowany i respektowany, zwolnił z więzienia te trzy…, zwolnił z więzienia Greenpeace, zwolnił byłego oligarchę. No fantastycznie. I to wszystko runęło w ciągu roku dramatycznie. Z drugiej strony poszła bardzo do góry jego popularność. Krym, nasz Krym itd.

— wskazuje Michnik.

Czyli Putin jest biedną ofiarą swojej polityki? Czyżby chodziło o wzbudzenie współczucia?

Gość TVP Info zaznacza, że nie można zaakceptować sytuacji, która miała miejsce na Krymie. Ale jednocześnie zaznacza, że narracja rosyjska w tej sprawie jest racjonalna.

Nie można drogą agresji prowadzić aneksji innego terytorium. Z drugiej strony prawdą jest co mówi Rosja, że Krym był ich. Był rosyjskojęzyczny na pewno. Sewastopol to było historycznie rosyjskie miasto. I pewne emocje tu można zrozumieć

— tłumaczy. Czyżby jednak wzywał tym samym do akceptacji agresji na Ukrainę?

To możliwe, bowiem Michnik podkreśla, że dla Putina Ukraina jest jak „mała Rosja”.

To jest bardzo trudne do wykorzenienia. To jak w XIX wieku się powiadało, że Prywiślański kraj to jest Rosja. W to wierzyli bardzo różni ludzie, nawet Aleksadnder Puszkin. (…) Imperialna świadomość jest głęboko zakorzeniona. Oni już oswoili jednak, że Polska to jest zagranica. Jednak Kijów, gniazd Rosji… nie mogą tego przełknąć

— dodaje Michnik.

W jego ocenie sprawa sankcji jest kłopotliwa dla rosyjskich oligarchów. Michnik tłumaczył, że nawet jak się mają oni drogie samochody, prywatny samolot itd. to nie mogą nimi nigdzie latać. Pytany, czy dotychczasowa sytuacja wystarczy, by oligarchowie odwrócili się od Putina, Michnik wskazuje jednak jasno: to nie wystarczy.

Bardzo trudno jest odpowiedzieć zatem na pytanie, co będzie. Rozważany jest scenariusz, choć bardzo ostrożnie, wariant minimum, że ktoś musi być winien temu, co się stało. (…) Ameryka to banał. Kogoś trzeba zrzucić z władzy. (…) Główny winowajca to pani prezes banku centralnego

–- podkreśla Michnik, dodając, że wskazuje się również na ministra finansów czy innych urzędników.

Putin się skłócił z całym światem. To może się skończyć oczywiście jakimś masowym protestem

— tłumaczy. Jednak zdaje się, że sam w to nie wierzy. Przynajmniej kilka minut wcześniej tłumaczył, że nikomu jednak na zmianach nie zależy…

Co ciekawe, odnosząc się do polityki Unii Europejskiej wobec Rosji Michnik zaznacza, że można być zaskoczonym, jak twardo UE działa wobec Rosji.

Europa wciąż mówi jednym głosem. Moim zdaniem Putin zupełnie się tego nie spodziewał, był przekonany, że to już jest zdegenerowana instytucja, relatywiści, narkomani, pederaści, zupełnie nie ma o czym mówić, że Europy to już nie ma, że jedyną siłą są Niemcy, z którymi on się dogada. (…) Ten obraz kompletnie runął, załamał się

–- podkreśla Michnik.

Pytany, jak oceniać słowa szefowej unijnej dyplomacji, która mówiła, że ws. Ukrainy z Rosją „trzeba rozmawiać za wszelką cenę”.

Nikt nie chce wojny. Putin wie natomiast doskonale, że Putin jest silny póki może straszyć. (…) Putin wie, że Europa nie chce wojny z Rosją, ale jednocześnie ma świadomość, że jak się on na nią zdecyduje to przegra. Za straszną cenę oczywiście. Europa będzie się jednak bała wojny, tak bardzo jak wojny z Hitlerem. I słusznie, bowiem wojna jest najstraszniejszą klęską polityki

— wskazuje Michnik, prezentując ten sam tok myślenia, co rosyjska agentura wpływu, tłumacząc, że Europa nie może stawiać Rosji zbyt trudnych warunków, bowiem wojnę należy z góry wykluczyć. Rosja właśnie na takim podejściu zyskuje najwięcej.

Michnik dodaje, że najważniejszym problemem Putina jest to, by dać sobie radę z własnym społeczeństwem.

Ponoć Putin histerii dostał, jak zobaczył Mubaraka na ławie oskarżonych. On zrozumiał, że to również jego może dotknąć. Janukowycz mógł uciec do Rostowa nad Donem, ale Putin nie ma swojego Rostowa. On się tego panicznie boi, on się panicznie boi swojego narodu

— podkreśla Michnik, znów wzbudzając współczucie wobec dyktatora.

Wskazuje, że Putinowi nikt w nic nie wierzy na świecie, więc swój wizerunek może zmienić jedynie w kraju.

Michnik wskazuje, że w najbliższym czasie może dojść do zmian, które będą groźne.

Czas spokoju, jaki mieliśmy przez ostatni lata się kończy. Widać natomiast ruchy tektoniczne, które powodują wstrząsy. To jest zadanie dla polskiej polityki zagranicznej

— skończył Adam Michnik.

Jak widać sama myśl o tym, że na Kremlu może dojść do zmian politycznych budzi u Michnika niepokój i poczucie zagrożenia. W Michniku Putin ma ukrytego obrońcę…

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych