Ziemkiewicz o sugestiach „GPC” nt. prorosyjskich sympatii Ruchu Narodowego: „Traktuję to jako rodzaj sekciarstwa”. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

„Koledzy z „Gazety Polskiej” mają skłonność do insynuacyjnego traktowania wszystkiego, co nie pochodzi z ich bliskiego otoczenia” - mówi portalowi wPolityce.pl Rafał A. Ziemkiewicz.

Czytaj również: NASZ NEWS. Janusz Korwin-Mikke kandydatem Nowej Prawicy na prezydenta. Rafał Ziemkiewicz ostatecznie odmówił

wPolityce.pl: Niedawno na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” został Pan przedstawiony jako osoba stojąca w jednym szeregu ze sprzymierzeńcami Putina. Jak odebrał Pan tę publikację?

Rafał Ziemkiewicz (publicysta, pisarz): To pewna metoda walki politycznej, jaką stosuje „Gazeta Polska” i nie tylko ona. To próba sprowadzenia Ruchu Narodowego do jakiejś rzekomej prorosyjskości, która jest raczej wmawiana niż rzeczywista i wynika z innego rozłożenia akcentów. Między Ruchem Narodowym a PiS-em nie ma jakiejś zasadniczej sprzeczności w ocenie wydarzeń na Ukrainie. Sprzeczności między narodowcami a partią Jarosława Kaczyńskiego dotyczą natomiast polityki wewnętrznej. Mówiąc o narodowcach nie mam jednak na myśli jakichś odpryskowych organizacji organizacji, jak np. Falanga. Poruszanie sprawy rzekomej prororyjskości, to takie wygodne, emocjonalne odwoływanie się do swojego elektoratu.

Wcześniej Ruch Narodowy mógł spotkać się z zarzutami promowania neonazizmu. Teraz słyszymy o podziwie dla Putina…

Koledzy z „Gazety Polskiej” mają skłonność do insynuacyjnego traktowania wszystkiego, co nie pochodzi z ich bliskiego otoczenia. Przypomnę słynne dywagacje na temat tego, że „Uważam Rze” zostało założone przez Wojskowe Służby Informacyjne, żeby odciągnąć Polaków od prawdziwej prawicy oraz ich środowiska. Traktuję to jako rodzaj sekciarstwa, przykrego, ale mam nadzieję, że ograniczonego w skutkach.

„Gazeta Polska Codziennie” zwróciła uwagę na Pańskie kontakty z Ruchem Narodowym, ale przecież miał Pan być kandydatem również Kongresu Nowej Prawicy. Kto właściwie przyszedł do Pana z propozycją startu w wyborach?

Mogę tylko powiedzieć, że ta oferta była propozycją wspólną, przedstawioną przez obie partie. Szkoda, że skoro ja się tego nie mogłem podjąć, nie znalazły innego kandydata, który by je połączył. Przykro mi, że te informacje rozlazły się po mediach, bo tego typu sprawy powinny pozostać w dyskrecji. Nie mam wpływu na KNP i Ruch Narodowy innego niż ten, że działacze tych partii czytają moje artykuły, podobnie zresztą jak członkowie PiS-u. Mam nadzieję, że się z nimi zgadzają. Natomiast nie mam żadnego wpływu, który dawałby mi możliwość tłumaczenia, dlaczego  tak, a nie inaczej wspomniane partie postępują.

Rozmawiał Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych