Paradne! Zdaniem prokuratury za aferą podsłuchową stoi chęć zemsty za działania... CBŚ

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wSieci
Fot. wSieci

Zaskakujące są ustalenia prokuratury dotyczące afery taśmowej. Okazuje się, że sprawa, która wywołała aferę na cały kraj, była zwykłą zemstą na jednym z ministrów. Tak przynajmniej twierdzi prokuratura.

Nagrania polityków ujawniono z zemsty na Sienkiewiczu. To jeden z najważniejszych motywów w śledztwie ws. „afery podsłuchowej”

— pisze portal tvn24.pl.

Zdaniem śledczych za całym procederem stoi pragnący zemsty na Sienkiewiczu Marek Falenta. Prokuratura, która zarzuca mu zlecanie nagrywania znanych biznesmenów i polityków, uważa, że działał no z „motywów ekonomicznym”. Podejrzani o nagrywanie kelnerzy mieli to robić „z pobudek finansowych”.

Afera wybuchła, gdy na początku czerwca br. tygodnik „Wprost” ujawnił stenogram ze spotkania Marka Belki, prezesa NBP z Bartłomiejem Sienkiewiczem, wtedy szefem MSW. Towarzyszył im Sławomir Cytrycki, najbliższy współpracownik Belki. W czasie tej rozmowy ministrowie omawiali, w jaki sposób NBP może pomóc Platformie wygrać wybory. Belka mówił o umożliwieniu druku pieniędzy i stawiał warunki pomocy – mówił o dymisji ministra Rostowskiego i zmianach w ustawie o NBP. W kolejnych miesiącach Rostowski odszedł, a nowelizacja ustawy trafiła do Sejmu. Wybuch afery być może jednak pokrzyżował plany władz.

Media i politycy spekulowali na temat motywów, które stoją za tą aferą, oraz jej rzeczywistych reżyserów. Premier Tusk mówił m.in., że scenariusz tej sprawy mógł być pisany innym alfabetem, a media wskazywały na rosyjskie wątki, aktywność służb itd. Jednym z wątków, choć mocno pobocznym, była sprawa zemsty za działania Centralnego Biura Śledczego (nadzorowanego wtedy przez Sienkiewicza - przyp. red.) w sprawie Składów Węgla, których głównym udziałowcem był biznesmen Marek Falenta.

I właśnie do tej ostatniej wersji skłania się prokuratura.

Jednym z najważniejszych badanych motywów ujawnienia nagrania ze spotkania Sienkiewicz-Belka jest chęć zemsty na ówczesnym ministrze spraw wewnętrznych

— odpowiada prokurator Anna Hopfer w rozmowie z portalem tvn24.pl.

Pytana, jakim motywem miał się kierować Falenta Hopfer wskazuje:

Szeroko pojętym motywem ekonomicznym.

Dopytywana o szczegóły, np. czy to sam Falenta zaniósł taśmy do redakcji „Wprost”, unika odpowiedzi:

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Poza tym przesłuchiwani dziennikarze tygodnika powołali się na tajemnicę dziennikarską. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że jeden z dziennikarzy dostarczył pierwsze nagranie z opublikowanymi w artykule „Afera podsłuchowa” rozmowami gości restauracji Sowa & Przyjaciele. Nie ujawnił, od kogo je otrzymał, w tym zakresie zasłonił się tajemnicą dziennikarską, a zgodnie z przepisami przy przyjętej kwalifikacji prawnej czynów zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć źródła.

Anna Hopfer pytana o motywy działania pracowników restauracji, w których miało dojść do nagrywania, wyjaśnia:

W swoich wyjaśnieniach twierdzą, że nagrywając polityków i biznesmenów, kierowali się pobudkami finansowymi.

Odmawia podania sumy, jaką mieli otrzymać kelnerzy.

Marek Falenta i jego współpracownik Krzysztof Rybka nie przyznają się do postawionych im zarzutów. Falenta wielokrotnie w wywiadach podkreślał, że jest niewinny.

Jak widać prokuratura podtrzymuje w mocy, że „państwo działa tylko teoretycznie”. III RP na łopatki rozłożył jednak gang kelnerów. Pytanie co w tym czasie robiły służby i BOR pozostaje jednak w mocy…

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych