Gen. Koziej: Wojskowi powinni pilotować nowe samoloty dla VIP-ów. Po co więc rozwiązano 36. Specjalny Pułk?

fot. bbn.gov.pl
fot. bbn.gov.pl

Intrygującą informację przekazał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej w dzisiejszej porannej rozmowie na antenie RMF.FM. Otóż wszystko wskazuje na to, że naszych VIP-ów będą znowu wozić wojskowi piloci. Przypomnijmy, że po katastrofie smoleńskiej 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego - odpowiedzialny za loty krajowe i zagraniczne najważniejszych osób w państwie - został w grudniu 2011 r. rozwiązany, z powodu - jak to oficjalnie określono - rażących nieprawidłowości m.in. w systemie szkolenia pilotów.

Te samoloty, które będziemy kupowali, powinny być w gestii wojska, dlatego, że tu nie chodzi tylko o pasażerskie środki komfortowego lotu najwyższych osób w państwie, ale tutaj chodzi o wyposażenie specjalne tych samolotów - tak, aby one mogły w razie potrzeby stanowić swego rodzaju powietrzne punkty kierowania w sytuacjach krytycznych

— ujawnił szef BBN. A tymi „powietrznymi punktami kierowania w sytuacjach krytycznych” muszą dowodzić wojskowi o specjalnych kwalifikacjach.

To jest także umiejętność współdziałania z myśliwcami, osłony w razie czego, to jest umiejętność współdziałania z lądowymi środkami obrony powietrznej. Cywilni piloci do tego nie będą kształceni

— podkreśla generał. I choć Koziej zapewnia, że nie będzie to bezpośrednia reaktywacja rozformowanego trzy lata temu Pułku Specjalnego, to wygląda na to, że ośrodek władzy uznał tamtą decyzję za nietrafną, albo że argumenty, które wówczas podnoszono dziś są już nieaktualne.

To nie jedyna inicjatywa BBN, którą ujawnił Koziej. Wygląda na to, że między ośrodkiem prezydenckim a MON trwa ostry spór o finansowanie wojska. Jak przytoczył prowadzący rozmowę „BBN pisze, iż propozycje MON-u pozostają w sprzeczności z intencjami i deklaracjami prezydenta RP i rządu”. Ale na pytanie, czy „ktoś sabotuje chęci prezydenta, Koziej stanowczo zaprzeczał:

Nie, broń Boże, to jest taki język, który powinien wymuszać jak gdyby poważne usiądnięcie razem, z Ministerstwem Finansów, obrony, Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i innymi resortami,

— wił się szef BBN nie chcąc jednoznacznie przyznać, że nie wszyscy podzielają wolę Komorowskiego podniesienia do 2 procent wydatków na obronność.

Nie, chce, tego nie czuję, widzę wolę, zarówno we wszystkich resortach… Zresztą tak zdecydowali prezydent z panią premier, i tutaj myślę, nie ma odwrotu. Chodzi tylko o pewne szczegóły, detale, aby o tym porozmawiać, dyskutować… Dyskutujemy, także…

— dosyć klarownie tłumaczył gen. Koziej.

Na uwagę prowadzącego, że różnica - czy to będzie 30 czy 33 mld zł, nie będzie decydująca dla polskiej siły odstraszania, Koziej przyznawał:

Potęgę trzeba mierzyć stosownie do możliwości, bo jeżeli byśmy potęgę mierzylibyśmy potrzebami zewnętrznymi, to z reguły, za każdym razem byłby collapse, załamanie wewnętrzne. Tak jak ZSRR się załamał w czasach zimnej wojny.

Ale jak zauważał Koziej zdecydowana większość Polaków niczego i nikogo się nie boi.

77 proc. Polaków uważa, że żyje w bezpiecznym kraju

— ujawnił wyniki niedawnego badania CBOS.

Dla Polaków wciąż jednak najważniejsze jest to najbliższe otoczenie, czyli bezpieczeństwo wewnętrzne, bieda, warunki ekonomiczne, cyberbezpieczeństwo, bo coraz więcej Polaków żyje w internecie.

Ku zdumieniu prowadzącego, generał powtórzył, że faktycznie najbardziej boimy się hakerów, którzy mogą wykraść nasze dane i zakłócić dostęp do banku. A jeśli już, kogoś, kto chciałby nas najechać?

Przede wszystkich Rosji. Jeśli pyta się, kto może być źródłem zagrożeń militarnych, ponad 50 proc. Polaków odpowiada, że Rosja.

No, ale wygląda na to, że nie taka nam Rosja straszna jak ci hakerzy…

kim, RMF.FM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.