Parasol ochronny rozpięty nad Komorowskim okazał się dziurawy

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Specjalne posiedzenie sądu zwołane w ostatnią środę w Pałacu Prezydenckim, ponoć ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa prezydenta Komorowskiego, zostało przez jego służby tak zorganizowane aby uniemożliwić jego transmisję w niezależnych mediach.

Przydzielono kilkanaście akredytacji dziennikarskich ale okazało się, że otrzymali je tylko dziennikarze z mediów silnie wspierających rządową koalicję Platformy i PSL-u i jej przedstawiciela w Belwederze- Bronisława Komorowskiego. Byli więc dziennikarze i kamery TVP, TVN i TVN24, Polsatu ale już miejsca dla kamerzystów telewizji Trwam i TV Republika, niestety zabrakło.

Okazało się także, że mimo obecności kamer wspomnianych prorządowych telewizji i ich wozów transmisyjnych przed Pałacem Prezydenckim, transmisji z przesłuchania prezydenta Komorowskiego nie było, a wieczorem w programach informacyjnych pokazano tylko, krótkie migawki z komentarzem, że odpowiadał on krótko na pytania sądu i dziennikarza, który wezwał go na świadka.

Jednak precyzyjnie rozpięty parasol ochronny nad tym przesłuchaniem prezydenta Komorowskiego przed sądem okazał się dziurawy, ponieważ obecny na sali dziennikarz telewizji Republika przeprowadził transmisję rozprawy przez telefon komórkowy, a reszty dzieła dopełnili niezależni blogerzy (w tym także oskarżony w tym procesie dziennikarz Wojciech Sumliński), którzy szczegółowo zrelacjonowali przebieg tego przesłuchania.

Z tych relacji wyłania się absolutnie nieciekawy obraz urzędującego prezydenta, który na wiele ważnych pytań zarówno sądu jak i dziennikarza i jego obrońcy, nie udzielał odpowiedzi, zasłaniając się niepamięcią.

Jeżeli poseł, a później marszałek Komorowski nie pamięta ile obył spotkań na jesieni 2007 roku z dwoma negatywnie zweryfikowanymi oficerami WSI, nie pamięta także dat tych spotkań, bądź je wyraźnie myli (poważne różnice w zeznaniach złożonych przez prezydenta w prokuraturze i obecnie przed sądem), to jak przy takich brakach w pamięci może sprawnie wykonywać obowiązki prezydenta.

Jeżeli poseł Komorowski latem 2007 roku, a później marszałek Komorowski jesienią tego roku jest wyraźnie zainteresowany Aneksem do raportu o likwidacji WSI  i sugeruje jego zdobycie negatywnie zweryfikowanemu oficerowi WSI (czyli podżega do popełnienia przestępstwa), a teraz przed sądem próbuje nieudolnie kluczyć w tej sprawie, to wystawia sobie bardzo złe świadectwo.

\Wreszcie jeżeli marszałek Komorowski zwleka około miesiąca z poinformowaniem właściwych służb, że być może były wysoki oficer WSI, przygotowuje przeciwko niemu jakąś prowokację, co jest poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w państwie, a teraz przed sądem próbuje udawać, że nic się nie stało, to takie zachowanie świadczyć może o jego wręcz skrajnej nieodpowiedzialności.

O tym wszystkim większość Polaków się nie niestety nie dowiedziała, bo główne media w tej sprawie milczały, a w środę wieczorem przykryły tę sprawę tzw. aferą sałatkową ale to co przedostało się do opinii publicznej dzięki zdeterminowanemu dziennikarzowi TV Republika i niezależnym blogerom, nie pozwoli prezydentowi Komorowskiemu, tak łatwo się wykręcić od odpowiedzialności w tej sprawie.

Zresztą sam sąd znalazł się w trudnym położeniu ponieważ nawet w przypadku pytań sądu odpowiedzi prezydenta wyraźnie różniły się od tych złożonych w prokuraturze, co więcej na wniosek obrońcy dziennikarza będzie musiało dojść do konfrontacji prezydenta Komorowskiego z innymi ważnymi świadkami w tej sprawie (byłym ministrem Pawłem Grasiem, generałem Bondarykiem w owym czasie szefem ABW, czy poseł Platformy Jadwigą Zakrzewską, która skontaktowała marszałka Komorowskiego z jednym z negatywnie zweryfikowanych oficerów WSI). Jeżeli miałoby się jeszcze okazać, że jedną z pierwszych decyzji marszałka Komorowskiego już 10 kwietnia 2010 roku tuż po przejęciu obowiązków prezydenta, było zapoznanie się za wspomnianym Aneksem (tak twierdzi dziennikarz Wojciech Sumliński), to znaczyłoby, że obecny prezydent był niezwykle wręcz zdeterminowany aby zapoznać się z jego zawartością tuż po ogłoszeniu śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a to kompromitowałoby go ostatecznie.

W rozpoczynającej się kampanii wyborczej prezydent Komorowski, będzie się musiał do tego wszystkiego ustosunkować, a po zdenerwowaniu jakie okazywał przez przyjaznym mu przecież sądem widać, że nie ma w tej sprawie czystego sumienia i to najdelikatniejsze sformułowanie jakie się w tej sprawie nasuwa. Taki „pasztet”, mimo tak ogromnego działania osłonowego zaprzyjaźnionych z prezydentem Komorowskim mediów, to zły prognostyk w nachodzących wyborach prezydenckich.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.