Palikot zrobił swoje, Palikot może odejść

Fot. TVP
Fot. TVP

Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy ktoś mówił, że Palikot założył partię w porozumieniu z Tuskiem, byłem dość sceptyczny wobec tej koncepcji. Po ostatnich wydarzeniach z udziałem Twojego Ruchu te przypuszczenia zmieniły się jednak w niemal stuprocentową pewność. Składając kilka ważnych elementów w całość, można dojść do przekonania, że powstanie partii Palikota było celowym działaniem obozu władzy.

Twój Ruch (wcześniej Ruch Palikota) prawdopodobnie powstał gdzieś w zaciszu gabinetów Kancelarii Premiera, a być może także Kancelarii Prezydenta. Nie jest bowiem tajemnicą, że Palikot i Komorowski to bardzo dobrzy znajomi, a poseł z Biłgoraja aktywnie wspierał obecnego prezydenta w jego kampanii wyborczej w 2010 roku. Szczególną aktywność w tej materii Palikot przejawiał po katastrofie smoleńskiej, kiedy organizował różnego rodzaju prowokacje, czy to na Krakowskim Przedmieściu, czy w studiach telewizyjnych (choćby wypowiedź o patroszeniu lidera opozycji). Znamienny jest przy tym fakt, że po wejściu TR do parlamentu Palikot co najmniej kilkanaście razy spotykał się w cztery oczy z Komorowskim, oficjalnie na rozmowach o bieżących wydarzeniach politycznych.

Przez lata Palikot był ustami Donalda Tuska. Mówił to, czego nie wypadało powiedzieć premierowi. Jeśli Tusk chciał wbić szpilę prezydentowi Kaczyńskiemu, to wysyłał właśnie Palikota. „Prezydent-alkoholik”, czy „prezydent-cham” to uwagi, które przeszły już do historii mowy nienawiści. Już po Smoleńsku ówczesny premier w wywiadzie dla Onetu mówił, że „wybryki Palikota ożywiają polską politykę”. W ten sposób Tusk za pomocą posła z Biłgoraja obniżał rangę i kpił z głowy państwa, obrażał polityków opozycji i ich wyborców. Zawsze mógł też liczyć na parasol ochronny, a za „zasługi” został w partii doceniony – w październiku 2009 roku został wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PO (funkcję tę sprawował do sierpnia 2010 roku).

Gdy Komorowski zwyciężył w wyborach, Palikot niespodziewanie zapowiedział utworzenie swojej partii. Nie było to podyktowane niczym szczególnym. Po prostu pod byle pretekstem oddał mandat i zaczął budować nową, antyklerykalną, lewicowo-liberalną formację. Jednocześnie nadal aktywnie brał udział w budowaniu przemysłu pogardy i przemysłu przykrywkowego. Mimo to Ewa Kopacz pod koniec 2011 roku powiedziała o Palikocie, że to „przesympatyczny i mądry chłopak, i mądry mężczyzna i mądry polityk”.

Przez kilkanaście miesięcy od zapowiedzi startu w wyborach parlamentarnych partia Palikota mogła liczyć na znikome poparcie w granicach 1-3%. Nagle, na miesiąc przed wyborami poparcie zaczyna gwałtownie rosnąć, by w zaprezentowanej w przedwyborczy piątek prognozie wyborczej osiągnąć 10% poparcia (tyle zresztą partia Palikota dostała w wyborach). Można to oczywiście tłumaczyć intensywną kampanią, słabością SLD, efektem świeżości. Przy czym nie sugeruję tu sfałszowania wyniku wyborów. Podkreślam jednak ten intrygujący i mocno zastanawiający fakt, że przez rok od założenia partii przez Palikota notowała poparcie na granicy błędu statystycznego, a w ciągu kilku tygodni udało mu się uzyskać poparcie, które pozwala na wprowadzenie 40 posłów do Sejmu. Co ciekawe jak szybko poparcie rosło, tak samo szybko zaczęło topnieć pod koniec 2013 roku.

Przed Palikotem zostały postawione trzy główne cele, które udało mu się zrealizować właściwie w 100%. Po pierwsze jego partia miała wywołać światopoglądową wojnę, budzić zamęt w polskim życiu publicznym, pewne sprawy rozmywać i przykrywać pewne niepopularne działania rządu Donalda Tuska, o których opinia publiczna najlepiej nie miała się dowiedzieć. Po drugie, partia Palikota miała spełniać zadania w Sejmie, które polegały na wsparciu kontrowersyjnych projektów. PSL nie był partią w stu procentach pewną, co pokazała na przykład reforma sądów, kiedy to ludowcy zainicjowali i poparli projekt obywatelski przeciwny do tego który proponowała Platforma. Dlatego Tusk potrzebował kogoś kto w razie potrzeby wesprze rząd we wprowadzaniu w życie kontrowersyjnych ustaw. Nie trzeba było długo czekać, bo już w maju 2012 roku TR poparł podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Wsparł też koalicję w kilku innych ważnych głosowaniach a ostatnio jednoznacznie głosował za udzieleniem wotum zaufania rządowi Ewy Kopacz.

Po trzecie, to co dzieje się obecnie, czyli ratowanie koalicji. Pod koniec listopada formalnie przestała istnieć i przez moment liczyła zaledwie 227 posłów. Chociaż wsparcia udzielało kilku posłów niezrzeszonych, to jednak Platforma musiała mieć większość. Akces secesjonistów z koła Bezpieczeństwa i Gospodarka do Platformy byłby zbyt oczywisty, dlatego przeszli oni do klubu PSL. Zresztą taka ewakuacja miała już swój precedens, gdy kliku posłów od Palikota w czerwcu 2013 odeszło z partii, zakładając koło Inicjatywa Dialogu, a następnie po kilku miesiącach przeszło do PSL. Warto zauważyć, że ten akces miał miejsce po wystąpieniu Gowina, Żalka i Godsona z Platformy Obywatelskiej.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rola jaką spełniała partia Palikota. Można pokusić się o stwierdzenie, że TR był zapleczem byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Działania takich postaci takie jak Artur Dębski, swego czasu najbardziej zaufany człowiek Palikota stanowią tego wymowny dowód. Po pierwsze, próbowali wprowadzić do Sejmu jako eksperta sejmowej komisji b. oficerów WSI, płk. Krzysztofa Polkowskiego oraz gen. Marka Dukaczewskiego. Po drugie to partia Palikota zapraszała do Sejmu Stanisława Sz. podejrzewanego o współpracę z rosyjskim GRU. I wreszcie po trzecie to Twój Ruch był postulatorem powstania sejmowej komisji śledczej, która miała z…… PiS. Ostatecznie do jej powstania nie doszło i wiele wskazuje na to, że do końca kadencji już nie dojdzie.

Znamienne są słowa Palikota, po expose Ewy Kopacz, kiedy powiedział, że gdyby ona była premierem od początku rządów PO, to on nigdy by z partii nie odszedł. Oczywiście to gra i poza Palikota, ale pokazuje ciekawą rzecz, mianowicie nigdy macierzystej Platformy Obywatelskiej nie porzucił, nadal był z nią silnie związany, chociaż dla pozorów atakował Tuska i krytykował niektóre z jego działań. Nigdy nie była to jednak krytyka konstruktywna, zawsze kończyła się po kilku dniach a Palikot wracał do mniej lub bardziej jawnego popierania rządu.

Start Palikota w wyborach prezydenckich przypieczętuje jego polityczny koniec. Reszta partii albo rozpełznie się po innych klubach albo jako niezrzeszeni będą wspierać rząd PO-PSL do końca kadencji, przy czym wsparcie renegatów dla koalicji, które miało miejsce w zeszłym tygodniu nastąpiło szybciej niż przypuszczałem to jeszcze w poniedziałek. Po wyborczej porażce najprawdopodobniej wycofa się z czynnej polityki i wróci do biznesu, czy tego co robił przed zaangażowaniem się w politykę. Tak czy inaczej, formuła partii i zadania postawione przed nią i jej liderem zostały wykonane wzorowo.

CZYTAJ TAKŻE: Palikot drży przed wyborczą porażką i przeprasza za walkę z Kościołem. Znów zacznie pisać do Tygodnika Powszechnego?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.