O grupach interesów. „Jeśli tylko władza, którą dotąd wspierały, choćby lekko ograniczy ich przywileje, natychmiast zmienią front”

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Nauczyciele, górnicy, leśnicy. Można spokojnie założyć, że kiedy ujawni się kolejna grupa interesu, zagrożona machinacjami obecnie rządzących, z pewnością zostanie wzięta w obronę przez zwolenników opozycji i przez nią samą. To przykład pułapki politycznej dychotomii i plemiennego myślenia, w którą wpadamy, a którą bezlitośnie wykorzystują liczne kliki.

Od kilku tygodni trwa spór wokół nauczycieli i ich przywilejów, zapoczątkowany listem do rodziców minister Kluzik-Rostkowskiej, która przypomniała, że szkoły mają obowiązek zapewnić dzieciom opiekę w czasie świątecznej przerwy. Nauczyciele się bronią, a sojuszników znajdują głównie po stronie zwolenników opozycji. No bo skoro atakuje ich fatalna minister (faktycznie – bardzo zła, ale innych od początku rządów PO nie było w tym resorcie), to trzeba ich wziąć w obronę. Niezależnie od tego, że środowisko nauczycieli jest zdominowane przez flirtujący od dawna z lewicą ZNP, że przywileje, zawarte w uchwalonej w głębokim Peerelu Karcie Nauczyciela dają tej grupie zawodowej wyjątkowe uprawnienia i że to właśnie nauczyciele są od dawna najbardziej przeciwni wszelkim pomysłom, które pozwoliłyby na premiowanie tych spośród nich, którzy radzą sobie dobrze, a odebranie korzyści tym słabym. To nauczyciele od lat sprzeciwiają się apelom, żeby wprowadzić w Polsce jakąś formę bonu oświatowego. To ich opór sprawia, że w wakacje przedszkolaki są co dwa tygodnie przerzucane do kolejnych dyżurnych placówek, co dla dzieci w wieku czterech czy pięciu lat jest często traumatyczne, do których w dodatku trzeba zapisywać potomstwo z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, biorąc udział w absurdalnym wyścigu. Ale nic to – nauczycieli trzeba bronić, bo zaatakowała ich zła władza.

Podobnie jest w przypadku górników. Każdy, kto choćby pobieżnie zapoznał się z ekonomicznymi aspektami przemysłu górniczego, wie, że utrzymanie go na obecnym poziomie w Polsce jest po prostu niemożliwe, chyba że przy gigantycznym koszcie dla nas wszystkich. Nie ma jednak żadnego specjalnego powodu, żeby akurat górnictwo miało być szczególnie chronione. Kiedy następnym razem ktoś z P.T. Czytelników, prowadzący własną działalność gospodarczą, będzie ścigany przez ZUS za to, że spóźnił się z wpłatą składki o dwa dni, niech ma świadomość, że zaległości przedsiębiorstw górniczych są setki tysięcy razy większe. I co? I nic. Bo to górnicy. A oni zawsze mogą przyjechać do Warszawy i zrobić demolkę. No, ale skoro PO górników nie lubi (choć przecież pani premier się z nimi pokazywała i zapewniała o swojej pomocy), to trzeba ich bronić, prawda?

Kilka dni temu powrócił problem Lasów Państwowych. Nie ma wątpliwości, że Platforma chce na polskich lasach skręcić własny interes. Czy polski model zarządzania nimi jest generalnie dobry czy nie, to temat na inną dyskusję. Jednak znów wraca wspomniany automatyzm: skoro rządzący chcą dokonać skoku na Lasy Państwowe, to trzeba ich bronić pod każdym względem, a leśników uznać za chodzący wzór cnoty i patriotyzmu, bo przecież bronili orzełków na swoich mundurach. Tymczasem Lasy Państwowe to od lat, w zasadzie od momentu powołania ich jako przedsiębiorstwa państwowego w roku 1924, udzielne księstwo, rządzące się własnymi prawami. Obowiązują tam typowe dla grupy interesów środowiskowe lojalności, bariery wejścia i awansu, a przez lata środowisko leśników cieszyło się wyjątkowymi przywilejami, takimi jak choćby możliwość wykupienia za grosze, znacznie poniżej faktycznej wartości, budynków leśniczówek.

Warto sobie uświadomić, że dla Rzeczypospolitej zawsze zgubne było uleganie grupom interesów. Niestety, walka pomiędzy nimi o przywileje i pieniądze ze wspólnej kasy została wbudowana w konstrukcję III RP. Nie jest żadnym sposobem na naprawę państwa wspieranie jednych grup, bo akurat mają na pieńku z obecnie rządzącymi, a zwalczanie innych, bo rządzących wspierają. Grupy interesów mają zresztą to do siebie, że ich lojalność jest bardzo płynna. Z założenia ich jedyną troską jest zapewnienie sobie wpływów i pieniędzy. Jeśli tylko nowa władza, którą dotąd wspierały, postanowi choćby lekko ograniczyć ich przywileje, natychmiast zmienią front.

Drogą do naprawy państwa jest wyrównanie szans i jednakowe traktowanie przez nie wszystkich obywateli. Zaległości wobec ZUS powinny być ściągane tak samo bezwzględnie z przedsiębiorstw górniczych co z drobnych przedsiębiorców, Lasy Państwowe potrzebują gruntownej reformy i rozbicia wewnętrznych klik, a nauczyciele powinni być wynagradzani w zależności od osiągnięć, a nie niemal wyłącznie stażu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.