Palikociarze w szeregach PSL, czyli ludowcy zrzucają maskę konserwatystów

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Pycha kroczy przed upadkiem. PSL-owcy dumni ze swego wyniku wyborczego przestali liczyć się z własnymi wyborcami. Przyjmując w swoje szeregi secesjonistów z Ruchu Palikota – zaryzykowali utratę wizerunku partii konserwatywnej. Czy sześć głosów jest tego warte? *

Bo przecież to właśnie ten niezbyt wyrazisty, ale jednak konserwatywny image zapewniał partii Piechocińskiego popularność wśród wiejskich wyborców, także tych sympatyzujących z prawicą. Z tego punktu widzenia alians z byłymi posłami Twojego Ruchu może wydawać się ryzykowny.

Wczoraj szeregi ludowców zasilili: Artur Dębski, Tomasz Makowski, Michał Pacholski, Paweł Sajak, Henryk Kmiecik i Artur Górczyński. Całą szóstka pojawiła się w sejmie dzięki popularności Janusza Palikota.

Ten zaś przez lata walczył z PSL-em niemal równie zaciekle jak z PiS. Najwyraźniej jednak chęć powiększenia liczebności klubu, być może wynikająca z konieczności potwierdzenia wątpliwego sukcesu w wyborach – kazała zapomnieć o urazach. Pięknie – można by powiedzieć. Ale co na to wyborcy?

Choć PSL od dawna trudno nazwać partia ideową, to jednak w głosowaniach tzw. światopoglądowych większość posłów tej partii zachowywała się w sposób przewidywalny. Zgodnie podnosiła ręce za pozostawieniem krzyża w Sejmie, przeciw liberalizacji prawa aborcyjnego, występowała przeciw związkom partnerskim, czy tzw. konwencji przemocowej. Takie zachowanie pozwalało cieszyć się ludowcom mniejszą lub większą akceptacją Kościoła. Zwłaszcza na poziomie gmin i parafii. Obecność księdza na dożynkach – nikogo nie dziwiła.

Inna rzecz na ile opinia partii konserwatywnej była zasłużona, biorąc pod uwagę PRL-owską przeszłość polityczną dużej części jej działaczy i powszechnie znaną koalicyjną „obrotowość”.

Gwoli uczciwości nie jest to pierwszy „romans” ludowców z rozbitkami z klubu Palikota. Drogę Dębskiemu i jego kolegom przetarła czwórka innych byłych „ruchersów”. Były to jednak stosunkowo mało znane nazwiska: Bartłomiej Bodio, Artur Bramora, Dariusz Dziadzio i Halina Szymiec-Raczyńska.

Wśród obecnego „desantu” znajdują się natomiast postaci znane z ostro antyklerykalnych wypowiedzi.

Zwłaszcza Artur Dębski, który zasłynął z licznych antykościelnych akcji. Przez wiele lat w co drugim księdzu widział pedofila, w samym Kościele mafię finansową, a w nauce religii – źródło edukacyjnych porażek.

Cała grupa programowo opowiadała się za legalizacją marihuany. Ciekawe czy teraz PSL zacznie wpierać ten właśnie rodzaj upraw?

Na początku 2013 roku ludowcy w ramach nowego otwarcia zapowiadali walkę o poparcie Kościoła i zacieśnianie kontaktów z Radiem Maryja. Taki pomysł lansował Janusz Piechociński, akcentujący potrzebę „budowania nowej, szerszej formacji centroprawicowej”. Z tego pomysłu szybko się wycofał – zrywając zapoczątkowaną na tę okoliczność współpracę ze środowiskiem PJN.

Dziś wyraźnie wzmocnił lewe, żeby nie powiedzieć lewackie skrzydło. Liderzy PSL tłumacząc się z egzotycznego akcesu – mówią chętnie o przygarnięciu „ zbłąkanych owieczek”. Patrząc na Artura Dębskiego łatwiej jednak dostrzec wilka w kiepsko dopasowanej owczej skórze. I pytanie tylko czy aby Piechociński nie przypomina mu Czerwonego Kapturka.

Niewątpliwie PSL po dość szemranym sukcesie w wyborach samorządowych szuka każdej okazji, by potwierdzić swój „sukces” i wzmocnić wrażenie partii „rosnącej w siłę”. Tylko czy wessanie popalikotowych rozbitków przyniesie mu więcej pożytku, czy wizerunkowej szkody?

Janusz Palikot już przeprosił wyborców, za „zdradę” swoich byłych towarzyszy. Ale tak naprawdę powinien to zrobić Janusz Piechociński.

To prawda, że ludowcy przez lata doprowadzili do perfekcji umiejętność jazdy na dwóch koniach -tj. mamienie zarówno prawicowego, jak i lewicowego elektoratu. Teraz jednak zrobili tak duży krok w lewo, że może o odzyskanie równowagi może im być trudno.

No cóż, być może to lepiej. Być może czas się zdeklarować i raz na zawsze porzucić i tak już mocno podeptaną spuściznę Wincentego Witosa.

Bo jednak są jakieś granice cynizmu. Nawet w polityce.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.