Naimski dla wPolityce.pl: Polski rząd uległ presji Komisji Europejskiej. Raz wywarta presja będzie powtarzana

fot. J. Michalski/wPolityce.pl
fot. J. Michalski/wPolityce.pl

Rząd poddał się presji Komisji. To będzie znaczące w stosunkach między Polską a Komisją Europejską, dlatego, że raz wywarta presja, której Polska uległa będzie powtarzana. Jeżeli raz kraj okazał się słaby, to dlaczego tego nie powtarzać

— mówi portalowi wPolityce.pl poseł PiS Piotr Naimski, komentując przyjęcie w nocy nowelizacji ustawy o biopaliwach, przy sprzeciwie posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Wczoraj, około 12 w nocy było trzecie czytanie, czyli ostateczne głosowanie w Sejmie nad nowelizacją ustawy. To jest ustawa, która była naprędce przygotowana przez posłów Platformy Obywatelskiej, oczywiście w porozumieniu z Ministerstwem Gospodarki i w trybie ekspresowym przeprowadzona przez Sejm

— mówi Naimski portalowi wPolityce.pl.

Ustawa ta jest implementacją zapisów dyrektywy unijnej dotyczącej odnawialnych źródeł energii. Rzecz polega na tym, że według zdania rządu, ale też i zdania posłów, również Prawa i Sprawiedliwości, ta dyrektywa została już przeniesiona do polskiego prawa ustawą, która ostatecznie została przyjęta w marcu 2014 r. Rząd opóźniał się z wprowadzeniem do polskiego prawa zapisów tej dyrektywy - to opóźnienie było duże, sięgające 4 lat, co oczywiście jest horrendalne i świadczy o tym, że rząd po prostu nie umie sobie dać sobie rady z tego typu kwestiami

— dodaje.

Jednocześnie jest tak, że Komisja Europejska wystąpiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ze skarga przeciwko Polsce za niewłaściwe, niepełne wdrożenie tej dyrektywy do polskiego prawa i tę skargę podtrzymuje. Doszło do rozprawy w TS i Komisja Europejska a także rzecznik Trybunału podtrzymują oskarżenia wobec Polski żądając kary w wysokości ponad 60 tysięcy euro za każdy dzień niewprowadzenia tej ustawy zgodnie z żądaniem Komisji po ostatecznym orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości, na które w tej chwili czekamy. Prawdopodobnie stanie się to w styczniu.

Sprawa jest precedensowa i nie dotyczy meritum, czyli samej treści dyrektyw, czy też kształtu polskiej ustawy. Rzecz dotyczy sposobu przenoszenia prawa z poziomu dyrektywy Unii Europejskiej do prawa krajowego

— podkreśla poseł PiS.

Według Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, w art. 288. powiedziane jest, że dyrektywy mają byc przenoszone do prawa krajowego z zachowaniem celu, który jest zapisany w dyrektywie, ale forma i sposób osiągnięcia tego celu są pozostawione do dyspozycji krajom członkowskim. Zatem nie jest konieczne sztywne i w wielu przypadkach literalne przeniesienie zapisów dyrektywy do ustawy. Służba prawna Komisji Europejskiej traktuje tę sprawę przeciwko Polsce i kwestie implementacji tej właśnie dyrektywy i tej właśnie ustawy precedensowo. To jest pierwszy taki przypadek w Unii Europejskiej, kiedy Komisja faktycznie rzecz biorąc żąda w niektórych przypadkach literalnego przepisania dyrektywy do krajowej ustawy.

W rozmowie z portalem wPolityce.pl wskazuje też na skutki przeforsowania takiej poprawki.

Prawo i Sprawiedliwość sprzeciwiło się takiej nadinterpretacji Traktatu Lizbońskiego, dlatego, że w przypadku uzyskania wyroku w Trybunale Sprawiedliwości, Komisja Europejska miałaby podstawę - w postaci tego precedensu - do żądania podobnego trybu interpretacji przy innych dyrektywach wobec Polski, ale także wobec innych krajów członkowskich. Dlatego, dla zasady byliśmy przeciwko tej ustawie i przeciwko tej implementacji, uważając, że dotychczasowe polskie ustawodawstwo doskonale wypełnia te wymagania legislacyjne

— podkreśla poseł Naimski.

Oczywiście jest to sytuacja trudna, dlatego, że Polska jest zagrożona karami, wymiernymi - w dziesiątkach tysięcy euro. Po drugiej stronie jednakże, jak mówiłem w nocy w Sejmie - jest kwestia pozycji Polski w strukturze Unii Europejskiej, naszej suwerenności, naszej podmiotowości w stosunku do Komisji Europejskiej, która zawłaszcza coraz większe przestrzenie sfery legislacyjnej i faktycznie rzecz biorąc, jest to działanie, które wpisuje się w to, co widzimy już od kilku lat, prowadzące do rozszerzającej interpretacji zapisów Traktatu Lizbońskiego, zmierzającej w każdym możliwym przypadku do ograniczania kompetencji krajów członkowskich na rzecz Komisji Europejskiej i instytucji europejskich. Dlatego byliśmy przeciwko

— dodaje.

Niestety jest tak, że przyjęcie tej ustawy, co stało się w nocy - ona dzisiaj jest w Senacie, jutro być może wróci do Sejmu, albo już zostanie posłana do prezydenta Komorowskiego - oznacza, że rząd poddał się presji Komisji. To będzie znaczące w stosunkach między Polską a Komisją Europejską, dlatego, że raz wywarta presja, której Polska uległa będzie powtarzana. Jeżeli raz kraj okazał się słaby, to dlaczego tego nie powtarzać.

Warto tutaj przypomnieć incydent, który się wydarzył w sytuacji kiedy Komisja Europejska wystąpiła do Trybunału Sprawiedliwości w kwestii nałożenia kary za niewprowadzenie którejś z dyrektyw europejskich do francuskiego prawa. Otóż francuski minister na spotkaniu z kolegami ministrami z innych krajów członkowskich powiedział po prostu: „Tak nie rozmawia się z dużym krajem”. I to zakończyło sprawę

— podsumowuje poseł Piotr Naimski.

not. kim


Pozycja dostępna wSklepiku.pl:„Siła państw w Unii Europejskiej”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.