Prezydent ze sponiewieranym majestatem. Sąd się rozsiadł z całym majdanem, a prezydent zeznawał, jak ta sierota boża...

Fot. PAP/Grzędziński
Fot. PAP/Grzędziński

Sąd się rozsiadł z całym majdanem, a prezydent stał i zeznawał, jak ta sierota boża… Prezydent, wiadomo, majestat Rzeczypospolitej.

Kiedy prezydent Komorowski zdecydował się zeznawać we własnym, a ściślej służbowym pałacu, pomyślałem sobie, że może to i rozsądne, że prezydent nie pojechał do sądu, tylko sąd przyjechał do prezydenta, żeby go przesłuchać. Taką praktykę się stosuje, z ważnych powodów przesłuchuje się świadków poza sądem. Nie miałem więc zastrzeżeń, że przesłuchanie nastąpi u prezydenta. Ale przez myśl mi nie przeszło, że sąd zwali się do prezydenta z całym majdanem, rozstawi sobie przykryty suknem stół, rozłoży akta, rozsiądzie się, a prezydenta postawi przed barierką i zacznie ko wypytywać, kto zacz, ile ma lat, gdzie mieszka, czy karany i tak dalej.

Myślałem, że sąd usiądzie – jak Monika Olejnik – razem z panem prezydentem przy marmurowym stoliku, obok siądzie prokurator, obrońca, oskarżony i nastąpi przesłuchanie, zachowujące reguły procesu, ale i nie odbierające powagi prezydenckiego majestatu.

Tymczasem sąd… jeden sędzia, jaki tam sąd… rozsiadł się w pałacu jak u siebie, a prezydent, starszy już w końcu człowiek, stał przed nim jak ta przysłowiowa sierota boża.

Przecież w sadzie można pozwolić człowiekowi zeznawać na siedząco, to jest kwestia woli sądu, nie wiem, dlaczego nie było tej woli w odniesieniu do prezydenta.

To nie jest mój ulubiony prezydent, ale Rzeczpospolita jest moja i mam wrażenie, że jej majestat został dziś cokolwiek sponiewierany. Prezydent Lech Kaczyński w 2006 roku zeznawał jako świadek w sądzie i wyglądało to znacznie lepiej, z godnością…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.