Wstrząśnięta, ale nie zmieszana. Jak się bliżej przyjrzeć, to ten belweder w butelce nie jest polskim belwederem

Fot. rybnik.com.pl
Fot. rybnik.com.pl

Polskie kobiety i polska wódka były w czasach PRL - u przedmiotem dumy obywateli naszego wesołego baraku komunistycznego. Kobiety najpiękniejsze na świecie i wódka najprzedniejsza. A jak kobieta wyjeżdżała do kraju kapitalistycznego, obowiązkowo zabierała ze sobą flaszkę żytniej albo wyborowej, nieodzowny prezent dla tubylców i atrybut dostatku naszych obywateli. A dzisiaj, czym możemy się pochwalić?

No jakże czym, pięknymi kobietami i polską wódką. Zacznijmy od wódki, która jest przedmiotem dumy Federacji Rosyjskiej, mają tam muzea wódki, poświęcono jej rozprawy naukowe i kazania popów. My też nie od macochy, bo wprawdzie rosyjski napój wyskokowy jest najlepszy na świecie, to nie umywa się do naszego, który podbija bary i stoły zachodniego świata, a ostatnio gra główną rolę w nowej edycji Bonda zatytułowanej „Spectre”. Naszym mediami wstrząsnęła wiadomość, że Bond w tym filmie popija polską wódkę Belvedere. Wstrząśnięta ale nie zmieszaną. Wstrząsnęła ta rewelacja polskimi pijaczkami, bo choć raczą się czystą zwykłą, to jest to też polski trunek, napój narodowy i basta.

Ale jak się bliżej przyjrzeć, to ten belweder w butelce nie jest polskim belwederem. Sprzedaliśmy go Francuzom i należy, tak jak inne napoje wyskokowe do koncernu LVMH, a nie do Polmosu czy czegoś w tym guście. I tu rzedną miny polskich patriotów dobrego nastroju. Jak to, wódkę też sprzedaliśmy? Ano sprzedaliśmy, jak wszystko inne.

I już nie ma na flaszce logo „Made in Poland”. Jakiś spec od gospodarki i polskiego przemysłu postanowił wcisnąć obywatelom uniwersalną prawdę o panującym w dzisiejszym świecie systemie powiązań inwestycyjnych różnych podmiotów i korzyści z tego płynących.

Na portalu Onet czytamy „Analiza kosztów i korzyści z obecności obcego kapitału w naszym kraju jednoznacznie wskazuje na bezdyskusyjność korzyści”. Autor tego ekonomicznego wykładu dla idiotów cieszy się z obecności obcych firm w III RP i zapewnia o pożytkach z tego wynikających. Ludzie mają pracę, a poza tym napływ zagranicznych inwestycji, to wzrost gospodarczy, co pozwala na finansowanie deficytu w naszym bilansie płatniczym.

A co sprzedajemy jako produkt polski, z którego możemy być dumni, tak jak Szkoci ze swojej whisky, a Francuzi ze swoich serów? Obawiam się, że nic albo prawie nic. Polskie gęsi, zachwalane w supermarketach niemieckich obok gęsi węgierskich, sukces sezonowy na św. Marcina. I te palety, ale nie jest to towar, którym można się chwalić opatrując dumnym napisem „Made in Poland”.

Robimy ostatnie zakupy świąteczne i nabywamy produkty wytworzone przez obcy kapitał, a przy kasie obsługują nas piękne polskie kobiety, dumne, że przyczyniają się do finansowania deficytu w bilansie płatniczym i do wzrostu gospodarczego III RP. I do propagandy sukcesu premier Kopacz, która wprawdzie nie dorównuje im urodą, ale przewyższa je siłą przebicia, co jest tradycją w tym postkomunistycznym kraju, gdzie „nie matura lecz chęć szczera…”.

Ona wie co jest dobre dla tych pięknych Polek i ich dzieci, bo sama matką była. I dlatego nasza elita rządząca jest tak wstrząśnięta ale nie zmieszana.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.