Bronisław Komorowski wreszcie docenił stan wojenny i rządy Jaruzelskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Logika prezydenta Bronisława Komorowskiego mogłaby być przedmiotem wielu studiów, konferencji i dysertacji - tak jest oryginalna. Jeszcze kilka dni temu marsz 13 grudnia był zamachem na demokrację i podpalaniem Polski, dziś jest dowodem żywotności demokracji.

To jest oryginalny pomysł, żeby sugerując, że jest zagrożona polska demokracja, z tej demokracji w pełni korzystać

— stwierdził prezydent 15 grudnia w Radiu Zet.

Czyli najpierw były ostrzeżenia, żeby organizatorzy marszu z demokracji nie korzystali, a teraz są pretensje o to, że skorzystali. Co by oznaczało, że dobra opozycja, to taka, która z praw demokratycznych nie korzysta. A gdy skorzysta, dowodzi, że jest zła.

Prezydent Komorowski, niczym pan Jourdain z „Mieszczanina szlachcicem” Moliera, nie bardzo rozumie, że mówi prozą, i to prozą z „Paragrafu 22” Josepha Hellera. Paragraf 22 mówił mniej więcej tyle: Możesz być zwolniony z niebezpiecznych lotów bojowych bombowcami, jeśli jesteś wariatem. Ale jeśli chcesz uniknąć śmierci odmawiając lotów, zachowujesz się nad wyraz rozsądnie, czyli nie możesz być wariatem. A w związku z tym nie możesz być zwolniony i musisz latać. Teraz przełóżmy słowa Bronisława Komorowskiego na logikę paragrafu 22. Każdy może korzystać z demokratycznych praw. Jeśli jednak protestuje przeciwko ograniczeniom demokracji, nie może korzystać z demokratycznych praw. Bo protestując podważa demokratyczny porządek, który daje prawo do protestu. Czyli ostatecznie nie ma prawa protestować przeciwko ograniczeniom demokracji.

W powieści Hellera „Paragraf 22” są znakomite wskazówki, które prezydentowi Komorowskiemu i premier Kopacz (po przemianie w jastrzębia zaprezentowanej 12 grudnia) bardzo ułatwiłyby rządzenie Polakami, a szczególnie postępowanie wobec opozycji. Pojawia się tam generał Dreedle, który ma szerokie plany zreformowania wszystkiego. Ale żeby te plany zrealizować, domaga się prawa zastrzelenia każdego, kto mu się nie podoba czy gra mu na nerwach. Już się nawet nakręca swoim pomysłem, gdy jego zięć, płk Moodus, uświadamia go, że niestety prawo i regulamin wojskowy jeszcze nie pozwalają zastrzelić każdego, kogo generał sobie upatrzył, czym ten jest szczerze zdziwiony i zasmucony. W obecnej Polsce można by wiele zrobić, gdyby rządzący mogli „zastrzelić” (niekoniecznie dosłownie) każdego, kto im przeszkadza czy ich denerwuje. A tak zostaje tylko wypuszczanie Stefana Niesiołowskiego w roli „pistoletu”. Obecny prezydent swoimi odkryciami i „prawami Komorowskiego” nie tylko zasłużył na miano nowego Moliera i nowego Hellera, ale też poważnie zagraża takim klasycznym teoretykom demokracji jak John Locke czy John Stuart Mill. Oto Komorowski obwieścił światu: „Na tym polegają manowce demokracji, że każdy może tworzyć mity”. Dotychczas się wydawało, że to zaleta demokracji, teraz okazuje się, że to manowce. Czyli mitotwórstwo powinno być koncesjonowane, a niesłuszne mity i ich autorzy odpowiednio potraktowani. Najlepiej tak, jak zostali potraktowani dziennikarze aresztowani w siedzibie PKW z tego powodu, że wykonywali swoją pracę.

Tak jest, że jeżeli ktoś jest podejrzany, to go wsadzają na 48 godzin, a jeżeli podejrzenie się nie potwierdza, to się ich wypuszcza.

Tymi rewelacjami prezydent wydaje się rehabilitować metody SB, która też „podejrzanych” zamykała na 48 godzin, licząc na to, że podejrzenie się potwierdzi.

A esbecy naprawdę potrafili podejrzenia potwierdzać, szczególnie te, które nie miały żadnych podstaw. Na obecnym etapie III RP ten ideał jest jeszcze nieosiągalny, ale wszystko jest na najlepszej drodze.

Generalnie w filozofii i logice Bronisława Komorowskiego chodzi o to, by nie dzielić, czyli by mieć takie same poglądy. Różnorodność jest wadą, bo dzieli. Jednomyślność łączy. A gdyby wszyscy mieli takie same poglądy, nie trzeba by realizować pomysłu generała Dreedle’a i wszystko w Polsce natychmiast potoczyłoby się ku powszechnej szczęśliwości. W tym kontekście bardzo zagadkowe wydaje się nieustanne nawiązywanie przez Bronisława Komorowskiego do jego internowania w stanie wojennym. Prezydent się wręcz tym internowaniem licytuje. A przecież generałowi Jaruzelskiemu i wojskowej juncie chodziło tylko o to, żeby nie dzielić Polaków. Żeby wszyscy zgodnie i jednomyślnie pracowali dla pomyślności PRL, a „Solidarność” nie wiodła na manowce tworząc nieodpowiedzialne mity o demokracji jako różnorodności.

Ideały Jaruzelskiego są tymi samymi, które teraz przyświecają Bronisławowi Komorowskiemu. I dopiero to tłumaczy udział prezydenta w „wystawnym” pożegnaniu generała. Dopiero to tłumaczy wykorzystywanie przez prezydenta najlepszych kadr twórcy stanu wojennego z wojskowych tajnych służb. Licytacja internowaniem po 13 grudnia 1981 r. to chyba zatem tylko nieporozumienie.

——————————————————————————————————-

Wywiad - rzeka z prof.Andrzejem Zybertowiczem:”III RP kulisy systemu”. Książka dostępna wSklepiku.pl!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych