Byłem na sobotnim Marszu, lecz na jego temat napisano już na portalu wpolityce.pl tyle, że zostawię ten temat. Napiszę tylko tyle, że to był - co trudno pewnie zrozumieć mainstreamowym mediom - radosny marsz wolnych ludzi, patriotów zatroskanych o Polskę.
Wspomnę natomiast o epizodzie nie związanym bezpośrednio z Marszem, który jednak mocno mnie wkurzył. Kiedy marszowa kolumna przybyła pod gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, powitał nas nie tylko kordon policjantów (zachowujących się - trzeba przyznać - przyzwoicie), ale także świece w każdym z okien. W ten sposób Kancelaria postanowiła uczcić przypadającą w tym dniu rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Wszystko fajnie… jest jedynie jedno, i to duże, „ale”. Tę smutną rocznicę postanowiła uczcić w ten sposób premier wywodząca się z formacji, która do końca usprawiedliwiała „moralne dylematy” Wojciecha Jaruzelskiego, nie widziała niczego zdrożnego w tym, że dyktator został pochowany z honorami, na jakie nie zasłużył, czciła w Sejmie postacie wysługujące się komunistom (Mikulski), a odmówiła uczczenia bohaterów naszej wolności (Świtoń). Mam wrażenie, że PO i osobiście premier Kopacz mają nas za idiotów, którzy - lawinowo bombardowani pojedynczymi faktami - nie potrafią ich zestawiać i odkrywać związków przyczynowo-skutkowych pomiędzy nimi.
Te świece w oknach - w zestawieniu z tym, ile PO zrobiła, by zamazać prawdę o stanie wojennym - to upiorne szyderstwo z jego ofiar. Czystej wody hipokryzja. Tak to wczoraj odebrałem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/225881-swiece-w-oknach-czyli-hipokryzja-pani-premier
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.