Chwała Żołnierzom Wyklętym i honory dla Mikulskiego, czyli tożsamościowa schizofrenia III RP

Fot. YouTube/fot. archiwalne
Fot. YouTube/fot. archiwalne

„Dziki kraj” - jak mawiał klasyk. A w „dzikim kraju” panują dziwne obyczaje… Z jednej strony czci się bohaterów antykomunistycznego podziemia, z drugiej - gloryfikuje pieszczochów reżimu.

Tyrtejski festiwal żałobny, jaki urządzono po śmierci filmowego Klossa, można uznać za przejaw dziwnego rozdwojenia jaźni z jakim mamy do czynienia w naszym życiu publicznym – z jednej strony wszyscy (może poza kilkoma patologicznymi przypadkami spod znaku „NIE”) prychają z niesmakiem na hasło „PRL”, z drugiej w Panteonie stawiają osoby, które uwiarygodniały tamten system. A warto pamiętać, że taką osobą był właśnie Stanisław Mikulski – od okresu stalinizmu członek PZPR, a w latach 80., w czasach dławienia wolnościowych dążeń Polaków – członek Krajowej Rady Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Nie sposób wymienić pozostałych mało chlubnych kart, które przeważają nad liczbą wybitnych kreacji Mikulskiego, którego kinematografia i tak zapamięta wyłącznie jako „aktora jednej roli”.

Sejm w tym samym czasie uczcił minutą ciszy pamięć Stanisława Mikulskiego, któremu PRL nie przeszkadzał i Kazimierza Świtonia, który przez lata walczył z systemem. Ten sam Sejm podjął tez uchwałę o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.

W Polsce egzystują obok siebie dwie wizje. W ślad za uhonorowaniem bohaterów, którzy do tej pory byli skazani na zapomnienie, nie idzie przekreślenie PRL-owskiego nacjonalitaryzmu. Swoje place i ulice mają ci, którzy bili „bandytów i faszystów” po lasach, ale dołączają do nich żołnierze, którzy gonili bolszewię, strzelali do funkcjonariuszy MO i UB. Do szkół zapraszani są zarówno partyzanci NSZ, jak i ci, którzy medale otrzymywali za ściganie podziemia antykomunistycznego.

Rozdwojenie jaźni jest dostrzegalnie nie tylko w sferze symbolicznej, ale również instytucjonalnej. Z jednej strony zapewniano publiczne honory dla Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta na uchodźstwie, a z drugiej - III RP przyjęła koncepcję kontynuacji porządku prawnego panującego w PRL. Komunistyczne potworki można zresztą spotkać w polskich ustawach do dziś, choć nijak mają się do ducha prawa panującego w demokratycznym państwie. Z tego też powodu niektórzy opozycjoniści, którzy twierdzą, że PRL nie był państwem polskim, mogą otrzymywać odszkodowania od III RP właśnie za działania komunistycznych organów.

Polskie państwo przypomina obecnie ideowy supermarket, w którym do koszyka wrzuca się pasujące poszczególnym klientom produkty. Tylko, czy ktoś przywołuje do porządku personel?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych