Sędzia Trybunału Stanu: „W Polsce karty z oddanymi głosami są traktowane jak makulatura. Taka demokracja nie jest moją demokracją”

Fot. blogpress.pl
Fot. blogpress.pl

Źrenicą oka demokracji są powszechne prawa wyborcze, ich równość i transparentność; rzetelność i miarodajność wyników są elementem państwa prawa – mówi Piotr Ł. Andrzejewski, sędzią Trybunału Stanu w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Według niego elementem zdrowia demokracji jest skuteczny, praworządny sposób sprawowania władzy, kontrolowany przez konstytucyjne organa kontroli, uprawnione do tego organizacje, partie, korporacje oraz przez jednostki.

Demokracja bez pluralistycznej kontroli to dyktatura sitwy politycznej, która raz uchwyciła władzę i nie zamierza jej z nikim dzielić ani oddać w trybie demokratycznym. Gorzej, jeżeli w procesie dojścia do władzy, a następnie dla jej zachowania stosuje się niepraworządne metody i czerpie z nich sukcesy. Tym samym sceptycznie możemy dzisiaj przyjmować i powątpiewać, czy funkcjonowanie organów władzy zapewnia realizację wolności, praw człowieka i obywatela, jak zapewnia nas o tym zapis Konstytucji. Przybywało coraz więcej luzów stosowania ordynacji wyborczej, aż doszło do ostatnich wyborów, które pokazały, jak funkcjonuje demokracja w Polsce

—tłumaczy sędzia Trybunału Stanu. Jego zdaniem źrenicą oka demokracji są powszechne prawa wyborcze, ich równość i transparentność; rzetelność i miarodajność wyników są elementem państwa prawa.

Doświadczenia transformacji ustrojowej wskazują na aktualnie zdegenerowany charakter praktykowania procedury wyborczej. I to zarówno w literze prawa, sprzecznej z jego duchem, jak i w sposobie jego funkcjonowania. Organizacja i przebieg wyborów pozostawia zbyt wiele faktów naruszających praworządność. Ponieważ dostarczono cały szereg kart nieprawidłowo spiętych lub wydrukowanych, trzeba było dodrukować inne karty. Następowała zatem w trakcie procesu wyborczego rotacja kart

—zaznacza Andrzejewski. Oraz podkreśla, że Państwowa Komisja Wyborcza i prokuratura powinny ściśle kontrolować, ile kart stwierdzono nieprawidłowych i co z nimi zrobiono.

Z kartami wyborczymi należy postępować jak z wydrukowanymi pieniędzmi, traktować je jako druki ścisłego zarachowania. Dziś do przestrzegania procedur wyborczych jest stosunek pełen nonszalancji. Bez szacunku dla głosu, który oddaje każdy obywatel, nie może być zdrowej demokracji. Jak pokazują te wybory, w pewnych momentach karty z oddanymi głosami są traktowane jak makulatura. Taka demokracja to nie jest moja demokracja, ja się jej mocno sprzeciwiam

—mówi. Według niego kodeks karny przewiduje w art. 248 par. 3, że kto w związku ze wszystkimi wyborami niszczy, podrabia dokumenty wyborcze czy też inne stany naruszeń, jak dopuszczenie się nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Inne przepisy mówią o naruszeniu wolnego od nacisków przebiegu wyborów i referendów, o naruszeniu przebiegu głosowania, o przekupstwie i oszustwach wyborczych. I to wszystko jest w kodeksie karnym kwalifikowane jako ścigane z urzędu przestępstwa. Przestępstwa te mogą być ścigane wprawdzie z urzędu, ale z zawiadomienia przez uprawniony organ o możliwości ich popełnienia. Stąd należy wszystkich tych, którzy składają protesty wyborcze, zobowiązać do składania stosownych wniosków do prokuratury

—przekonuje sędzia. I dodaje, że osłabienie moralności w wymiarze indywidualnym i publicznym rzutuje na sposób posługiwania się demokratycznymi procedurami wyborczymi.

Z wyborów na wybory wzrasta poczucie bezkarności łamania rzetelnych reguł postępowania na poszczególnych etapach procesu wyborczego. Począwszy od dodrukowywania kart wyborczych, przez nonszalancki stosunek do prawa wyborcy przez nieuwzględnianie jego rzeczywistej woli w głosowaniu i niegodne postępowanie z oddanymi głosami. Ten stan rzeczy łamie gwarancję miarodajności wyniku wyborów. Świadczy o tym lawinowo rosnąca z wyborów na wybory liczba głosów kwalifikowanych z nie całkiem jasnych przyczyn jako nieważne

—utrzymuje Andrzejewski. Jego zdaniem nie jest usprawiedliwieniem, że niedbale dobrany i kontrolowany system informatyczny źle zliczał głosy, zwłaszcza że treść protokołów komisji wyborczych kształtowały nie tylko dane z komisji, ale i włączane spoza puli głosujących w komisji.

Z wolą lub bez woli komisji. System tak działa, jak go zorganizują decydenci, a porzekadło wskazuje, że „okazja czyni złodzieja”

—podkreśla. Oraz zaznacza, że politykę sprowadzono do brudnej gry interesów koteryjno-partyjnych, a z taką demokracją bardzo trudno jest przekonać ludzi do aktywności.

Wszystkie afery zostały zamiecione pod dywan i przykryte innymi faktami medialnymi. Ludzie śmieją się z jakiejkolwiek kontroli społecznej czy tego, czym jest państwo prawa. To kształtuje poczucie bezradności tych Polaków, którzy poważnie traktują politykę i państwo prawa. Nie możemy jednak opuszczać rąk, trzeba składać wnioski do prokuratury o ściganie nadużyć w wyborach jako przestępstwo. Nie można tak dalece niszczyć wartości, które stoją za demokracją

—twierdzi sędzia. Według niego dzisiaj panuje powszechne przekonanie, że ludzie idą do władzy, aby się dorobić, a nie żeby służyć.

Jest chora mentalność, chora edukacja, chore państwo i to nie jest problem tylko zmiany prawa, ale problem stosowania prawa, zgodnie z jego duchem i treścią, która jest zakotwiczona w hierarchii wartości, w zasadach, w uniwersalnym prawie naturalnym. Inaczej nasze sumienie społeczne będzie szwankować

—przekonuje. Oraz dodaje, że system znieprawienia ludzkiej mentalności i działalności rodem z PRL, przy braku przemiany tzw. elit władzy i rozluźnieniu odpowiedzialności za omijanie prawa dotyczy nie tylko beneficjentów w okrągłostołowych przemianach ustrojowych, ale szerokich rzesz społeczeństwa w Polsce.

Skoro miernikiem tego, kim i czym się jest, ma być to, co się ma, a pierwszy milion można było bezkarnie ukraść, to drogowskazy rozstawione przez Jana Pawła II przestają wskazywać drogę. Etyczne wskazania ruchu „Solidarność” idą w zapomnienie, a polska tożsamość narodowa jest wytykana jako nienormalność. Na szczęście nie dla wszystkich. Z zaciśniętymi zębami, z wolą mocy musimy się zmagać z taką III RP

—uważa Andrzejewski.

Ryb, Nasz Dziennik

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.