Prof. Gliński: W Warszawie będzie rządziła osoba, której rodzina nie pogardziła spadkiem uwikłanym w grabież mienia żydowskiego

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Zdaniem socjologa prof. Piotra Glińskiego, wybory samorządowe są krokiem opozycji do przodu, ale na przełom jest jeszcze za wcześnie.

Drgnęło, ale nie runęło, system ciągle trzyma się mocno. Na tyle mocno, że mógł bezkarnie, w arogancki sposób nie przestrzegać standardów demokracji. Tym przecież było unikanie debaty przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Jedno spotkanie urzędującej prezydent z jej kontrkandydatem, zresztą sromotnie przez nią przegrane, to nic na osiem lat rządów Platformy w warszawskim ratuszu

— podkreśla prof. Gliński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie”.

Socjolog zwraca uwagę nie tylko na brak dyskusji nt. programów wyborczych, ale również kondycji moralnej polityków kandydujących na urzędy prezydentów miast.

Proszę zwrócić uwagę, że w Warszawie, mieście, w którym stoi pomnik Bohaterów Getta, trzecią kadencję będzie rządziła osoba, której najbliższa rodzina nie pogardziła spadkiem uwikłanym w grabież mienia żydowskiego. To niebywały skandal

— zaznacza prof. Gliński.

Naukowiec zwraca również uwagę, że podobnie sytuacja wygląda również w innych miastach.

W Sopocie i Gdańsku wygrali ludzie, którymi interesuje się wymiar sprawiedliwości

— zauważa Gliński.

Zdaniem socjologa duży wpływ na takie decyzje wyborców mają m.in. mainstreamowe media.

Ludzie ulegający przekazowi propagandowemu, tresowani do - przepraszam za wyrażenie - odruchów wymiotnych na dźwięk słów „opozycja”, „patriotyzm”, „wartości”, fani „Szkła kontaktowego” z TVN-u, czują się dowartościowania, uwłaczając słabszym. Te zjawiska to także dziedzictwo komunizmu i patologicznej transformacji. Ci ludzie stanowią istotną część elektoratu Platformy Obywatelskiej , i szerzej - systemu III RP

— tłumaczy profesor.

Gliński uważa, że w takiej sytuacji PiS nie może wyrzec się swoich korzeni i to wcale nie za cenę „wiecznie drugiego miejsca”.

Globalnie Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory. To jest wielki sukces. Po prostu więcej osób zagłosowało na PiS. Wiatr historii nie powiał zbyt silnie, umożliwiając opozycji przejęcie władzy w większości samorządów, niemniej jednak z perspektywy poprzednich wyników mamy do czynienia z poważnym krokiem PiS-u do przodu

— podkreśla socjolog.

Prof. Piotr Gliński zwraca uwagę, że w tej kampanii również można było dostrzec atak mediów głównego nurtu na największą partię opozycyjną i jej lidera.

Sprzyjający władzy dziennikarz „Gazety Wyborczej” pan Mazowiecki może nawet oskarżać w mediach publicznych Jarosława Kaczyńskiego, że chciał sprowadzić na Polaków wojnę atomową z Rosją!

— wskazuje rozmówca „Gazety Polskiej Codziennie”.

Gliński uważa jednak, iż nie może to być upoważnienie dla opozycji do negacji wszystkiego.

Opozycja nie może kwestionować wyników pierwszej tury wyborów - mimo licznych ewidentnych nieprawidłowości - bo momentalnie jest pacyfikowana przez mainstream jako banda szaleńców

— przyznaje socjolog.

Mimo to, prof. Gliński patrzy na przyszłość partii Jarosława Kaczyńskiego z optymizmem.

Prawo i Sprawiedliwość poprawiło znacznie wyniki w dużych miastach, a więc w ośrodkach, w których dotychczas radziło sobie nie najlepiej. (…) Osiągnięte wyniki stanowią mocną bazę pod następne kampanie. (…) Przyszłość może należeć do prawicy, powiedziałbym do centroprawicy, bo musimy rozmawiać z tymi, którzy z różnych względów nie są do nas jeszcze przekonani

— puentuje socjolog.

gah/Gazeta Polska Codziennie

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.