Tusk po raz pierwszy „in English”. Opłaciło się zatrudnienie aż trzech nauczycieli?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. premier.gov.pl
Fot. premier.gov.pl

Obiecał, że „wyszlifuje angielski”, teraz prezentuje swoje umiejętności. Trzy dni przed przejęciem funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej były premier Donald Tusk po angielsku opowiada o sobie, swojej przeszłości, wyzwaniach i rodzinie.

W grudniu będę gotowy z moim angielskim na 200 procent

—zarzekał się Donald Tusk pod koniec sierpnia na konferencji prasowej, na której ogłoszono, że został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Od tamtej pory minęły trzy miesiące, podczas których były premier korzystał z pomocy aż trzech nauczycieli.

Według „Super Expressu” pobierał nauki języka w willi rządowej przy ul. Parkowej w Warszawie. Przez 3-4 godzin dziennie. Także po przeprowadzce do Brukseli nowy „król Europy” ma kontynuować naukę języka angielskiego.

Jaki jest efekt? Nie najgorszy, choć popełnia drobne błędy gramatyczne i jak wytykają mu złośliwcy „mówi z silnym polskim akcentem”. Nagminnie zapomina bowiem o dość istotnych w języku angielskim przedimkach „a”, „an” i „the”. Oraz robi wrażenie, jakby nauczył się swoich wypowiedzi starannie na pamięć i je po prostu recytował.

Warto też odnotować, że Tusk twierdzi w wywiadzie, iż Platforma Obywatelska powstała, by zwalczać korupcję i „zepsucie elit” w Polsce i była prawdziwym „powiewem świeżego powietrza”.

Jestem skromnym człowiekiem, ale te dwie kadencje PO były wielkim sukcesem. Zreformowaliśmy polską gospodarkę. To naprawdę imponujące osiągnięcie. Polska znalazła się w samym sercu Europy. Jestem dumny

—mówi były premier. Cóż, chwała tym, co mimo rzekomej skromności, chwalić się potrafią. Niech każdy sam oceni.

Ryb

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych