Dlaczego warto słuchać radia TOK FM...

fot. PAP/ J. Kamiński
fot. PAP/ J. Kamiński

Przyjaciele i koledzy nie mogą czasem się nadziwić, że słucham radia TOKFM. Nie, ten felieton nie ma sugerować, że uważam je za ostoję gąb. Część występujących tam na pewno można by tak nazwać bez wielkiej przesady.

Tytuł jednak to skojarzenie tego radia, jego przesłania, z gombrowiczowską gębą, przyprawianą tam różnym osobom, a nawet – tak, nie bójmy się tego uogólnienia – Polakom jako takim. Ostatnio z powodu wyborów, które zgodnie z konstytucją są równe, nawet dla najgłupszych i nie umiejących czytać, jeżeli skończyli 18 lat.

Ma ono jednak rozmaite zalety. Czasem coś się tam przemknie, czego gdzie indziej nie usłyszymy. Słucham go też nie z „dziennikarskiego obowiązku”, jak domyślają się niektórzy, ale dla gimnastyki umysłowej. Ono naprawdę zmusza do myślenia. Pominę dziś wygibasy na antenie rozmaitych „organizacji pozarządowych”, utrzymywanych zresztą najczęściej przez rząd i jego agendy. Czasem są tam bardzo ciekawe akcje, które można określić jako seanse zachwytu – rozmaite ruchy miejskie, szaleńcza obrona bandyterki ze squotów, rowerowcy, blokujący miasto i tak dalej. Audycje erotyczne, przy których twarda pornografia to kaszka z mleczkiem. Ciekawi mnie, czy to za to Ewa Wanat o kuszącym miękkim głosie dostała posadę prezesa mazowieckiego publicznego Radia Dla Ciebie.

Słucham zatem tego radia, żeby się dowiedzieć, jaki jest przekaz dnia, ale przede wszystkim dla gimnastyki umysłowej. Warto z jednej strony dowiadywać się o najnowszych, zręcznych metodach manipulacji, z drugiej poznawać ich zastosowania w postaci bieżącej argumentacji lewaków prezentowanej w tym radiu. Warto też patrzeć, jak doskonale zarządza się tam emocjami, jak wywołuje się dławiące współczucie pierwszą wiadomością o straszliwym trzęsieniu ziemi na antypodach (nieśmiertelna ale wiecznie dobra zasada trupokilometrów), lub złość rażącą niesprawiedliwością wobec jakiegoś pracownika, by zaraz potem, po rozbrojeniu emocjonalnym, podać blok reklamowy o najnowszym smarowidle na penisa, by słuchacz odetchnął z ulgą, że on jednak ma inne problemy i pomknął to kupić.

Pod tym względem – manipulację i przecherstwo mam na myśli – komentatorzy TokFM biją na głowę siostrzany TVN24 i red. Jarosława Kuźniara, o red. Adamiak (jakoś chyba znikła ostatnio?) nie wspominając, tyle, że więcej ludzi ogląda telewizję. Nic tak nie śmieszy przy tym, jak ktoś z komentatorów z TokFM, przez chwilę przytomnie coś prostuje, zapewne w zdumieniu, że można aż tak. Można, można, a ty tak nie prostuj, bo prostownikiem zostaniesz (z serii: nie myśl tyle, bo myśliwym zostaniesz).

Czasem spośród manipulacji wycieka jakaś baaardzo ciekawa informacja, której gdzie indziej nie usłyszymy. Dziś, we czwartek, oczywiście mówi się ustawicznie o wyborach, a raczej o głównym temacie, czyli nowych „wyczynach” PiS-u, a ściślej Jarosława Kaczyńskiego. Prof. Radosław Markowski, w końcu świetnie wykształcony socjolog, wspomniał nawet o Trybunale Stanu dla batki Kaczyńskiego. Batka, zapamiętajcie to, dzieci, od teraz tak trzeba mówić o JK, bo od razu kojarzy się z Łukaszenką. No, no.

Informację, która Markowskiemu wyciekła przy okazji, uważam za niemal tak doniosłą, jak dzisiejszy wywiad z Sikorskim w tym lub innym radiu, już nie spamiętałam gdzie (też Radosławem, do licha, czy wszystkie osoby publiczne mają na imię Jarosław lub Radosław? jakaś moda z lat 40. i 50.)

Z szacunku dla urzędu zacznę od marszałka Sejmu. Otóż marszałek powiedział, że wyrazi opinię odosobnioną w kręgach władzy, ale uważa liczbę głosów nieważnych za zastanawiającą i nienormalną; a osoby z jego rodziny, dodajmy - na pewno inteligentne, na pewno świetnie wykształcone – otóż te osoby miały trudności z instrukcją na broszurkach, rozprowadzanych w obwodowych komisjach wyborczych.

Informacja, która wyciekła Markowskiemu jest może i donioślejsza. Otóż natrząsając się z opinii Kaczyńskiego (a jakże), który w Sejmie powiedział o sfałszowaniu wyborów, i żądając dla niego Trybunału Stanu, Markowski przytoczył zdumione głosy swoich kolegów, światowych socjologów: co tam wy w tej Polsce wyprawiacie z wyborami, co tam się u was dzieje itd.

To bardzo ciekawa informacja, a jeszcze ciekawszy jest prawdziwy kontekst tych zdumień. Nie był nim na pewno Kaczyński ani jego wypowiedzi czy żądania, w końcu nie jest socjologiem tylko prawnikiem i politykiem. Tym kontekstem musiały być wyniki exit poll, sondaże przedwyborcze, i sytuacja społeczna w Polsce, bo to interesuje socjologów na całym świecie, a nie takie szczegóły jak wypowiedzi jakiegoś polityka.

Od lat zadawałam i sobie i publicznie pytanie, co w sytuacji jawnej grandy w Polsce robią międzynarodowe organizacje socjologów. Prof. Markowski przywrócił mi nadzieję, że ktoś z nich jednak interesuje się udziałem polskich naukowców w obłąkanej propagandzie rządzącej partii.

A tego prawdziwi naukowcy zazwyczaj baaardzo nie lubią.

—————————————————————————————-

Książka, którą warto przeczytać!

Państwo jednej partii” autorstwa Zbigniewa Żmigrodzkiego. Książka dostępna wSklepiku.pl.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.