Warszawa stolicą kiczu. Władze Warszawy dokonały rzeczy politycznie karygodnej

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Zapytali mnie wyborcy opolscy: „Co tam u was w Warszawie z tą tęczą, to jakieś wariactwo?” Trudno ludziom, którzy w sposób naturalny, jak wszyscy ludzie, dążą do normalności wytłumaczyć to osobliwe zjawisko, oni się śmieją, a my, warszawiacy mamy problem.

Coś w tym jest, może nazwać to wariactwem to przesada, ale co do jednego nie ma wątpliwości, jest to coś, co nas kompromituje, przede wszystkim dlatego, że czyni z Warszawy stolicę kiczu - i ja warszawiak muszę świecić oczami przed rodakami z krańców Rzeczpospolitej.

Tak, trudno to ludziom wytłumaczyć. O ile pamiętam, wysłano ongiś do Brukseli jakieś dziewczątko, jak mi się kiedyś wydawało, chyba licealistkę o uroczym imieniu Julita, z „instalacją artystyczną”, która miała w jakiś sposób wyrazić nasz stosunek do faktu powstania Zjednoczonej Europy – to symbolika wiosny, odradzania się świata po ciężkiej zimie, deszczyk pada słońce świeci, na niebie pojawia się tęcza, ptaszki śpiewają, wiosna, radość, budzi się przyroda i szczęśliwe zwierzątka wybiegają radośnie popasać na zielonych łąkach. Tak, to mogłoby wyrażać stosunek do Unii kogoś o poziomie licealistki i jako swego rodzaju żart traktowane przez tych, którzy ją tam wysłali.

Ale problem zaczął się, gdy tę „instalację artystyczną” sprowadzono do Warszawy i postawiono na jednym z głównych placów Warszawy, mającego swą symbolikę, powstańczą historię i szczególnego patrona - Zbawiciela. Spór o jej symbolikę jest, moi przemili wyborcy mają rację, istnym wariactwem, bo – nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, tęcza jest symbolem nie tylko odrodzenia i wiosny, ale też ruchu spółdzielczego, nie wiadomo dlaczego zawłaszczonym przez tych, którzy chcą eksponowania symboliki różnorodności seksualnej – to oczywiście nonsens.

Tak naprawdę jednak problem polega na tym, że to „dzieło” mogło być dobre w swej krótkookresowej funkcji do pokazania w Brukseli, ale jako trwała instalacja jest po prostu kompromitującym kiczem. Wzięło dziewczę trochę drutu, wygięło w wycinek okręgu i podpięło do tego kwiatki. No, dzieło to nie jest, dzieło artystyczne musi u odbiorcy wzbudzać podziw, zachwyt nad kunsztem artysty. Kwiatki przypięte do drutu podziwu nie budzą, tak jak inna kiczowata konstrukcja – palma na placu de Gaulle’a.

Z powodu sporu o jej symbolikę to „dzieło” stało się źródłem konfliktu. I ja, jednak warszawiak, teraz zauroczony też Opolem, muszę się przed rodakami tłumaczyć. Opowiada się w „terenie” nawet taki dowcip:

Czym różni się wiosna od jesieni? Ano tym, że na wiosnę tęcza pojawia się na niebie, a jesienią tęczę pali się w Warszawie.

Bo spór o przypisaną jej na siłę, niesłusznie i bez sensu symbolikę jest faktem społecznym. Problem polega na tym, że obecne władze Warszawy dokonały rzeczy politycznie karygodnej, bo w takiej sytuacji rolą polityka jest niwelować źródła konfliktów, a nie je na siłę podtrzymywać – i to jeszcze za jakieś duże pieniądze. Tę tęczę można by postawić gdzieś w jakimś parku, może w Parku Szczęśliwickim, mogliby sobie jej miłośnicy usiąść na ławeczkach lub spocząć na kocykach i na wiosnę delektować się jej widokiem, gdy Aura tak rzadko daje nam się zachwycić widokiem prawdziwej tęczy -ale instalowanie tej kiczowatej konstrukcji w miejscu, w którym u części warszawiaków wzbudza sprzeciw – jest polityczną kompromitacją, a jeśli jest działaniem celowym – dla podsycania konfliktów – to wręcz postępowaniem haniebnym i całkowicie dyskredytującym polityka.

W tak eksponowanych miejscach jak Plac Zbawiciela, czy Rondo de Gaulle’a stolica państwa o tysiącletniej historii, mieniąca się kiedyś Paryżem Wschodu, powinna mieć jak inne stolice jakieś artystycznie imponujące dzieła sztuki rzeźbiarskiej – symboli godnych wyrażenia takimi dziełami mamy multum i artystów zdolnych wykonania takich dzieł co najmniej kilku.

Krakowianom zainstalowano na Rynku dzieła wybitnego artysty Mitoraja i nikt nie wyobraża sobie, by na dłużej niż jedną niedzielę, władze wcześniejszej stolicy pozwoliły zainstalować taką Tęczę, o jaką boje toczą obecne władze dzisiejszej stolicy.

I jako warszawiak mogę tylko mieć nadzieję, że współmieszkańcy stolicy wybiorą nowe władze, które to źródło konfliktów zlikwidują, a Warszawa przestanie być stolicą kiczu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.