Ja nie tylko myślę, ja wiem
– odpowiedział z przekonaniem Joachim Brudziński z PiS na pytanie, czy wybory samorządowe zostały sfałszowane. **
Jak zapewniał w radiowej Trójce – może tak mówić choćby na przykładzie tego co działo się w jego okręgu na Pomorzu Zachodnim.
Np. pierwszy komunikat Państwowej Komisji Wyborczej w Szczecinie był taki, że wygrał kandydat, którego w szczecinie nikt na oczy nie widział.
— przypomniał. I wyliczał dalej:
PKW wydała komunikat, że w Zachodniopomorskiem było więcej uprawnionych do głosowania niż jest w ogóle mieszkańców.
Jak podkreślił takich fenomenów – które PKW ogłaszała i wciąż ogłasza jest znacznie więcej. A drobiazgowych danych na stronie internetowej wciąż nie ma.
Utrudnia to m.in. składanie protestów wyborczych. Mimo to PiS – składa je do sądów w całym kraju.
Ich liczba sięga setek. Na pewno złożymy protesty w 16-tu województwach Sądów Okręgowych.
— zapewnił Brudziński. Na pytanie kto ponosi odpowiedzialność za sfałszowanie wyborów odpowiedział:
Za patologie i fałszerstwa w wymiarze politycznym odpowiada koalicja PO-PSL.
Jak tłumaczył, Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie protestowało przeciw umożliwiającym takie patologie zmianom Kodeksu wyborczego.
W 2010 roku, kiedy zorientowaliśmy się jakie on zawiera niebezpieczeństwa – złożyliśmy wniosek do TK. Trybunał potwierdził 3 z pięciu zgłoszonych zastrzeżeń.
— powiedział.
Na czym polega odpowiedzialność PO?
PO wyraziła zgodę by taki system wadliwy – umożliwiający patologie i ułatwiający fałszerstwa żywym ludziom
— mówił Brudziński.
Bo to konkretny żywy człowiek musiał dosypać głosów do urny jeśli wyciągnięto z niej kilkaset głosów więcej niż zostało wydanych. A takie przykłady mieliśmy nawet w Brukseli przy okazji wyborów 2010 kiedy to w konsulacie wyciągnięto więcej głosów niż komisja wydała
—dodał.
Jak tłumaczył fałszerstwa udokumentowane w tych wyborach polegały m.in na dosypywaniu kart, na dostawianiu przez członków obwodowych komisji - dodatkowych krzyżyków oraz na kupowaniu głosów.
Mamy oświadczenia ludzi. Podpisane imieniem i nazwiskiem. Składamy je do sądów
—zapewnił.
Jak tłumaczył polityk do tak dużej liczby głosów nieważnych przyczyniły się też słynne „książeczki” do sejmików wojewódzkich.
Gdyby na pierwszej stronie zamiast listy PSL- u była karta informacyjna na pewno byłoby ich mniej
—powiedział.
Brudziński przyznał, że PiS miał kłopot w obsadzeniu wszystkich komisji mężami zaufania, bo ogromna liczna działaczy tej partii kandydowała w tych wyborach.
Nawet tam , gdzie byli przedstawiciele – mamy wiele zgłoszeń od mężów zaufania, ze coś było nie tak.
— powiedział. Jak zaznaczył głosy były często liczone w podgrupach, wbrew zaleceniom PKW. A karty podczas tygodniowego przeliczania – pozostawały niezabezpieczone.
Mimo to widzi sens ponownego przeliczenia głosów. Jak tłumaczył:
W moim okręgu było 27 tys głosów nieważnych. A do drugiego mandatu PiS zabrakło 156.
Zdaniem Brudzińskiego członkowie komisji często traktowali głosy – na PSL jako ważne, gdyż w książeczkach nie sprawdzano dalszych stron, na których były również krzyżyki. A to czyniło je nieważnymi.
Na 50 wytycznych OBWE odnoszących się do prawidłowości wyborów - ponad połowa została naruszona
— stwierdził polityk.
Ten kabotyński krzyk, żeby nie powiedzieć jazgot ze sfer rządowych, że złożyliśmy donos do Brukseli - może tylko śmieszyć.
To po co jesteśmy członkiem UE i OBWE? Nie chcemy być Białorusią!
— stwierdził. Odnosząc się do komunikatu PKW, że w drugiej turze wyborów zostanie zastosowany ten sam system komputerowy, co w pierwszej, Brudziński powiedział:
Członkowie PKW natychmiast powinni rozpisać przetarg na liczydła i kalkulatory.
ansa/ polskie radio/ Program III
Śledź NASZ RAPORT z przebiegu wyborów! Kliknij i bądź na bieżąco!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/223705-brudzinski-na-50-wytycznych-obwe-odnoszacych-sie-do-prawidlowosci-wyborow-ponad-polowa-zostala-naruszona