Wyciąganie „autorytetów” pokroju Urbana ma nam te wybory zohydzić do reszty. Tymczasem, wciąż jest o co walczyć

Jacek Sasin, Andrzej Jaworski i Marek Lasota, fot. PAP/Kamiński/Warżawa/Bednarczyk
Jacek Sasin, Andrzej Jaworski i Marek Lasota, fot. PAP/Kamiński/Warżawa/Bednarczyk

Jednym z najbardziej powszechnych ostatnio wątków w retoryce polityków Platformy a także służebnych im mediów jest pytanie: dlaczego namawiacie do pójścia i zagłosowania w drugiej turze wyborów, skoro pierwsza turę uważacie za sfałszowaną? Ten prosty, a właściwie prostacki zabieg ma, niestety, szansę zadziałać. Spin doktorzy Platformy doskonale wiedzą, że sporo osób ogranicza się do czytania wiadomości tylko w internecie i zazwyczaj nie wybiega ponad nagłówek, ewentualnie lead.

To, jak mawiał komediowy klasyk „pomieszanie dwóch systemów walutowych” sugeruje, że Kaczyński jest tylko pieniaczem, a jednoczesne kwestionowanie pierwszej tury i namawianie do udziału w drugiej to już schizofrenia. Otóż, nic bardziej mylnego. Ale mam wrażenie, że to wciąż za mało wybrzmiewa, zatem czuję się w obowiązku przypomnieć, jak jest naprawdę.

Nieprawidłowości, głównie nieważne głosy dotyczyły w pierwszej turze wyborów do sejmików samorządowych. W turze drugiej będziemy decydowali głownie o wyborze prezydentów miast. W pierwszej turze tam, gdzie prezydentów jeszcze nie wybrano, odsetek nieważnych głosów był niewielki. Zapewne dlatego, że w porównaniu z wyborami do sejmików to bardzo proste do zrozumienia wybory, zarazem trudne do sfałszowania.

Warto też przyjrzeć się temu, co szczególnie w dużych miastach się wydarzyło. Platforma została poważnie ukąszona, nawet w swoich bastionach (Warszawa, Gdańsk, Wrocław) nie udało się kandydatom PO wziąć urzędu w pierwszej turze, co jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia. Stąd te „niekonwencjonalne” pomysły, jak pojawianie się w mediach Urbana, który opowiada o tym, jak to on głosuje. Odruch wymiotny jest zrozumiały, ale nie można się dać tak łatwo załatwić tym, którzy nie chcą, aby w drugiej turze jeszcze powalczyć.

Życzyłbym sobie, aby te zabiegi okazały się przeciwskuteczne, aby jeszcze bardziej zmobilizowały tych, którzy chcą złą władzę zmienić. Wydaje mi się, że jest nawet szansa na to, aby w drugiej turze wyborów frekwencja była wyższa niż w pierwszej. Niech na wybory pójdą także ci, którzy 16 listopada nie głosowali, bo myśleli, że system partyjno - medialny jest na tyle szczelny, że już nie ma się o co bić. Wyniki pierwszej tury pokazały, że jest. I że trzeba.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.