Paradne! Kosiniak-Kamysz uspokaja: My też możemy wygrywać wybory. W czym my jesteśmy gorsi?

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Minister Władysław Kosiniak-Kamysz zdaje się ma dobry humor. Liczy również na dobry humor Polaków. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” przekonuje, że w wyborach samorządowych nie ma nic dziwnego, ani wątpliwego.

My też możemy wygrywać wybory

-– mówi polityk PSL.

Odnieśliśmy ten sukces dzięki dobrej drużynie, którą zbudowaliśmy od poziomu gmin po centralę. U nas nie jest tak, że jedna osoba odpowiada za wszystko. Lider ma swoje zasługi, ale trzeba też podkreślić dokonania na poziomie gmin, powiatów i województw

— mówił „Rz”, pytany, czy sukces PSL zawdzięcza Januszowi Piechocińskiemu.

W jego ocenie nie ma mowy, by sukces był wynikiem innych czynników.

Sukces wyborczy to efekt naszej ciężkiej pracy. Już od paru kadencji widać systematyczny wzrost poparcia dla PSL. W tym roku mieliśmy bardzo dobrych kandydatów, którzy ciężko zapracowali na poparcie, a duża mobilizacja naszych wyborców ze wsi i małych miasteczek dokończyła dzieła

— stara się przekonać Kosiniak-Kamysz.

I nawet unosi się, wskazując, że „irytuje” go niewiara w możliwości ludowców.

Wie pani, co mnie irytuje? Fakt, że w mniemaniu komentatorów PSL nie może wygrywać wyborów. Bo gdyby to PO czy PiS osiągnęły znakomity wynik, wszyscy by powiedzieli: to są duże partie, a więc odniosły sukces. Gdyby SLD zdobył 20 proc. poparcia, mówiono by: lewica odzyskała stracony elektorat. A jak PSL ma sukces, to przez pomyłkę? A w czym my jesteśmy gorsi?

— pyta minister pracy.

Na uwagę, że kampania PSL nie była powalająca, Kosiniak-Kamysz rzucił się do obrony.

Kampania mogła nie być widoczna z Warszawy, a jednak to my wygraliśmy wśród rolników, mimo przeciwności losu i frontalnego ataku ze strony PiS i SLD, które zamiast promować własnych kandydatów, negowały naszych. Kto wie jednak, czy w ten sposób obie partie nie przyczyniły się do naszego sukcesu, bo wielu ludzi przypomniało sobie o naszym istnieniu. W rezultacie weszliśmy do ekstraklasy politycznej, staliśmy się równorzędnym partnerem dla PO i przełamaliśmy duopol 
PO–PiS. Same korzyści

— tłumaczy Kosiniak-Kamysz.

Ciekawe, czy minister Kosiniak-Kamysz sam wierzy w to, co mówi. Bo liczyć, że Polacy uwierzą…

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.