Co ujawniła "teczka HGW" ws. kamienicy? Sasin: "Gronkiewicz-Waltz ukrywa kluczowe dokumenty!" NASZ WYWIAD

wSieci
wSieci

wPolityce.pl: Na konferencji prasowej mówił Pan o sprawie kamienicy, jaką rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz otrzymała niezgodnie z prawem. Ktoś mógłby pomyśleć, że zajmuje się Pan ciągle sprawą ważną, ale jednak jednostkową…

Jacek Sasin: Nie mam wrażenia, żebym zajmował się głównie tą sprawą. Spotykam się wręcz z wieloma uwagami, że powinienem o tym temacie mówić więcej. Ja skupiam się na tym, jak rozwiązać bieżące problemy warszawiaków. Ich jest wiele. Jednym z nich są oczywiście sprawy własnościowe. Proces reprywatyzacji, sprawa uwłaszczenia ludzi mieszkających w lokalach komunalnych to są ważne problemy stolicy. Kolejna sprawa to ludzie korzystający z użytkowania wieczystego, a nieposiadający własności. Mówię również o sprawach edukacji, służby zdrowia, polityce społecznej, kulturze, infrastrukturze, komunikacji. Ja się głównie właśnie na tym skupiam.

Od tematu kamienicy, opisanego przez tygodnik „wSieci” jednak również Pan nie ucieka.

Nie mogłem przecież milczeć, gdy ta sprawa, nieco marginalnie, ale jednak, pojawiła się i przy okazji debaty przed II turą wyborów samorządowych. Prezydent Gronkiewicz-Waltz zareagowała na ten temat niezwykle gwałtownie i jednocześnie przekazała mi jakieś dokumenty, które miały świadczyć, że w tej sprawie wszystko jest w porządku.

Teczka okazała się wartościowa?

Uznałem, że należy przeanalizować te dokumenty. Niestety jednak niewiele z nich wynika. Przede wszystkim zdaje się to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chce ujawnić kluczowych w tej sprawie dokumentów. Nie są kluczowymi materiały mówiące, jak przebiegał technicznie proces przyznawania rodzinie prezydent prawa własności do kamienicy przy Noakowskiego 16. Kluczowe jest wskazanie, że kamienica została ukradziona, o czym mówią dokumenty z lat 40., następnie sprzedana przez złodzieja wujowi Pana Waltza, który następnie otrzymał prawo własności do części tego majątku. Nie oskarżam Pani prezydent, że w momencie przejmowania tej nieruchomości rodzina Waltzów miała świadomość tych czynów, ale dziś mają oni tę świadomość i mają wiedzę. Mają informacje, że istnieje dokument z 2012 roku, którego też w tej teczce nie ma.

To ważny dokument? Dlaczego go nie ma?

Ta właśnie mnie szczególnie dziwi. Dokument, o którym mówię, był skierowany na ręce Pani Hanny Gronkiewicz-Waltz przez ministra transportu i budownictwa Sławomira Nowaka. On w sprawie sąsiedniej kamienicy, przy Noakowskiego 12, opisuje także przypadek kamienicy przy Noakowskiego 16. W obu tych sprawach występują ci sami właściciele, ten sam złodziej, te same sfałszowane dokumenty. W obu tych sprawach mamy ten sam proces fałszowania mienia, które należało do ofiar Holokaustu. Dokument resortu budownictwa pani prezydent zna, ale również w ten teczce się on nie znalazł. Jednak prezydent ma wiedzę o stanie prawnym tej nieruchomości. Ona nie może mówić, że nie widzi problemu.

Może nie jest on tak znaczący dla niej?

To jest potężny problem. I nie jest to wcale tylko sprawa jednostkowego problemu rodziny prezydent Gronkiewicz-Waltz. To jest problem o wymiarze również ogólnopolskim. Tu przecież chodzi również o dobre imię Polski w świecie.

Dlaczego?

Wiemy, jak często wobec Polski padają niesprawiedliwe zarzuty, że Polacy to naród, który wzbogacił się na mieniu ofiar Holokaustu. Tu tymczasem mamy jak w soczewce właśnie taką sytuację. Sytuację, która podtrzymuje ten szkodliwy dla Polski stereotyp. Co więcej w tej sprawie chodzi o wiceszefową rządzącej w Polsce partii i prezydent stolicy. Taka osoba nie widzi problemu w całej sprawie. Uważa, że wszystko jest w porządku, że nie ma tu żadnej nagannej sytuacji. I dlatego zwołałem konferencję i pokazałem co znalazło się w teczce, którą przekazała mi prezydent Gronkiewicz-Waltz w czasie debaty. Chciałem również zaapelować i poprosić, by zastanowiła się ona, czy w tej sprawie nie należałoby czegoś jednak uczynić. Obrona wiarygodności powinna być dla prezydent stolicy ważna.

Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest obecnie wiarygodna?

Ona nie jest obecnie osobą wiarygodną, nie jest osobą, która może spojrzeć w oczy komukolwiek. Nie może spojrzeć w oczy choćby prawowitemu spadkobiercy tej kamienicy, który jak się okazuje żyje. To jest pan Stanisław Likiernik, żołnierz Armii Krajowej, Powstaniec Warszawski. To człowiek bardzo zasłużony dla Polski. Sądzę, że on nie zasłużył natomiast na takie traktowanie, na to, by przejść do porządku dziennego nad tym, co stało się z mieniem, które jemu się prawnie należy. Ta nieruchomość znalazła się w innych rękach, a prezydent stolicy nie chce nic w tej sprawie zrobić. Tu potrzebna jest odważna, męska decyzja.

Odważna czyli jaka, konkretnie? Czego Pan oczekuje?

Po pierwsze oczekuję wytłumaczenia, co się stało, a także ujawnienia wszelkich dokumentów w tej sprawie. Oczekuję również deklaracji, co Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza z tą sprawą zrobić.

Jak Pan ocenia gest prezydent Gronkiewicz-Waltz, która przekazała Panu w świetle kamer wybrakowaną, jak się okazało, teczkę, sugerując, że to zamyka sprawę?

Jestem przekonany, że prezydent Gronkiewicz-Waltz strasznie boi się tej sprawy. Ona bała się zapewne, że ta sprawa będzie jednym z głównych tematów debaty, do której zasiadła. Być może dlatego od tej debaty tak uciekała. Obawiała się zapewne, że ta sprawa się pojawi, a ona będzie musiała się tłumaczyć. Stąd zdaje się nerwowe reakcje, czy przygotowanie tej teczki. Niestety, ona jest wybrakowana. Co więcej, dalsze pytania ma uprzedzić fakt, że prezydent stolicy przekazała podobną teczkę do wojewody mazowieckiego, by on wydał coś w rodzaju certyfikatu moralności pani prezydent.

To chyba dobrze, że Hanna Gronkiewicz-Waltz prosi o niezależną kontrolę…

Sam byłem kiedyś wojewodą, więc wiem, że wojewoda Kozłowski ma kompetencje, by ocenić procedowanie w tej sprawie. Jednak pamiętajmy, że pan wojewoda Kozłowski jest partyjnym podległym Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ona jest wiceszefową PO, a wojewoda jest członkiem Platformy. Nie mam więc wielkiej nadziei, że ta sprawa zostanie przez pana wojewodę rzetelnie wyjaśniona. Obym się mylił… Widać jednak, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wykonuje pozorne ruchy. Chodzi o wytworzenie poczucia, że się coś robi w tej sprawie, że sprawa jest jawna, że prezydent stolicy nie boi się tego tematu, że jest pewna swoich racji i chce to wyjaśnić. Niestety jednak już sam fakt, że teczka, którą otrzymałem, nie zawierała najważniejszych dla sprawy materiałów pokazuje, że brak pani prezydent rzeczywistej woli wyjaśnienia sprawy. Mamy z jej strony jedynie przedwyborczą grę. Ona liczy zdaje się, że temat po wyborach już umrze, że jakoś przyschnie. Na to jednak nie możemy pozwolić. Ta sprawa, niezależnie od wyniku wyborów, musi zostać wyjaśniona. Należy wymusić na prezydent Gronkiewicz-Waltz odniesienie się do tej sprawy i wyjaśnienie, co zamierza uczynić.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.