„Latający szwindel cyrk wyborczy” nie zahaczył skrzydłem o brzozę. Te wybory samorządowe to jest kontynuacja Smoleńska

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Kiedyś zdałem sobie sprawę z prostej zależności: Jeśli w Smoleńsku był zamach, to jest jasne, że ekipa zarządzająca Polską nie może oddać władzy za wszelką cenę.

Trzeba wreszcie zadać jasno pytanie, czy ci, którzy sprawują dzisiaj władzę w Polsce, sprawują ją z woli narodu czy z woli PKW?

Wiara w uczciwość wyborów organizowanych  po 10.04.2014 świadczy o podstawowym braku skłonności do rzeczowej analizy zdarzeń. To przed wyborami prezydenckimi w 2010 r., zaczęły się moskiewskie kontredanse PKW. Szkolenia, spotkania w Ambasadzie Rosji w Polsce z „Czarodziejem Kremla” Władimirem Czurowem. Po co? Wyborów nie umieliśmy sobie zrobić?

Widać nie było pełnego zaufania do polskich towarzyszy, że dadzą radę. Trzeba było wspomóc. Do tego stopnia, że przetarg na obsługę komputerową wyborów wygrała firma kontrolowana przez Rosjan.

Po chwilowej traumie posmoleńskiej już w kwietniu 2010 r. propaganda ruszyła pełną parą i udało się społeczeństwu na tyle zamącić w głowach, że te wyniki wyborów prezydenckich, samorządowych, a potem parlamentarnych zostały zaakceptowane. Jest normalnym odruchem człowieka by nie stawać w obliczu rzeczy okropnych. Świadomość, że wybory mogły być sfałszowane do takich należy. Trudno pogodzić się z myślą, że przestało się żyć w demokratycznej i wolnej Polsce. Tak tragiczną rzecz jak śmierć prezydenta w niewyjaśnionych okolicznościach też większość wolała wypierać z umysłów. Nawet kosztem wiary w kompletne brednie o TU – 154 M rozpadającym się drobiazg po zahaczeniu skrzydłem o brzozę.

Obecne wybory samorządowe są wspaniałym zwieńczeniem „25 lat wolności” otrąbianych na lewo i prawo przez pana prezydenta.

W ramach tej wolności nie było wyjścia i trzeba było sfałszować wybory samorządowe. Nawet takie „rympały” jak wzrost poparcia w Gdyni dla PSL o ponad 1000% robiono bez zmrużenia oka. Trudno uwierzyć w awarię systemu komputowego, zresztą awaria jest jednoznaczna z wejściem do systemu, więc nawet jeśli była, to też w ramach przekrętu. Nie było żadnego efektu „książeczki”, było ordynarne „poprawienie” wyników i tyle.

Po Smoleńsku zakazane było słowo „zamach”. Teraz będzie zakazane słowo „fałszerstwo”. Nikt z dobrego towarzystwa takich słów nie używa. Tylko tacy, którzy chcą „podpalić Polskę” i wpadli „odmęty szaleństwa” mogę podważać ważność i żądać powtórzenia wyborów. Na szczęście mamy rewelacyjną machinę propagandową potrafiącą wprowadzać społeczeństwo  w bezwolny letarg.

„Żadnego kryzysu państwa nie było, histerycy dostali głupawki” – złota myśl Tomasza Lisa.

Teraz ruszy bezpardonowy atak na wszystkich, którzy negują legalność tej władzy.

Żadna katastrofa, żadne zahaczenie skrzydłem o brzozę nie przydarzy się PKW. W tym czy w innym składzie na pewno dadzą radę.

Chyba, że następnym krokiem jest rezygnacja z organizowania kolejnych wyborów. Po pierwsze po co je robić dla takich matołków, którzy nie potrafią wypełnić kart do głosowania, po drugie widzicie chyba, że żadne wybory i tak  nic tu nie zmienią, więc postawmy na oszczędności.

I współcześni Polacy są gotowi na to przystać.

———————————————————————————————

Uwaga!

Super oferta dla czytelników tygodnika „wSieci”!

Zamów roczną prenumeratę tygodnika „wSieci”, miesięcznika „wSieci Historii” lub prenumeratę PAKIET (oba tytuły) a otrzymasz w prezencie książkę historyczną  z oferty bestsellerów wydawnictwa Zysk i Spółka. Oferta ważna do wyczerpania zapasów!

Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku o 30%!

Więcej informacji na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.