Jaki sens ma w tej sytuacji uprawianie politycznego dziennikarstwa?

PAP/Marcin Obara
PAP/Marcin Obara

Napisałem przed chwilą do swojego kolegi sms-a:

Jeśli oni rzeczywiście poprawili wynik tych wyborów, a wszystko na to wskazuje, zajmowanie się w Polsce dziennikarstwem politycznym w tradycyjnym stylu trochę traci sens.

Jak bowiem oceniać skuteczność poszczególnych partii wedle kryterium sensowności programu i skuteczności marketingu, kiedy z urny wypada coś innego niż jest wrzucane – nawet w niewielkiej tylko części.

Mam się upodobnić do Wojciecha Mazowieckiego, czołowego dziennikarza politycznego „Gazety Wyborczej”, który z satysfakcją informuje swoich czytelników, że Jarosław Kaczyński musi być sfrustrowany. I który orzeka, że PiS nie umie przegrywać. Te media nie zadają sobie, choćby w formie ćwiczenia intelektualnego pytania, jak doszło do osiągnięcia przez jedną partii astronomicznej sumy poparcia, o całe 7 punktów procentowych większej niż w exit pollu, co się w Polsce do tej pory nie zdarzało. I do wytracenia przez główną partię opozycyjną 5 punktów.

Nawet podsuwane przez pracowników grupy Ipsos rozwiązanie: rola głosów nieważnych, jest odpowiedzią tylko częściową. Mamy wierzyć w przenikliwych intelektualistów z PSL, którzy się nie mylą i nieudaczników z PiS, którzy masowo mylą się jako jedyni?

W takiej sytuacji takie komentarze przestają być politycznymi analizami. Stają się wyrazem przemocy. Chętnie związałbym redaktorowi Mazowieckiemu jedną rękę do tyłu i kazał z kimś walczyć na ringu drugą, a potem opowiadał, jaki jest słaby technicznie i jaki spotkał go zawód. Może coś by do niego dotarło.

Nie zmienia tego zasadniczego poczucia mnóstwo pytań także do opozycji. Od przypomnienia o sieci mężów zaufania, jaką miała stworzyć na te wybory, po radę aby operować maksymalnie, ile tylko można, konkretem w opisywaniu tego co się stało, a nie tylko „ogólnym przeświadczeniem”.

Dziś jednak nie ma sensu się nad tym wszystkim rozwodzić. Okładanie jeszcze po głowie opozycji w tym konkretnym momencie byłoby nie na miejscu. NAPRAWDĘ PRZESUWAMY SIĘ NA WSCHÓD – nasza kultura polityczna staje się coraz bardziej stamtąd, a nie z innych zakątków Europy.

Sam radziłem wcześniej prawicy aby nie robiła wielkiej awantury, jeśli wyniki ogłoszone będą zbliżone do exit polls. Czyniłem tak z jednego prostego powodu – ten obóz potrzebował choćby iluzji sukcesu. Po to aby nie zacząć się miotać między szaleństwem i absencją, rezygnacją.

Dziś tych wezwań nie powtórzę. Rezultat ostateczny zdarzeń urąga logice tak dalece, że nie da się nawet udawać, jakoby nic się nie zdarzyło.

Redaktorowi Mazowieckiemu i autorom podobnych komentarzy postawię na koniec pytanie:. Naprawdę nie ma pan, nie macie państwo, poczucia, że każdy normalny człowiek dostawszy po tygodniu liczenia głosów wyniki niezgodne z logiką (relacja między exit pollem i wynikiem ostatecznym) zareagowałby co najmniej niedowierzaniem? Jeśli ktoś tego nie dostrzega, są dwie możliwości: zaćmienie umysłu albo cynizm. Co pan, co państwo wybierają?


Polecamy nowy numer „wSieci” ze specjalnym raportem ws. wyborów!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.