Gnijemy trupem - na własne życzenie. Wybory fałszowano. Gdzie wtedy byłeś?

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Wybory były fałszowane. To wiemy. W jakiej skali? Nie wiemy. Kilka osób pytało mnie dlaczego nie zabieram głosu w sprawie wyborczego skandalu, jaki trwa na naszych oczach. Czekam na oficjalne wyniki, by poznać jego skalę, odpowiadałem. Doczekałem się, więc teraz głos zabieram.

Ale nie będę powielał licznych i arcysłusznych głosów oburzenia na piramidalny bałagan, na dezinformację, białoruskie standardy, oczywiste przekręty. Nie będę powtarzał krwawej drwiny z rzekomo bezradnych leśnych dziadków, którzy bardzo sprawnie realizują model dziwnie podobny do sukcesów kolegów z rosyjskiej komisji wyborczej, u których byli na szkoleniu.

Zapytam tylko: gdzie wtedy byłeś?

Kilka tygodni temu napisałem w tygodniku ”wSieci” komentarz pt. „Wybory będą fałszowane. W jakiej skali? To zależy tylko od nas”. Śmiechom i żartom nie było końca, wielu kolegów, także z wolnych mediów, machało rękami „to temat zastępczy, to przygotowanie do usprawiedliwienia możliwej kolejnej przegranej, fałszerstwa to margines bez znaczenia”. A inni, nawet całkiem liczni, przyznawali mi rację, ale nie uznawali tego faktu za jakiekolwiek zobowiązanie do działania, by uczciwości wyborów przypilnować.

To nie był temat zastępczy. Nie był i nie jest. To był i jest temat absolutnie kluczowy dla odpowiedzi na pytanie Wyspiańskiego „czy my mamy jakie prawo żyć?” Czy też nadal wdzięcznie trzepoczemy rzęsami i nie rozumiemy powagi zagrożenia, nadal nie stać nas na aktywność. Trochę ponarzekamy, pooburzamy się, ale w sumie wolimy „trupem gnić”.

Wydawało się, że tym razem przegięli, że 30% i 40% „zwycięstwa” PSL są tak groteskowe, że aż nie do obrony, że z tak oczywistej hucpy będą się musieli wycofać. Było co nieco oburzenia, więc mamy lekką korektę. „Tylko” 7 punktów w stosunku do exit polls zyskał PSL, „tylko” 4 punkty „stracił” PiS, „tylko” niewielkie zwycięstwo „zyskała” PO. Ale w liczbie mandatów do sejmików wojewódzkich koalicja PO-PSL „pokonała” PiS 338-169 i – po czterech latach skandalicznych rządów – wzmocniła swą pozycję. Naród się jej pokłonił. Ty też.

Opozycja szukała mężów zaufania. Szukała – nie znalazła. I prezes pobladnął, nie znalazłszy drużyny, już siłą nie władnął. Ale pytam serio: gdzie wtedy byłeś? W ilu komisjach byli mężowie zaufania głównej partii opozycyjnej? A w ilu ich NIE BYŁO? Ponarzekanie wystarcza, całkowicie uspokaja sumienie?

Wdzieranie się siłą do PKW było dla rządzących scenariuszem wymarzonym, by odwrócić uwagę od trwającej roboty „obliczeniowej”. Teraz trwać będzie pacyfikacja rozhuśtanych emocji. Bardzo skuteczna pacyfikacja. Kilku leśnych dziadków z sań strącono, ale – bądźmy spokojni - nie będą sobie krzywdować. Zadanie zostało wykonane.

Miniony tydzień odsłonił sporą część sparszywiałego gmachu III RP, w jakim mieszkamy. Wielu – bardzo zdziwionych. Ojej, to jest aż tak? My, niebożęta, nie wiedzieliśmy, że aż tak…

Niebożęta nie wiedziały, a ty? Trwa gorączkowe podnoszenie nadszarpniętej zasłony, normalizacja. Znów spokój zapanuje w Warszawie.

Byłem mężem zaufania w komisji na północnym Mazowszu. Poprosiłem, by skierowano mnie tam, gdzie 4 lata temu liczba głosów nieważnych była najwyższa. Swoje doświadczenia opiszę w tygodniku „wSieci”.

Wybory były fałszowane. W jakiej skali – nie wiemy i pewnie się nie dowiemy. Bo nie wierzyliśmy, że żyjemy w bantustanie. Bo nas „chyciło spanie”.

Trumna nad nami zatrzaśnie się w roku 2015. Gdzie wtedy będziesz?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.