Służby państwowe powinny robić wszystko, aby wyjaśnić przebieg głosowania, a także wyniki głosowania, jakie miały miejsce pierwszy raz w historii III RP
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia kryzys związany z wyborami samorządowymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa?
Bogdan Święczkowski: Bezwzględnie bezpieczeństwo państwa jest zagrożone. Im gorszy stan demokracji, tym mniejsze bezpieczeństwo państwa. Niestety wypaczenia, błędy i zaniechania - być może świadome – doprowadziły do tego, że ok. 20 proc. Polaków oddało głosy nieważne. To powinno spowodować powtórzenie wyborów, jeżeli sądy okręgowe tak orzekną, albo polityczną decyzję o skrócenie kadencji sejmików. Nie do przyjęcia były też różnego rodzaju zachowania związane z procesem wyborczym. Chodzi o procedurę głosowania, a potem liczenia głosów, awarię systemu komputerowego oraz włamanie na stronę internetową PKW. Te wszystkie elementy godzą w bezpieczeństwo państwa. Służby państwowe powinny robić wszystko, aby wyjaśnić przebieg głosowania, a także wyniki głosowania, jakie miały miejsce pierwszy raz w historii III RP.
Władze skupiają się na krytyce PKW za bałagan z liczeniem głosów i przeciągające się w związku z tym ogłoszenie wyników wyborów. Czy w ten sposób nie dochodzi jednak do maskowania kwestii o wiele poważniejszej, dotyczącej zastrzeżeń co do wiarygodności przeprowadzenia wyborów i ustalenia prawdziwych wyników?
Ależ oczywiście! Wiadomym jest, że obecna władza, której jest na rękę taki, a nie inny wynik wyborczy będzie robiła wszystko, żeby przenieść całą odpowiedzialność na Państwową Komisję Wyborczą i Krajowe Biuro Wyborcze, sobie nic nie mając do zarzucenia. Podczas, gdy to obecna większość sejmowa uchwaliła obowiązujący kodeks wyborczy. Jeżeli ta władza, rządząc siedem lat w Polsce nie potrafiła doprowadzić do tego, żeby lokale w komisjach wyborczych zostały należycie przygotowane, żeby były w nich przezroczyste urny, żeby obowiązywały odpowiednie procedury związane z liczeniem głosów, żeby zastosować kamerki internetowe, o których mówił Jarosław Kaczyński, to mamy do czynienia z jakimś Bantustanem. Procedury i wygląd naszych lokali wyborczych przywodzą na myśl zamierzchłe czasy komunizmu. To wszystko świadczy o tym, że olbrzymią część odpowiedzialności za stan PKW, przebieg wyborów i narażenie bezpieczeństwa państwa, ponosi obecnie rządząca koalicja.
Czy należałoby sprawdzić rolę służb specjalnych w przygotowaniu i przeprowadzeniu wyborów?
Trzeba mocno zadać pytanie jak ABW i inne służby bezpieczeństwa państwa zabezpieczały proces związany z przetargami, sam proces wyborczy. Czy podejmowały jakiś działania, czy pozostawiły PKW i KBW samym sobie? Jeśli wziąć kwestię włamania na stronę internetową PKW, to informacje, które posiadamy, kompromitują ABW. Jeżeli prawdą jest, że PKW dowiedziała się o włamaniu z maila hakera, a Agencja - z pisma PKW z tymże mailem, to ABW ośmiesza się. Tym bardziej, że w ramach m.in. ABW funkcjonuje system ARAKIS, który ma ujawniać wszelkie ataki na wrażliwą infrastrukturę instytucji publicznych. A przecież PKW jest jedną z najważniejszych instytucji publicznych, zwłaszcza w czasie wyborów.
Czy sytuacja, z którą mamy do czynienia może być sterowana przez jakieś siły, czy służby?
Tego nie wiem. Ale jeżeli przypomnimy sobie nagranie rozmowy Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem z „taśm prawdy”, to nakreślony wtedy scenariusz został generalnie zrealizowany – wybory odbyły się tak, jak powinny się odbyć, wyniki są takie, jakie powinny być, a koalicja rządząca utrzymała się u władzy. Nie jestem w stanie uwierzyć, że 20 proc. Polaków ma problemy umysłowe i nie potrafi w sposób prawidłowy postawić krzyżyków. Pamiętam wybory sprzed kilku lub kilkunastu lat, kiedy non-stop pokazywano w mediach jak należy głosować podczas skomplikowanych wyborów. Te reklamówki rzetelnie instruowały jak należy głosować. Pytam więc – co się stało, że odstąpiono od takiej praktyki? Mieliśmy w poprzednich wyborach samorządowych przykład województwa mazowieckiego. Tylko tam były książeczki i tam było najwięcej głosów nieważnych w Polsce – ponad 10 proc. Więc skorzystano z pomysłu. A kto skorzystał? Cui bono – kto osiąga korzyść, tego należy podejrzewać. To podstawowe pytanie dla śledczego.
Czy można wykluczyć grę służb specjalnych?
Uważam że jedną z prawdopodobnych hipotez może być uznanie, że jest to gra rządzących. Być może wykorzystują do tego służby, ale tutaj nie było takiej potrzeby. Odpowiednio sformułowano kodeks wyborczy, odpowiednio przygotowano proces wyborczy, być może rozmawiano też na ten temat z przedstawicielami PKW. Nie wiem kto podjął decyzję, że mają być książeczki do głosowania, że nie będzie w mediach zbyt dużo instrukcji. Należy zapytać rządzących i PKW kto zdecydował ile tych instruktaży - właściwych, bo część była zmanipulowana lub źle nagrana – będzie w mediach. Bo nie przypominam sobie, żeby przed wyborami w telewizjach prywatnych, czy w TVP, przed głównymi informacjami, czy popularnymi programami rozrywkowymi, ktoś pokazywał reklamówki instruktażowe jak należy głosować. Trzeba zapytać czy kodeks wyborczy przewiduje, że PKW może za darmo puszczać w mediach takie filmy instruktażowe. Rządzący mogli hipotetycznie zrealizować taki plan bez udziału służb specjalnych, albo przy instrumentalnym wykorzystaniu poszczególnych komponentów służb. Ale równie dobrze mógł być to typowy przykład niekompetencji bez żadnych podtekstów.
Czy okupacja PKW to w miarę naturalny objaw irytacji społecznej, radykalny, ale mieszczący się w ramach demokracji?
Jestem prokuratorem i legalistą. Żaden obywatel nie ma prawa, nie licząc się z konsekwencjami, wdzierać się do budynku, a w szczególności niszczyć przy tym mienie. Oczywiście są sytuacje, kiedy jest stan wyższej konieczności. Tutaj można rozważać, czy nie było takiego stanu. Pewnie sąd, podejmując decyzje procesowe, będzie to rozważał. Natomiast niewątpliwie służby porządku publicznego, jakie by one nie były, musiały podjąć działania, aby siedzibę PKW w czasie wyborów odblokować. Osoby podejmujące taką formę protestu, z wielkim szacunkiem dla nich, powinny były liczyć się, że nastąpi reakcja organów państwa. Gdyby nie nastąpiła, byłbym bardzo krytycznie nastawiony do tych organów państwa.
Czy radykalizm protestów może być przez kogoś celowo podsycany?
Oczywiście jest to na rękę rządzącym. Powtarzam: trzeba odpowiadać sobie na pytanie, kto na tym korzysta. Radykalizowanie nastrojów i spychanie odpowiedzialności wyłącznie na PKW sprzyja pozostaniu rządzących przy władzy. Nie przez przypadek Ewa Kopacz nie odzywała się prze prawie tydzień. Nie przez przypadek Bronisław Komorowski długo się nie odzywał. To spychanie odpowiedzialności na kogoś innego i odwracanie uwagi od swoich działań, czy zaniechań. Rządzący doprowadzili do tego, że były takie, a nie inne wybory, że były takie, a nie inne przepisy i tak, a nie inaczej te wybory się odbyły.
Śledź NASZ RAPORT z przebiegu wyborów! Kliknij i bądź na bieżąco!
Rozmawiał Jerzy Kubrak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/223103-swieczkowski-radykalizowanie-nastrojow-sprzyja-pozostaniu-rzadzacych-przy-wladzy-nasz-wywiad