Salon Dziennikarski Floriańska 3. Piotr Skwieciński: "Jeżeli nic się nie zmieni, to będziemy mogli mówić o ukrainizacji Polski"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jeżeli to zostanie tak jak jest, i nic się nie zmieni, to będziemy mogli mówić o ukrainizacji Polski

mówił Piotr Skwieciński podczas dyskusji w Salonie Dziennikarskim Floriańska 3, wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl.

Goście Michała Karnowskiego dyskutowali o zamieszaniu związanym z wyborami samorządowymi oraz działaniami Państwowej Komisji Wyborczej.

Czy mamy do czynienia z fałszerstwem, zafałszowaniem, czy może tylko wypaczeniem wyników wyborów?

— pytał Karnowski.

Anita Gargas z Telewizji Republika zwracała uwagę na dwojaką możliwość nadużyć przy wynikach wyborów.

Na płaszczyźnie lokalnej, w poszczególnych komisjach obwodowych mieliśmy do czynienia z fałszerstwami już od dawna. Mężowie zaufania czy obserwatorzy alarmowali, że w wielu komisjach wyborczych dochodzi do fałszowania poszczególnych kart, szczególnie do unieważniania głosów na opozycję. Było jakieś przyzwolenie na to – z wyborów na wybory stawało się to wszystko powszechniejsze. Już przy poprzednich wyborach na przykładzie Mazowsza mówiło się o tym, że wbrew rozsądkowi i sondażom wygrywało PSL. A druga płaszczyzna dotyczy wyników spływających do okręgowych komisji i do całej PKW. Raport prof. Urbanowicza alarmował, że możliwe są fałszerstwa – już na poważną skalę – związane z tym, że jest bardzo łatwy dostęp do serwerów i sieci informatycznej. I o ile te pierwsze, „lokalne” fałszerstwa były odnotowywane, to przy drugich pukano się w głowę…

— tłumaczyła.

Zdaniem Gargas wybory na szczeblu sejmików wojewódzkich powinny zostać powtórzone.

Piotr Zaremba podkreślał, by jednak zwrócić uwagę na specyficzność sytuacji związanej z tegorocznymi wyborami i nie sugerować, że procedery na podobną skalę miały miejsce już w poprzednich głosowaniach.

Jak się od lat krzyczy: „wilki, wilki!”, to gdy one przychodzą, to wzrusza się ramionami. W poprzednich wyborach nie miałem poczucia sfałszowanych wyborów. Mieliśmy z dziwnym zalewem głosów na Mazowszu i to faktycznie zastanawiające, ale nie było takiej skali jak dziś. Co do serwerów – ostatecznie ta komisja pracuje tak długo, bo liczy ręcznie. Jeśli to są fałszerstwa, to są one „na dole”. To nie jest tak jak w latach 40., gdy gdzieś w centrali usiadła komisja i podała liczby

— tłumaczył dziennikarz „wSieci”.

Jak mówił Zaremba, należy wyjaśnić fenomen rozrostu jednej partii, jednak na jednoznaczne wnioski związane z fałszerstwami trzeba podeprzeć konkretnymi dowodami - inaczej będzie to mało wiarygodne.

Zbierając do kupy wszystkie informacje, uważam, że jest wielki problem z tymi wyborami. Ten fenomen trzeba wyjaśnić, natomiast warto dodać jedną rzecz: nikt nie powtórzy wyborów na podstawie przekonania i zbyt dużych – w porównaniu z sondażami – wyników PSL

— ocenił.

Dodał przy tym, że warto się zastanowić nad złożeniem szeregu protestów do każdego z sądu okręgowych zajmujących się kwestią samorządowych wyborów.

Z klei Piotr Skwieciński podkreślał, że wybory należy powtórzyć.

Żądanie przeprowadzenia ponownych wyborów jest usprawiedliwione. Aczkolwiek ta sytuacja wymyka się klasycznemu opisowi – nie mamy w tym momencie twardych danych, by mówić jednoznacznie o sfałszowaniu wyborów. Czy było to fałszerstwo, czy PSL znalazło sposób, by w ramach tej ordynacji sprowokować – bez fałszerstwa – dużą liczbę głosów nieważnych? Tego nie wiem, ale deformacja wyników jest oczywista

— zaznaczył dziennikarz „wSieci”.

Ks. Henryk Zieliński podkreślał społeczny wymiar całej sprawy.

Deformacja woli wyborców to bardzo dobre określenie. Sam sposób zredagowania tych list mógł spowodować, że ludzie się gubili. Dla mnie to, co jest najbardziej dramatyczne w tym wszystkim to podważenie zaufanie obywateli do procedur demokratycznych i struktury państwa. Okazuje się, że pan minister Sienkiewicz mówiąc, że państwo nie działa – miał rację

— mówił redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”.

Skwieciński nawiązał przy tym do odpowiedzialności Ewy Kopacz i Bronisława Komorowskiego.**

Po raz pierwszy od 1989 roku mamy do czynienia z kryzysem legitymizacji władzy. Wprawdzie dotyczy to tylko części samorządowej władzy, ale również przez to, że prezydent i rząd dołącza się do obrony tych wyborów, to kryzys dotyczy również ich. To sytuacja bardzo groźna i należałoby ją uciąć, powtarzając te wybory

— ocenił.

Pytany, czy widzi podobieństwa z wydarzeniami z 2004 roku na Ukrainie i tzw. pierwszego Majdanu i pomarańczowej rewolucji, odpowiadał:

2004 rok nie wziął się z powietrza – tam wszyscy mieli świadomość, że czy to władza czy oligarchowie ustawiają wynik wyborów. Tamte wybory nie były w związku z tym żadnym zaskoczeniem. Pewne grupy władzy i opozycji przygotowywały się do Majdanu jeszcze przed ogłoszeniem wyników. To jednak duża różnica między tamtą historią a tym, co dzieje się dziś u nas. Natomiast jeżeli to zostanie tak jak jest, i nic się nie zmieni, to będziemy mogli mówić o ukrainizacji Polski

— ocenił.

lw, Radio Warszawa

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych