Kręty z PO-PSL bawią się Polską, jak szmacianką. "Karnawał wyborczy" czas kończyć

fot. prezydent.pl
fot. prezydent.pl

Dla rządzącej koalicji PO-PSL Rzeczpospolita Polska to taka przytulanka - szmaciana laleczka w kolorowym ubranku dla małej dziewczynki. Temu odczuciu od co najmniej 25 lat towarzyszy nastrój sielskości i samozadowolenia. Bawiące się duże dzieci w Sejmie, Senacie, w Pałacu Prezydenckim, w instytucjach państwowych, jak PKW. Czasami pojawia się jakieś niewielkie zakłopotanie, np. z podejrzeniem fałszerstwa wyborów samorządowych. Niewielkie? Jak to niewielkie? A może właśnie wielkie, ogromne, gigantyczne, kosmiczne…

Syndrom z dzieciństwa powraca do głów małych ludków od karier politycznych niczym bumerang. Powraca, bo jak ma nie wrócić - tak ta zabawka działa. Właśnie rozpoczął się w Polsce „Karnawał wyborczy”. Cieszmy się wolnością, bo wolność to nasze zwycięstwo. Wolnością powinniśmy się dzielić, radować. O wolność powinniśmy walczyć. Z wolnością powinniśmy iść jeszcze dalej… Tam, gdzie jej brakuje.

No właśnie, czy jest tu jakiś lekarz - bo to znana tradycja w armii austro-węgierskiej - te wczorajsze krzyki przed siedzibą PKW, to jakieś odmęty szaleństwa. Niektórym przydałaby się lewatywa, proszę państwa, lewatywa robi dobrze na głowę.

Jakbym to gdzieś już raz słyszał. No właśnie, tak był rzekł prezydent Bronisław Komorowski w 100. rocznicę wymarszu I Kompanii Kadrowej, kiedy podczas jego przemówienia pojawiły się okrzyki: „bez honoru”, „WSIKGB”. Ale kogo miał na myśli prezydent, tych co przyszli świętować okrągłą rocznicę, czy tych co stali opodal i bumerangiem rzucali?

Lewatywa, odmęty szaleństwa, to pojęcia względne o pejoratywnym znaczeniu. Nie wiele mówią bez szerszego kontekstu sytuacyjnego. Jakby się dobrze zastanowić, to jedno może wynikać z drugiego; czyli najpierw lewatywa, a później odmęty szaleństwa. Albo odwrotnie. Nie, odwrotnie to już chyba się nie da. No bo niby jak? Wpierw musi być akcja, żeby była reakcja. Tak działa fizyka i chemia u podstaw. A może jednak da się odwrócić kolejność - czyli najsamprzód reakcja, a potem akcja. Politycznie zdaje to się jest możliwe.

Po mędrkujmy więc: niedzielne wybory samorządowe - akcja. Głosowanie przez wyborców - reakcja. Zamknięcie lokali wyborczych - akcja. Pierwsze sondaże (PiS na czele z 31,7%, PO z 27,3% w tyle, PSL z 17% daleko w zadzie) - reakcja. Bunt systemu komputerowego liczącego głosy - akcja. Sprzeciw partii opozycyjnych i wyborców na fałszywe liczenie - reakcja. Zgłaszanie nieprawidłowości z obwodowych komisji wyborczych - akcja. Komentarze krytyki prezydenta Komorowskiego (odmęty szaleństwa) i premier Kopacz (herezja, paranoja) - reakcja. Nieoczekiwana zmiana (środa) preferencji wyborców do sejmików wojewódzkich (PSL na czele 40%, reszta patii daleko w odbycie, czyżby znowu najlepsza lewatywa?) - reakcja, czy może akcja? Zaraz, zaraz pogubiłem się.

Antoni Ciszewski

———————————————————————————————

Uwaga!

Super oferta dla czytelników tygodnika „wSieci”!

Zamów roczną prenumeratę tygodnika „wSieci”, miesięcznika „wSieci Historii” lub prenumeratę PAKIET (oba tytuły) a otrzymasz w prezencie książkę historyczną  z oferty bestsellerów wydawnictwa Zysk i Spółka. Oferta ważna do wyczerpania zapasów!

Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku o 30%!

Więcej informacji na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.