Zagraniczne media piszą o „wyborczym chaosie” w Polsce. "Może się rozpetać piekło"

Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Grupa protestujących pod wodzą prawicowych dziennikarzy wtargnęła w czwartek do biura Polskiej Komisji Wyborczej, domagając się powtórzenia wyborów ze względu na liczne nieprawidłowości, do których doszło podczas liczenia głosów – podsumował ostatnie wydarzenia wokół wyborów samorządowych amerykański „Wall Street Journal”.

Według gazety sondaże dały wygraną PIS’owi, a „na exit pollach zazwyczaj można polegać”.

Tu okazało się jednak nagle, że zamiast partii Jarosława Kaczyńskiego, zwyciężyli ludowcy. W 10 z 16 polskich regionach. To co najmniej dziwne

—tłumaczy gazeta. I zaznacza, że prawicowe partie w Polsce od lat „zwracają uwagę na nieprawidłowości podczas samego procesu wyborczego oraz następnego liczenia głosów.

Tym razem została zarejestrowana ogromna ilość głosów nieważnych. Według kandydata na prezydenta Warszawy Jacka Sasina „zbyt wiele”

—pisze „WSJ”. Zdaniem agencji „Bloomberg” jeśli ostateczny wynik wyborów samorządowych w Polsce będzie znacząco odbiegał od wyników exit polls „może się rozpętać piekło”.

Opozycja bowiem jest przekonana, że doszło do fałszerstw przy urnach, a państwowa komisja wyborcza przyznała, że doszło do włamania do elektronicznego systemu liczenia głosów. […] Prawo i Sprawiedliwość domaga się powtórki głosowania, podobnie jak SLD

—tłumaczy agencja. I podkreśla, że wybory przegrała rządząca Platforma Obywatelska.

To wzmocnienie opozycji przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi

—dodaje „Bloomberg”. Francuska rozgłośnia „Radio France International” (RFI) donosi o „absurdalnych scenach” wynikających z „wyborczego chaosu” w Polsce.

Winny jest program liczenia głosów stworzony przez prywatną firmę zaledwie miesiąc przed wyborami. Będzie powtórka głosowania?

—pyta „RFI”. Austriacki „Der Standard” pisze o „serii wpadek” podczas wyborów samorządowych, której nie udaje się przerwać.

Ta seria wciąż trwa. I nadal nie są znane wyniki wyborów. Na dodatek oddano wiele nieważnych głosów. W niektórych województwach nawet 40 proc.

—podkreśla gazeta. Według „Der Standard” winę za to ponosi zły instruktarz głosowania, który doprowadził do tego, że ludzie zakreślali kandydatów na każdej stronie karty do głosowania.

Doprowadziło to prawdopodobnie do zwycięstwa ludowców w wyborach do sejmików. Lista PSL znajdowała się bowiem na pierwszej stronie karty

—pisze austriacki dziennik. Według „Der Standard” mnożą się głosy, nawołujące do powtórzenia wyborów.

Konstytucjonaliści uważają jednak, że to niemożliwe, bo ponowne wybory zostałyby przeprowadzone w każdym województwie w innym czasie, co doprowadziłoby do jeszcze większego chaosu

—zaznacza gazeta. Niemiecki „Die Welt” skoncentrował się na okupacji biura PKW przez „demonstrantów”.

Komisja musiała przerwać pracę, choć pozostało zaledwie 2 proc. głosów do policzenia. Dziś, w piątek, powinny być już znane wyniki

Jak widać, Niemcy są wielkimi optymistami. Jak na razie bowiem o wynikach ostatecznych wyborów ani widu ani słychu.

Ryb, Welt.de, Derstandard.at, Bloomberg, Wall Street Journal, RFI

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych