Gen. Polko o chaosie w PKW: To woda na młyn rosyjskich służb. Rosja wie, że może teraz więcej... NASZ WYWIAD

Fot. Profil R. Polko na Facebooku
Fot. Profil R. Polko na Facebooku

wPolityce.pl: W Polsce trwa chaos związany z wyborami samorządowymi. Tymczasem coraz bardziej niepokojące informacje docierają ze Wschodu. Rosja ma się szykować do wojny z Ukrainą. Czy te dwie sprawy łączą się ze sobą? Obie dotyczą bezpieczeństwa państwa?

Gen. Roman Polko: Jeśli rozmawiamy o bezpieczeństwie Polski, te dwie rzeczy się łączą. Mamy w Polsce niesłychaną kompromitację, która destabilizuje nasz kraj i pokazuje słabość struktur państwa. To nie umyka uwadze rosyjskim służbom, które są, działają i wiedzą, że w takiej chwili Rosja może sobie pozwolić na więcej. Polska bowiem jest zaangażowana w rozwiązywanie problemów, które sama stworzyła, rękami PKW. To pokazuje, że w wielu aspektach struktury państwa w Polsce są zwyczajnie słabe.

To szerszy problem, czy tylko sprawa PKW?

To znacznie poważniejsza sprawa. Mamy przecież BOR, który nie potrafił zapewnić bezpieczeństwa prezydentowi. Były zastępca szefa BOR jest dziś sądzony, a szef po tragedii smoleńskiej awansował. Na arenie międzynarodowej z kolei nie słychać polskiego głosu ws. np. bezpieczeństwa energetycznego. Głos w tej sprawie zabieraliśmy, gdy żył śp. Lech Kaczyński i podniósł to na forum NATO. Nie było w tej sprawie żadnej kontynuacji, za co płacimy dużą cenę. Brak w Polsce spójności systemu bezpieczeństwa, brak strategii. To powoduje, że Rosjanie mogą sobie pozwolić na więcej. Nawet najpotężniejsza armia nie jest w stanie skutecznie przeciwstawiać się wrogowi w takim chaosie. Nie jest w stanie nawet analizować zagrożeń. Zamiast patrzeć strategicznie będzie bowiem zajmować się rozwiązywaniem bieżących problemów, które wytwarzają instytucje państwowe.

Wspomniał Pan o rosyjskich służbach. Oficjalne instytucje przyznają, że ich aktywności w Polsce jest coraz większa. Czy te służby mogą wywoływać czy pogłębiać takie kryzysy jak ten w PKW? Czy to może być osłona dla ich działań wojennych na Ukrainie?

Oczywiście, takie sytuacje to woda na młyn rosyjskich służb. Jeden ze scenariuszy rozpatrywanych przez Rosjan, zakładał prowadzenie działań dywersyjnych w Polsce, działań za pomocą „zielonych ludzików”. Celem takich działań miałaby być destabilizacja Polski. Rosja gra również na dzielenie członków Unii Europejskiej. Tymczasem Polska jest pogrążona w chaosie, sama UE nie potrafi mówić jednym głosem, co udowadnia zachowanie Węgier, czy Czech, trójkąty, które miały wzmacniać nasze bezpieczeństwo, się rozpadły. Obecna sytuacja powinna skłonić nas do głębszej refleksji. Zdaje się obecnie, że Putin może sobie bezkarnie operować na Ukrainie. Polska, która mieniła się do niedawna ambasadorem interesów Ukrainy, została wyłączona z gry. A przecież Ukraina to nasz najbliższy sąsiad. To my powinniśmy być pierwsi w tej grze. Tu chodzi o wojnę tuż za wschodnią granicą NATO i Polski. To wszystko jest zatrważające i powinno skłonić do mobilizacji. A tymczasem zamiast mobilizacji, mamy potęgujący się bałagan.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.