To początek końca Ewy Kopacz. Platforma musi ją wymienić. Za dużo miliardowych interesów wisi na tej władzy...

Premier Ewa Kopacz głosuje w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 48 w Radomiu. Fot. PAP/Michał Walczak
Premier Ewa Kopacz głosuje w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 48 w Radomiu. Fot. PAP/Michał Walczak

Polska Margaret Thatcher” i „polska Angela Merkel” odeszła w przeszłość tak szybko jak się pojawiła.

Polacy nie uwierzyli, że polityk, który przez siedem lat współrządził z Tuskiem, którego ministrowanie przyniosło zapaść służbie zdrowia, który bezwstydnie kłamał w sprawie Smoleńska, może oznaczać nowy początek i nieść nową jakość.

Przegrana Kopacz oznacza jej koniec i zbliżające się przesilenie w Platformie. Za dużo miliardowych interesów wisi na władzy PO by system ryzykował trwanie lidera, który przegrywa. Zresztą, sam Tusk rzucił przecież niedawno w przelocie:

[Jak się nie sprawdzi] to możecie ją sobie wymienić”.

Kto wie, może wymienią szybciej niż sądzimy. A jak ktoś wątpi, że muszą to zrobić, niech posłucha raz jeszcze przemówienia pani premier po ogłoszeniu wstępnych wyników. Tak infantylny, niezdolny do sformułowania głębszej tezy niż potrzeba „bycia bliżej ludzi” polityk, nie utrzyma się długo na szczycie partii władzy. A jak utrzyma, pociągnie całą formację na dno.

Odwrót już się zaczął. Nie wiem czy jutro znajdzie się w naszym życiu publicznym ktoś, kto dziś zechce powtórzyć tezę o „efekcie Kopacz”. Już podczas wieczoru wyborczego w TVP nikt się nie chciał do tego przyznać. A przecież wszyscy widzieliśmy te zachwyty, cmokania i mlaskania nad świeżością naszej smoleńskiej lekarki… Wygumkowane?

Mam dziś małą satysfakcję, bo gdy odchodził Donald Tusk twierdziłem, także wbrew tezom wielu komentatorów konserwatywnych, że Ewę Kopacz można pokonać łatwiej niż Donalda Tuska. Są w niej bowiem wszystkie wady i obciążenia związane z Platformą, nie ma sprawności manipulacyjnej poprzedniego lidera.

Wstępne wyniki wyborów samorządowych pokazują jak bardzo medialny wymiar naszego życia odbiega od rzeczywistego. To wniosek smutny. Ale jest pozytywny: są granice medialnej hucpy, są granice kreowania rzeczywistości. Fakt, że przesunięte blisko standardu rosyjskiego, ale jednak są.

Zauważmy na koniec bardzo ważną rzecz: to były pierwsze wybory w których zasada iż przedwyborczy tydzień nawalania w PiS w największych mediach daje Platformie zwycięstwo, odwraca trendy i sondaże, nie sprawdziła się. Nie chodzi o sam temat wyprawy madryckiej (o tym trzeba było mówić), ale o sprowadzenie końcówki wyłącznie do tego tematu, o wałkowanie go non-stop. Jednocześnie wyciszono wszystko, co mogło być dla władzy niekorzystne jak skandal wokół pożydowskiej kamienicy pozyskanej przez rodzinę Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Ten zabieg w poprzednich latach okazywał się skuteczny. Tym razem totalne uderzenie zaprzyjaźnionych z PO mediów nie dało efektu. Maszyna propagandowa przestaje działać? Ludzie zaczynają w większym stopniu kierować się własnymi opiniami, własną oceną rzeczywistości? A jeśli tak - czy to trwałe zjawisko?

Gdyby tak było można by z optymizmem myśleć o przyszłości. Jakby nie patrzeć - za horyzontem widać zmianę.

———————————————————————————————

Uwaga!

Super oferta dla czytelników tygodnika „wSieci”!

Zamów roczną prenumeratę tygodnika „wSieci”, miesięcznika „wSieci Historii” lub prenumeratę PAKIET (oba tytuły) a otrzymasz w prezencie książkę historyczną  z oferty bestsellerów wydawnictwa Zysk i Spółka. Oferta ważna do wyczerpania zapasów!

Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku o 30%!

Więcej informacji na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych