Sondażowe wyniki wyborów pokazują, że sypie się stworzony przez PO Matrix

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Jeśli exit poll, czyli wyborczy sondaż IPSOS się potwierdzi, będzie to dowodzić, że Polska powoli wychodzi z Matrixu. Ten Matrix tworzyli przede wszystkim ludzie obecnej władzy (PO i PSL) ulokowani w kluczowych punktach administracji, także lokalnej. Ulokowani w spółkach komunalnych, spółkach skarbu państwa, funduszach i agencjach. Tworzyli Matrix ludzie decydujący o rozdziale środków europejskich. Tworzyli niektórzy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. A także wiele osób odpowiedzialnych za system edukacji oraz instytucje kultury i politykę kulturalną. Wreszcie, ten Matrix tworzyły liczne media, stanowiące zdeterminowane i oddane zaplecze władzy.

Czymś zdumiewającym podczas tych wyborów, ale i europejskich sprzed kilku miesięcy oraz parlamentarnych sprzed trzech lat była obawa wielu głosujących, że władza w jakiś sposób pozna, jak głosowali i przełoży się to na kłopoty w pracy czy w miejscu zamieszkania. Szokujące jest przekonanie części wyborców, że 25 lat po zmianie systemu władza może znać tajne wyniki głosowania i szantażować nimi ludzi głosujących nie po myśli tej władzy. I to przekonanie nie wynika tylko z bliżej nieokreślonych obaw, lecz z doświadczenia. Wielu z tych ludzi doświadczyło różnych form dyskryminacji, potępienia czy napastliwości, gdy ujawniali swoje poglądy. Dlatego część z nich uważało dotychczas, że dla własnego bezpieczeństwa i świętego spokoju lepiej oddać głos na PO i się nie narażać. Najnowszy wynik wyborczy (na razie sondażowy) pokazuje, że część z tych zastraszonych czy zaszantażowanych osób przestała głosować tak, żeby się nie narazić władzy.

Oczywiście Matrix nie zniknie od razu, bo koalicja PO-PSL, wspierana w razie potrzeby przez SLD, w wielu miejscach utrzyma się u władzy. Liczy się jednak przełom psychologiczny oraz pokonanie przez część wyborców bariery strachu przed „nieprawomyślnym” głosowaniem. Gdyby sondażowe wyniki się potwierdziły, PO i PSL stracą część władzy w sejmikach, gdzie dzieli się fundusze europejskie i decyduje o wielu sprawach ważnych na poziomie województw. Ta strata dla PO i PSL oznacza zysk PiS oraz jego sojuszników z Polski Razem oraz Solidarnej Polski. Oznacza też przełożenie sukcesu wyborczego na wpływ na część instytucji. A to z kolei przekłada się na to, że ta grupa wyborców znajduje oparcie w instytucjach, czyli będzie miała narzędzia, żeby przeciwstawić się dyskryminacji czy do niej nie dopuścić. Innymi słowy, poszerza się w ten sposób poczucie bezpieczeństwa elektoratu, który dotychczas był pozbawiony jakiegokolwiek oparcia. Niewielka część miała takie oparcie w PiS, ale nie było ono przesadnie efektywne.

Do przełamywania Matrixu przyczynia się też zmiana na szczytach władzy w PO. Ledwie odszedł Donald Tusk, a już się okazało, że wcale nie był takim demiurgiem i mocarzem, jak mogłoby się wydawać. Ale gdy kierował rządem i Platformą przełamanie dominacji tej partii wydawało się jednak trudniejsze niż po jego odejściu. Ewa Kopacz jest potężnie wspierana przez prorządowe media, ale w wielu sytuacjach sobie nie radzi, pokazuje słabości, brak doświadczenia czy niedostatki wiedzy i inteligencji. Wyborcy widzą te słabości nowej pani premier oraz szefowej PO i dla części dawnych zwolenników Platformy ta partia przestaje być omnipotentna. Przestaje być wehikułem gwarantującym osobiste powodzenie, wpływy i status społeczny. A dla wielu osób popierających PO tylko koniunkturalnie, ta partia w coraz mniejszym stopniu będzie pierwszym wyborem, choćby wynikało to wyłącznie z oportunizmu.

Platforma uzyskała oczywiście dobry wynik, jak na siedem lat swoich złych rządów, ale dla części własnej klienteli przestaje być gwarantem bezpiecznej i dostatniej przyszłości. To wystarcza, żeby zaczęła się erozja zaufania do partii Ewy Kopacz, a co ważniejsze – coraz więcej osób będzie dochodziło do wniosku, że PO może już tylko tracić, a najlepsze ma za sobą. Nie oznacza to oczywiście, że władza leży już na ulicy, a PiS powinien się po nią tylko schylić. Tak nie jest i nie będzie, jeśli największa partia opozycyjna nie zdyskontuje tego, że Matrix zaczyna się sypać i nie zaproponuje rzeczywistości wolnej od Matrixu. Zawsze jest przecież pokusa, by jeden Matrix zastąpić innym, na początku przyjaźniejszym. Chodzi o to, żeby wyborcy mieli pewność, że żaden nowy Matrix nie powstanie.

A ten Matrix to po prostu układ, który jest alternatywnym, patologicznym państwem, pasożytującym na tym oficjalnym. W każdym razie wiele cegieł z muru osłaniającego Matrix zostało wyjętych i istnieje duża szansa, że ten mur i schowany za nim system runą.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych