W 1983 roku w komunistycznych służbach specjalnych powołano „Oddział Y”, zajmujący się nielegalnym pozyskiwaniem funduszy na operacje tajnych służb. Jedną z używanych metod było wyłudzanie spadków po osobach zmarłych na Zachodzie, m.in. majątków pożydowskich.
Scenariusz był prosty: służby podstawiały osoby mające być rzekomo krewnymi zmarłych – otrzymywali oni stosowne fałszywe dokumenty, załatwiano im również „świadków”, a oni występowali do sądów z wnioskami o nabycie prawa spadkowego. Taki sposób działania, opisany m.in. przez Sławomira Cenckiewicza w książce „Długie ramie Moskwy”, był używany jeszcze na przełomie lat 1990/91.
Wyniki śledztwa tygodnika „wSieci”, dotyczące kulisów pozyskania jednej z warszawskich kamienic przez rodzinę Hanny Gronkiewicz-Waltz, przywodzą na myśl działania komunistycznego wywiadu. Okoliczności sprawy wyglądają, jak twórcza kontynuacja praktyk ludzi służb z „Oddziału Y”.
I w tej sprawie mamy przejęcie majątku pożydowskiego na podstawie fałszerstwa dokonanego w latach PRL-owskich. Tę fikcję najpierw zalegalizował sąd, przyznając rodzinie Waltzów prawo do majątku pozyskanego wcześniej nielegalnie, a przez ostatnie lata utrzymuje administracja publiczna uznając wbrew faktom, że karygodnego zaniedbania nie należy naprawić. I to pomimo iż legalni spadkobiercy wciąż zabiegają o naprawienie krzywd.
Zapewne nie z błędem mamy tu do czynienia. Fakt, że cała sprawa przypomina działania rodem ze służb PRL-owskich, może sugerować, że utrzymywanie krzywdzącego status quo może mieć silnych protektorów…
Sprawa rodzinnego majątku Hanny Gronkiewicz-Waltz powinna zostać nagłośniona i wyjaśniona. Pytaniem otwartym pozostają okoliczności, w jakich kamienicą zainteresowali się bliscy prezydent Warszawy. Trudno przyjąć za dobrą monetę jej zapewnienia, że o sprawie wcześniejszego fałszerstwa nic nie wiedziała. Jeśli z kolei wiedziała, ta historia powinna zakończyć jej karierę polityczną.
Wyjaśnić należałoby również to, dlaczego w tym przypadku niewiedzą wykazali się ludzie podejmujący decyzje, dlaczego nie sprawdzono co się działo z kamienicą, o losach której decydowano. A także to, dlaczego decyzja legalizująca kradzież jest utrzymywana w mocy. Zaskakująca niewiedza w III RP często nie jest przypadkiem.
Historia majątku Waltzów kładzie się cieniem na całym procesie prywatyzacji w Warszawie. Pojawia się pytanie, czy widoczna w tej sprawie niemoc jest przykrywką dla nielegalnych działań obliczonych na bezzasadne przejmowanie majątków? Jak wiele podobnych przypadków mieliśmy w ostatnim czasie w Warszawie?
Czy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ze swoimi rodzinnymi doświadczeniami, gwarantuje, że w Warszawie na pewno nie dochodzi do masowych grabieży majątków, ukradzionych niegdyś przez PRL-owską władzę? To jedynie pobożne życzenia…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/221513-tworcza-kontynuacja-dzialan-komunistycznych-sluzb-waltzowie-przejmuja-kamienice