Wojciechowski: „Niech Sawicki nie opowiada głupstw”. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl; JAN LOREK
Fot. wPolityce.pl; JAN LOREK

Byłem niedawno na spotkaniu w Repkach – to jest rodzinna gmina Sawickiego, gdzie on był wójtem. Przyszło mnóstwo osób, pełna sala. Ludzie bardzo ostro krytykowali rząd i PSL

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Wojciechowski, europoseł PiS.

wPolityce.pl: Wezwał pan Marka Sawickiego do debaty na temat problemów wsi. Jak pan sądzi, dlaczego minister nie podjął rękawicy?

Janusz Wojciechowski: Bo się boi, nie ma co powiedzieć w tej debacie. Jego błędy i zaniedbania są oczywiste. Praktycznie niczego nie zrobił dla polskiej wsi przez cały czas, kiedy jest ministrem rolnictwa. Nie ma wyrównania dopłat bezpośrednich. Nie ma też ochrony polskiej ziemi - przygotowana w tej sprawie przez PiS ustawa od półtora roku leży w Sejmie na półce, PSL ją blokuje. Przyjdzie 2016 rok i ktokolwiek będzie chciał, będzie kupował polską ziemię, tylko nie polski rolnik. Tak będzie. Rekompensaty za rosyjskie embargo to totalna klęska. Niczego Sawicki nie załatwił, zabrał się do tego za późno, źle, niekompetentnie, nieudolnie. Skutek jest taki, że Hiszpanie, Włosi, czy Belgowie dawno dostali odszkodowania, a Polacy są bez niczego.

Parafrazując słowa Sawickiego, można powiedzieć, że nie jest frajerem, bo gdyby podjął debatę, przegrałby ją z kretesem?

Musiałby polec, bo fakty są nieubłagane. To już nie jest kwestia zdolności polemicznej jednego czy drugiego dyskutanta. Fakty brutalnie świadczą o wielkich zaniedbaniach tego rządu na wsi. Co się dzieje np. z hodowlą świń w Polsce? Kiedyś byliśmy potęgą w produkcji wieprzowiny, a dzisiaj mamy mniej świń niż Dania, która jest osiem razy mniejsza od naszego kraju. Jesteśmy wielkim importerem wieprzowiny, jednym z głównym w Europie, a polscy rolnicy nie mogą sprzedać świń, bo cena za niska.

Sawicki twierdzi, że nie będzie z panem debatował, bo nie jest pan rolnikiem, nie zna się pan na rolnictwie, a z racji swoich poprzednich stanowisk może pan sobie debatować z prezesem NIK, albo z sędzią, a nie z nim. Najwyraźniej zapomniał, że był pan prezesem PSL

Myślę, że dobrze to pamięta. Gdy byłem prezesem PSL, pozostawał wobec mnie w dużej opozycji. Ale przede wszystkim Sawicki doskonale wie, że ja od 10 lat w Parlamencie Europejskim niczym innym się nie zajmuję, tylko właśnie rolnictwem. Przez cały ten czas jestem wiceprzewodniczącym komisji rolnictwa. Politykę unijną, a to głównie o nią chodzi, bo rekompensaty, wyrównanie dopłat, czy nawet ochrona ziemi, to są sprawy ściśle związane z Unią Europejską. Zresztą większość spraw rolniczych to są sprawy unijne. Wspólna polityka rolna wyznacza również politykę krajową. Więc niech Sawicki nie opowiada głupstw. Myślę, że mało jest osób w Polsce, które mają podobne jak ja doświadczenia w dziedzinie rolnictwa. Uczestniczę w licznych konferencjach międzynarodowych i śmiem twierdzić, że jestem o wiele bardziej znany w Europie jako fachowiec od rolnictwa niż minister Sawicki. Moje kompetencje są w Parlamencie Europejskim powszechnie znane.

PSL-owcy mówią: przecież proponujemy Jarosławowi Kaczyńskiemu nie jedną, a cztery debaty, w tym o rolnictwie, z Januszem Piechocińskim. Co pan na to?

Akurat z Piechocińskim trudno byłoby dyskutować na tematy rolnictwa, bo nie interesuje się rolnictwem, nigdy się w sprawach rolniczych nie wypowiadał. Trudno byłoby Jarosławowi Kaczyńskiemu, który zna się na rolnictwie, cały czas śledzi sprawy rolne i rozumie problemy polskiej wsi, prowadzić dyskusję z Piechocińskim. Jeśli to ma być poważna i merytoryczna debata, to powinna odbyć się na poziomie Sawickiego - bo to on w PSL odpowiada za rolnictwo, a nie Piechociński – i polityka opozycji, który ma funkcję o porównywalnym znaczeniu. Jak wspomniałem, od 10 lat jestem wiceprzewodniczącym komisji rolnictwa w Parlamencie Europejskim. Wcale się nie dziwię, że premier Kaczyński, który jest liderem wielkiej partii opozycyjnej, nie ma zamiaru wdawać się w dyskusje z Piechocińskim, który stoi na czele ugrupowania walczącego mozolnie  o przekroczenie progu wyborczego.

Czy wezwanie Sawickiego do debaty jest rezultatem jego skandalicznej wypowiedzi, w której nazwał rolników frajerami, czy też sytuacja w rolnictwie tak nabrzmiała, że trzeba na ten temat podjąć zdecydowaną dyskusję?

Zdecydowanie to drugie. Nie chodzi o to, żeby skakać Sawickiemu na plecy za tych „frajerów”, chociaż fatalna to była wypowiedź i, co gorsza, nie chodziło o przejęzyczenie, tylko po prostu Sawicki nie opanował własnej arogancji. On się zachowuje arogancko od dłuższego czasu. Pycha jest głównym grzechem i bardzo się Sawickiemu udzieliła. Uważa że zjadł wszystkie rozumy i może nie liczyć się z ludźmi. To zresztą jest cechą PSL-u. Rolnicy skarżą się na to. Wiem, bo odwiedzam mnóstwo miejsc w Polsce, głównie tereny rolnicze. Sawicki powinien się wytłumaczyć dlaczego nie załatwił sprawy rekompensat. Ja ciągle ludziom opowiadam, co można było zrobić, co nie zostało zrobione, ale niech wreszcie on stanie przed rolnikami. Dlatego chciałem, żeby ta debata odbyła się w obecności rolników. Najlepiej tam, gdzie skutki rosyjskiego embarga są najbardziej dotkliwe, czyli w rejonach sadowniczych. Może to być Grójec, czy Sandomierz. Byłem niedawno na spotkaniu w Repkach – to jest rodzinna gmina Sawickiego, gdzie on był wójtem. Przyszło mnóstwo osób, pełna sala. Ludzie bardzo ostro krytykowali rząd i PSL.

Rozmawiał Jerzy Kubrak

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.