Majchrowski: „PiS jest dziś bliższy ideałów lewicowych niż SLD. A PO to PZPR XXI wieku”

Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Krakowowi próbuje się dorobić prawicową gębę. A ja jestem ponad politycznymi podziałami – mówi  w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezydent miasta Jacek Majchrowski.

Jak twierdzi Majchrowski ponownie startuje w wyborach na prezydenta miasta bo „nie ma komu zostawić Krakowa”.

Żadna z partii politycznych nie wygenerowała osoby kompetentnej do sprawowania urzędu prezydenta miasta. Partie rozdrapią miasto między sobą. Kraków trzeba chronić przed politykami.

—przekonuje Majchrowski. Oraz dodaje, że sam „nie należy do żadnej partii i jest ponad politycznymi podziałami”.

Zawiesiłem swoje członkostwo w SLD na czas sprawiania urzędu prezydenta Krakowa, a obecnie formalnie nie jestem już członkiem tej partii

—mówi. Jak podkreśla wbrew temu co twierdzą niektórzy nie miał nigdy ambicji, by zostać prezydentem RP. I to dlatego, że Bronisław Komorowski jest „dobrym prezydentem”.

Nie chciałbym stawać przeciwko prezydentowi Komorowskiemu. Zmienianie dobrego prezydenta Polski byłoby bez sensu. […] Prezydent może liczyć na moje wsparcie, dlatego że dobrze wypełnia swoje obowiązki. Lewica nie powinna stwarzać mu konkurencji. Ja na pewno nie zamierzam tego robić.

—zaznacza. I dodaje, że zamiast wskoczyć na wysokiego konia woli jeździć na kucyku.

Ja jestem skromny człowiek. […] Proszę zwrócić uwagę, że 80 proc. rozwoju kraju dokonuje się przez samorządy. Mieszkaniec Krakowa ma około 2 tys. zł długu samorządowego i – jak każdy Polak – ok. 20 tys. zł długu państwowego. Różnica jest taka, że dług samorządowy był przeznaczony w całości na inwestycje, a więc powiększenie majątku miasta, natomiast państwowy w większości został przejedzony, czyli poszedł na bieżące wydatki

—przekonuje prezydent Krakowa. Według niego miastu próbuje się dorobić prawicową gębę. Niesłusznie.

Nie jest prawicowo-konserwatywny. Takim chcieliby miasto widzieć politycy z prawej strony. Ja mam zacięcie lewicowe, prospołeczne. W Krakowie bardzo dobrze sprawdzali się działacze i prezydenci lewicowi, że wspomnę tylko o Ignacym Daszyńskim i Zbigniewie Skolickim. Ale prawda jest taka, że u prezydenta miasta istotą rzeczy nie są poglądy, a to, jak pracuje i co robi dla miasta

—twierdzi Majchrowski. Jednocześnie zaznaczając, że prawicowy elektorat jest mu przychylny.

Wybory samorządowe nie powinny być wyborami politycznymi, ani partyjnymi. Prezydenci dużych miast w większości są bezpartyjni, ponieważ nie powinni ulegać wpływom polityków centrali. Miałem do czynienia z sytuacjami, w których decydując o fundamentalnych sprawach dla Krakowa, o to, jak się zachować radni pytali polityków warszawskich, którzy nie mają dostatecznego pojęcia o tym, co się dzieje w Krakowie. Nie odpowiada mi koncepcja polityki partyjnej

—uważa. O swoim największym rywalu na prawicy w walce o fotel prezydenta Krakowa Marku Lasocie, nie chce mówić.

Nie wypowiadam się negatywnie na temat swoich poprzedników i konkurentów. Złego słowa o panu Lasocie pan ode mnie nie usłyszy. Cieszę się, że kontrkandydaci cenią sobie moje programy wyborcze, w swoich własnych programach korzystają z moich wytycznych. Niektórzy nawet ogłaszają że zrobią to, co ja już dawno zrealizowałem

—przechwala się. Oraz prorokuje, że II tury nie będzie. Bo to on wygra w pierwszej. Według niego do problemów miasta, alkoholu i smogu, należy zaś podchodzić „zdroworozsądkowo”.

Alkohol można kupić w każdym mieście o każdej porze dnia i nocy, a większość miejscowości uzdrowiskowych w Polsce ma większe stężenie smogu niż Karków. Nie zamierzam jednak mówić, że smog niej jest problemem. Wręcz przeciwnie – robimy wszystko, żeby złego powietrza nie było

—podkreśla Majchrowski. I zaznacza, że żałuje iż Krakowianie zdecydowali się przeciwko organizacji zimowych igrzysk w mieście.

Miasto straciło nie tylko olbrzymią szansę promocyjną, nie tylko szansę na rozwoju sportów zimowych, ale również Kraków stracił okazję na pozyskanie olbrzymiej kwoty na inwestycje w infrastrukturę. Szacuję, że mogłoby to być ok. 3 mld zł. Kampania „Kraków przeciwko igrzyskom” okazała się trampoliną polityczną dla jej przywódcy, który teraz kandyduje na prezydenta miasta. Wydawnictwo Polskapresse, którego dzienniki nie zachowywały obiektywizmu, dopomogło w brutalnej akcji

—oskarża. Oraz odpiera zarzuty, jakoby Kraków był nadmiernie zadłużony. Według niego Jarosław Gowin, twierdząc tak, kłamie.

Nigdy nie przekroczyliśmy zadłużenia 60 proc. Są miasta, które mają około 100 proc. i nikt na ten temat słowa nie mówi. W tej chwili nasze zadłużenie to ok. 48 proc., a więc jedno z najniższych wśród dużych miast. Jak słyszę Jarosława Gowina, który wypowiada się o makabrycznym zadłużeniu Krakowa, to myślę sobie, że albo nie wie co mówi, albo świadomie kłamie

—grzmi prezydent Krakowa. Jego zdaniem metro jest w Krakowie „niepotrzebne”.

Uważam, że metro jest niepotrzebne. Kiedyś zrobiono badania, z których wynikało, że lepiej jest zrobić szybki tramwaj niż metro. Jedyny odcinek, który był uzasadniony w latach 70. to ten do Huty Lenina, w której pracowało 40 tys. osób. Ale czasy się zmieniły

—mówi. Pytany o to dlaczego zgodził się na pochówek Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, odpowiada:

Ja się nigdy nie wypowiadałem na ten temat, bo to nie była moja decyzja, tylko księdza kardynała (Stanisława Dziwisza – red.). Moim zadaniem było zorganizować pogrzeb. Decyzję podjął kardynał. Po fakcie zapytał mnie, co o tym myślę. Zacytowałem mu rozmowę generała Wieniawy Długoszewskiego z księdzem kardynałem Sapiehą na temat przeniesienia trumny Piłsudskiego z jednej krypty do drugiej, co było wielką sprawą przed wojną. Sapieha powiedział: lepiej wyrazić zgodę, niż będąc przymuszonym ulec

—podkreśla. I przyznaje, że ma pretensje do SLD.

W pewnym momencie zaczęły się zacierać różnice pomiędzy nim i innymi partiami. Stali się bardziej liberalni, odeszli od społecznych elementów. Wyborców lewicowych w znacznej części przejął PiS

—przekonuje. Według niego to PiS jest dziś bliższy ideałów lewicowych w sprawach socjalnych niż SLD. A ponieważ „Platforma przesuwa się w kierunku lewicowym, a SLD w kierunku liberalnym jest szansa na koalicję PO-SLD po wyborach”.

PO to partia władzy. Kiedyś mówiono o PZPR, że jest to partia, która łączy nacjonalistów od Moczara i komunistów Mijala. Dzisiaj Platforma jest takim trochę PZPR-em XXI wieku

—zaznacza Majchrowski.

Ryb, rp.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.