Po co sądy, skoro nie są w stanie przyznać oczywistości? Macierewicza nie ma za co ścigać!

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

Sąd Najwyższy nie zajmie stanowiska w sprawie procesu, jaki toczy się wokół działań Antoniego Macierewicza, jako likwidatora WSI. SN uznał, że nie będzie decydował, czy Raport dot. WSI był dokumentem państwowym w rozumieniu prawym, a także czy Antoni Macierewicz, jako szef komisji weryfikacyjnej, był funkcjonariuszem publicznym. Taka decyzja Sądu Najwyższego oznacza, że Sąd niższej instancji będzie musiał w tej sprawie sam decydować.

SN uchylił się od stwierdzenia niewygodnej dla wielu środowisk oczywistości. Być może zbrakło mu odwagi, by przyznać, że Antoniego Macierewicza nie ma za co ścigać.

O szkodliwości WSI pisano wiele. To służby, które były szkodliwe dla państwa, pełne patologii, pełne rosyjskiej agentury. Te struktury były oparte o ludzi szkolonych przez Rosję, które śmiało można nazywać strukturami paramafijnnymi, zagrażającymi państwu.

CZYTAJ WIĘCEJ o WSI: Umorzenie śledztwa ws. raportu o WSI zakończy wieloletnią hucpę? A może obrońcy tych służb kolejny raz podepczą oczywiste fakty…

Rozwiązanie WSI należało wykonać znacznie wcześniej, a za ten proces rząd PiS-u powinien być doceniony. Dla budowy niepodległego państwa likwidacja takich służb, jak WSI powinna być oczywistością. Ocena merytoryczna może być tylko jedna – likwidacja WSI była procesem koniecznym i potrzebnym Polsce, z punktu widzenia polskiej racji stanu.

Dla sądów również to powinno być ważne. Pytanie o to, gdzie w związku z WSI była racja stanu powinno leżeć u podstaw badania procesu likwidacji WSI.

Dla nich jednak ważne były przede wszystkim inne pytania. Czy Raport dot. WSI był dokumentem, w którym można było poświadczyć nieprawdę? Czy Antoni Macierewicz był funkcjonariuszem publicznym?

Na te pytania nie chce w III RP odpowiedzieć, ani sąd okręgowy, ani Sąd Najwyższy. Tymczasem – powtórzmy - mamy do czynienia z oczywistościami…

Ustawa i rozporządzenie formułujące komisję weryfikacyjną wskazywały jasno, że przewodniczący i członkowie komisji nie są pracownikami tejże komisji. To z kolei oznacza, że nie byli funkcjonariuszami publicznymi. Nie wypełniali podstawowego warunku, jaki muszą spełnić ludzie, by być funkcjonariuszem publicznym. Nie ma żadnych wątpliwości, czy Macierewicz był czy nie funkcjonariuszem publicznym. Nie był! A skoro tak, to nie może odpowiadać za przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego. Ta oczywistość wskazuje, że śledztwo ws. likwidacji WSI i rzekomych nieprawidłowości należało umorzyć. Weryfikatorzy nie mogą odpowiadać jako funkcjonariusze publiczni, ponieważ nimi nie byli. To nie budzi wątpliwości.

Podobnych tez na rzecz umorzenia śledztwa dostarcza również racjonalna analiza tego, czym właściwie zajmowała się komisja weryfikacyjna, czym jest Raport z likwidacji WSI.

Mówił o tym w przystępny sposób Andrzej Seremet.

Nie można poświadczyć nieprawdy w dokumencie, który ma charakter analityczny, jest stworzony po zebraniu faktów, dowodów i jest efektem analizy tych dowodów. To jest identycznie jak w przypadku wyroku sądu, albo raportu komisji śledczej. Chyba państwo nie uważają, że należałoby pociągać do odpowiedzialności przewodniczącego którejś z komisji śledczych za to, że któraś z części raportu nie zgadza się z rzeczywistością. Zawsze tego rodzaju dokument jest wyrazem subiektywnej - ale nie w złym znaczeniu – oceny

— mówił prokurator generalny.

Seremet wskazał na czynnik, który również powinien zakończyć wątpliwości. Raport z likwidacji WSI był analizą archiwum WSI, w której wskazano nieprawidłowości o jakich mówią dokumenty oraz zeznania, jakie przed komisją złożyli żołnierze WSI. Komisja oraz raport miały za zadanie opisać i podsumować obraz patologii w WSI. Nie może być więc mowy o poświadczeniu nieprawdy w raporcie dot. WSI, ponieważ ten typ dokumentu wyklucza taki sposób oceniania tej publikacji.

CZYTAJ TAKŻE: Komisja śledcza jednak powinna powstać. Nie, by wyjaśnić sprawę weryfikacji, ale toczące się przez lata bezzasadne śledztwo. Ktoś chciał dopaść Macierewicza

Kolejne sądy w Polsce nie chcą przyznać, że sprawa Antoniego Macierewicza, likwidacji WSI nie daje podstaw, by mówić o skandalu czy działaniach sprzecznych z prawem. Analizując stan prawny nie ma jednak wątpliwości, że burza w tej sprawie powstała w mediach oraz środowiskach przychylnych WSI i zdominowanych przez ludzi tych formacji.

Strachem napawa fakt, że sądy boją się przyznać, że skandal wokół WSI jest jedynie wytworzoną w sposób sztuczny aferą, która ma służyć za bat na tych, którzy odważyli się osłabić WSI.

Dla sądów oczywiste fakty nie są w tej sprawie wystarczającym argumentem.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.